30 stycznia 2017

Zameczek w Dębnie

Może będzie ciut zamkowo, ale nizinnemu zameczkowi w Oporowie należy się prezentacja jego pḁdḁ z wyżyn, którym jest zameczek w małopolskim Dębnie.


Dębno leży w połowie drogi między punktem A a punktem B. Trafić więc tam łatwo, ale nie jest to takie proste. Musiało upłynąć 18 lat między jedną a drugą naszą tam wizytą. W takim czasie można zdążyć i urodzić się, i pójść do wojska. Horrendalne.


Budowlę tę zbudowano w połowie drugiej połowy XV wieku. A więc sam schyłek średniowiecza (gdzie indziej było już po), gotyk w wersji wyrafinowanej i jakże dworskiej. W zasadzie jest to pałac gotycki - wielka rzadkość w naszych stronach. Niemniej obiekt przejawia także cechy obronne i - sine kwa non - zamyka się wokół dziedzińca, a więc jest zamkiem.


Wyrafinowanie polega na istnieniu dwóch symetrycznie umieszczonych wykuszy w części wschodniej zamku i dwóch wielobocznych wieżyczek w zachodniej. Podobnie, jak zamek w Oporowie, otoczony jest fosą, której nie sposób przebyć suchą nogą. A także zbudowany jest z cegieł i kryty dachówką. Na tym podobieństwa się kończą - lub nie, zależy jak patrzeć.


I tutaj portal wejściowy jest nowszy, niż reszta. Jak widać, pochodzi z 1722 roku, ale ornamentyka jego jawi się na poły ludowo, na poły archaicznie. Ale nie czepiajmy się - jest ładny. I kamienny.
Tynkowo-sgraffitowe są zaś dodatki szesnastowieczne, renesansowe, kiedy to otynkowano całość (potem zdarto).

Pierwotnym autentykiem są m. in. schodkowe i olaskowane portale ostrołukowe.


Tutaj także warto zajrzeć do środka, by przekonać się o wartości i jakości np. wnętrz z wykuszami, które umilają czas przebywającym w pobliżu.


Znajdując się z cicha pęk na zewnątrz, można jeszcze raz zwrócić uwagę na późnośredniowieczne, wyrafinowane i dworskie detale.


Uwidocznione w tychże samych wykuszach, tudzież ścianach zdobionych zygzakami z zendrówek.


Tu zaś bacznie przyglądamy się wspornikom wieżyczki. Nic nie rzuca się w oczy.


A ówdzie i owszem - na jednym widnieje wyryta gęba, reklamowana przez instytucję kultury zawiadującą obiektem jako podobizna diabła. Chociaż raczej przypomina Tytusa de Zoo...


Do odwiedzin przepięknego zameczku w Dębnie serdecznie namawiam tych, którzy i tak daliby się na to namówić.





20 stycznia 2017

666

Tak się zamkowo zrobiło ostatnio, ale przerywamy tę passę.
Dziś wydanie nadzwyczajne - 666. A to - jak wiadomo - liczba bestii.


Ale także wszakże liczba to człowieka...





14 stycznia 2017

Zameczek w Oporowie

Skoro się tak zamkowo zrobiło, to pozostańmy jeszcze przez chwilę zzamkowani.
I spójrzmy na rezydencję z jesieni średniowiecza - chyba najbardziej efektowną i (bo) najlepiej zachowaną na polskich nizinach.

Krótko mówiąc: zameczek w Oporowie, w ziemi łęczyckiej.

Najpierw przejdźmy się po urokliwym parku, który otacza, wraz z fosą, piękną siedzibę biskupio-rycerską.


O, a to już właśnie zamek.


Zbudowano go w połowie XV wieku. Pierwotnymi właścicielami byli Oporowscy.


W XIX wieku odrobinę go podgotyzowano w duchu romantycznym i walterskotycznym (np. portal).


Po II wojnie obiekt regotyzowano, dodając brakujące to i owo (np. drewniane ganki na dziedzińcu).


Przekształcenia te i dodatki nie spowodowały zmian zasadniczego oryginalnego wyglądu tudzież pierwotnego układu przestrzennego.


Dlatego zamek-pałac w Oporowie pozostaje unikatowym okazem późnośredniowiecznej nieruchomości.
A na dodatek jest bardzo ładny i malowniczo usytuowany.
Warto go zwiedzić, wraz z obfitującymi w przeróżne stare graty wnętrzami w cenie biletu.





8 stycznia 2017

W górę wodospadu

W przyjemnej wypoczynkowo okolicy, pośród lasu, tkwi zamek Reinhardstein.
Nazwa ta wskazuje, że znajdujemy się już na pograniczu językowym francusko-niemieckim Belgii.
W kraju tym, nawiasem mówiąc, jest siedem (za)rządów: rząd Flandrii, rząd Walonii, rząd Brukseli, rząd wspólnoty francuskojęzycznej, rząd wspólnoty niderlandzkojęzycznej, rząd wspólnoty niemieckojęzycznej. No i rząd centralny, którego zresztą czasem nie ma, bo się nie ukonstytuował (rekord: 535 dni, ale, widać, nie jest niezbędny w takich okolicznościach).

Droga do zamku - co częste w niepłaskich obszarach - prowadzi pod górę. W pewnym momencie dany jest wybór: można podążać ścieżką, lub wspinać się po klamrach, łańcuchach itp. w górę wodospadu.


Oczywiście korzystamy z tej drugiej drogi.


Po drodze następują interesujące atrakcje, wybitne widoki i ciekawe spostrzeżenia skutkujące zamoczeniem się w wodach wodospadu.


U szczytu czeka jednak niespodzianka: źródło siklawy bije spod mikrogmachu natury utylitarnej.


Jedyna nadzieja, że nikt nie korzystał z urządzenia w czasie naszych swawolnych kąpieli w naturalnym prysznicu (i dolnopłuku, jak się okazuje).

W takiej sytuacji, patrzymy tylko na zasadniczą część zamku z zewnątrz i, przyzywani przez zew przyrody, podążamy w dalszą drogę, która wiedzie ku Wesołym... pardon, Wysokim Bagniskom.
O tych zaś w- nieokreślonym -krótce.






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...