11 kwietnia 2020

Nagrobek z Żelechowa

Była taka nowa świecka-nieświecka tradycja w tymże blogu, że w Wielką Sobotę, wpisując się skromnie boczkiem w inną rodzimą tradycję, wywieszam materiał dotyczący krajowych nagrobków renesansowych. Obiekty te bowiem są swoistą i w sumie unikatową grupką dzieł sztuki polskiej, chociaż w większości pochodzą spod dłut włoskich mistrzów obróbki kamienia (a czasem i metalu).

Jak dotąd nie pokazywałem tu szczytowych osiągnięć gatunku, do których niewątpliwie należy zaliczyć kamienne wizerunki dwóch ostatnich Jagiellonów z całą towarzyszącą im wybitną oprawą rzeźbiarsko-architektoniczną. Ale też na razie się nie zanosi. Po pierwsze widziałem je raz, i to dość dawno; po drugie - potrzebny byłby pewnie lepszy sprzęt fotograficzny i podobnie profesjonalne okoliczności (statywy, rusztowania, reflektory); po trzecie wreszcie - zdaje się, że byle kto w katedrze wawelskiej pstrykać fotek nie może - trzeba pewnie starać się o dyspensę tudzież imprimatur u samego biskupa, być może samego Rzymu.

Pochlebiam sobie natomiast, że kierowany tym dość niszowym hobby, zdołałem wyśledzić dość niszowe (czasem dosłownie) przykłady tej gałęzi sztuki, których nie omieszkałem w blogu wywieszać. Część jeszcze czeka w kolejce. Wiem też o co najmniej podobnie licznej grupie tych zabytków, których jeszcze nie zdjąłem (fotograficznie, rzecz jasna). Albo do nich jak dotąd nie pielgrzymowałem, albo przeciwnie - zrobiłem to, ale zastałem na miejscu drzwi zamknięte.

Najprzyjemniej, gdy nagrobek taki zaskoczy wpadając w oko niespodzianie przy okazji odwiedzin w jakimś zabytkowej świątyni, jak to na przykład było z wyżej wlinkowanym przypadkiem pęcickim.

Dziś, korzystając ze sprzyjających okoliczności, przedstawiam podobnie bliski w orbicie stolicy okaz nagrobka renesansowego (może drugi w kolejności pod tym geograficznym względem) - czyli rzeźbę z Żelechowa.


Uwaga: Żelechowy okołowarszawskie są dwa - lewobrzeżny i prawobrzeżny. Ten drugi jest miastem, pod względem historycznym małopolskim i nigdy w nim jeszcze nie byłem. Ten pierwszy, czysto mazowiecki (gmina Żabia Wola, hmm), odwiedzałem zaś wielokrotnie.


Tam właśnie stoi skromny, a interesujący kościół o gotyckiej proweniencji; jak niejedna z  mazowieckich świątyń w tym stylu, wzniesiony już w XVI wieku. Widać tę gotyckość w układzie przestrzennym, intensywnym oskarpowaniu z zewnątrz i żebrowanych sklepieniach wewnątrz (choć nie są to już sklepienia typowo gotyckie).


Z boku nawy, w otoczeniu całkiem nam współczesnej, choć już oldskulowej boazerii, znajduje się renesansowa płyta nagrobna. Denatem uwiecznionym w kamieniu jest (być może - jak zastrzegają katalogi zabytków) niejaki Kacper Miński (zm. 1562). Sam pomnik zaś pochodzi z lat 1570-1580.


Tradycyjne zbliżenie na rączkę.


I nóżkę. Dość stawołomnie wykręconą w manierystycznej manierze, w której przedstawiano naszych szesnastowiecznych przodków. Wraz z rycerskimi utensyliami.


Na koniec: inne, interesujące starorzecza tkwiące w murach kościoła, które zawsze z przyjemnością ciekawie uświadczyć.






7 kwietnia 2020

The Captain and Me

Hipolitów, 7 kwietnia 2010.













Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...