I znów przystanek na fotkę, bo tak pięknie na tej wiejskiej drodze, że trudno sobie tego odmówić.
Można co prawda robić zdjęcia jadąc, ale wtedy na ogół wychodzą poruszone.
nie wiem, czy to bluźnierstwo. wiem, że czasem i rower to zbyt szybki środek lokomocji, a człowiek w tego typu miejscac najchętniej oddaje się pieszemu szwędowi.
Wiejski sielsko-anielski krajobraz wychodzi najlepiej na zdjęciach, a na żywca to (jak dla mnie) za dużo zapachów. Nigdy wsi nie polubiłem, pewnie dlatego że nawet wakacje w dzieciństwie spędzawszy w większych czy mniejszych miastach.
za dużo zapachów? cha cha. to jak cesarz w filmie "Amadeusz" o muzyce Mozarta powiedział: ładna, ale za dużo nut. :-)
ja jestem z miasta rodem, ale bez wsi (WSI) nie mógłbym funkcjonować. może to z wakacji w dziecięctwie wyniesione właśnie, a może przeciwnie - znikąd się nie bierze, tylko tak mam i już.
zapachy, otwarta przestrzeń, bezpośrednie wychodzenie z domu w to, kontakt z ziemią, z glebą, wysoki współczynnik powierzchni biologicznie czynnej... ;-) tego czasem człeku trzeba.
Każdemu co innego do szczęścia jest potrzebne. Ja lubię z "wiejskich" klimatów chodzenie po lesie. Natomiast sama wieś jako taka nudzi mnie przeraźliwie - być może dlatego, że mam traumę z dzieciństwa, będąc zmuszanym do pobytu na wsi w wakacje - i o ile nie mam nic przeciwko przyrodzie, zapachom, glebie, ptaszkom, motylkom i chłopom, radośnie niosącym plon z pola w dożynkowych pląsach, to niech to się odbywa beze mnie. Mówię o takiej typowej wsi, bo oczywiście wyprawa w góry czy nad morze to już co innego.
Zbluźnię, ale urok wiejskich dróg polega dla mnie właśnie na tym, że można przystanąć, zrobić klimatyczną, bukoliczną fotkę i spieprzać.
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy to bluźnierstwo.
Usuńwiem, że czasem i rower to zbyt szybki środek lokomocji, a człowiek w tego typu miejscac najchętniej oddaje się pieszemu szwędowi.
Wiejski sielsko-anielski krajobraz wychodzi najlepiej na zdjęciach, a na żywca to (jak dla mnie) za dużo zapachów. Nigdy wsi nie polubiłem, pewnie dlatego że nawet wakacje w dzieciństwie spędzawszy w większych czy mniejszych miastach.
OdpowiedzUsuńza dużo zapachów? cha cha. to jak cesarz w filmie "Amadeusz" o muzyce Mozarta powiedział: ładna, ale za dużo nut.
Usuń:-)
ja jestem z miasta rodem, ale bez wsi (WSI) nie mógłbym funkcjonować. może to z wakacji w dziecięctwie wyniesione właśnie, a może przeciwnie - znikąd się nie bierze, tylko tak mam i już.
zapachy, otwarta przestrzeń, bezpośrednie wychodzenie z domu w to, kontakt z ziemią, z glebą, wysoki współczynnik powierzchni biologicznie czynnej... ;-)
tego czasem człeku trzeba.
Każdemu co innego do szczęścia jest potrzebne. Ja lubię z "wiejskich" klimatów chodzenie po lesie. Natomiast sama wieś jako taka nudzi mnie przeraźliwie - być może dlatego, że mam traumę z dzieciństwa, będąc zmuszanym do pobytu na wsi w wakacje - i o ile nie mam nic przeciwko przyrodzie, zapachom, glebie, ptaszkom, motylkom i chłopom, radośnie niosącym plon z pola w dożynkowych pląsach, to niech to się odbywa beze mnie. Mówię o takiej typowej wsi, bo oczywiście wyprawa w góry czy nad morze to już co innego.
UsuńTylko jechać przed siebie :)
OdpowiedzUsuńO.
czego Tobie i sobie życzę. :-)
Usuń