31 marca 2018

Nagrobki z Drobina

Narodziła się tu, we blogu, świecka-nieświecka tradycja wstawiania nagrobka renesansowego w Wielką Sobotę. W zeszłym roku nie zdołałem. Dlatego latoś z grubej rury. Dodać można, że materiał do niniejszego wpisu dojrzewał w piekarniku mojej woli bez mała osiem lat.

Wejdźmy w progi gotycko-niegotyckiej świątyni, fundowanej jeszcze w XV wieku przez wojewodę płockiego, czyli tutejszego, o pięknym a zapomnianym imieniu: Ninogniewa Kryskiego.


Oto rzecz niesamowita: jeden z najsążnistszych nagrobków epoki Odrodzenia znaleźć można w niezupełnie pozornej mazowieckiej mieścinie, nomen omen, Drobinie. W skromnie prezentującym się, acz zgrabniutkim kościele parafialnym tkwi jeden z najbardziej wyszukanych, oryginalnych i frapujących przykładów gatunku. Wcale przy tym piękny.

Okazuje się więc, że ta zapóźniona wówczas cywilizacyjnie kraina, nieoszałamiająca krajobrazowo, przyrodniczo, ni kulturowo, na tle kraju - wyjąwszy ówczesne centra polityczne i kościelne jak Kraków rzecz jasna, Poznań czy Gniezno - wielce obfituje w złoża kamienia obrabianego w XVI wieku.


Oryginalność zawdzięcza nagrobek drobiński swojej strukturze i jej genezie. Jest to po pierwsze nagrobek rodzinny, ale z tylko jedną postacią w typowej pozie pół-leżącej: syna państwa Kryskich, Wojciecha. Matka (Anna) i ojciec (Paweł), to znaczy ich rzeźbione wizerunki, są umieszczeni w niszach powyżej. Jest to z kolei efekt bezpośredniej inspiracji rzymskim nagrobkiem papieskim autorstwa samego Michała Anioła. Gdy o tym czytałem, wyobraziłem sobie, że chodzi o jakąś mglistą i naciąganą zbieżność formalną. Ale nie, chodzi o bezpośrednie naśladownictwo dzieła włoskiego mistrza. A więc Michał Anioł w Drobinie! No, prawie. (Widać niestety, że twórca, bądź twórcy dzieła nie bardzo umieli poradzić sobie z przedstawieniem postaci kobiecej. Szkoda, że nie wezwali na pomoc Jana Michałowicza z Urzędowa).

Autorem jest prawdopodobnie wspominany wcześniej na łamach Santi Gucci, materiałem - wapienny pińczak pińczowski, a datą powstania - rok 1570.


Na tym nie koniec! Po drugiej stronie prezbiterium, na przeciwnej ścianie, figuruje nagrobek stanowiący lustrzane odbicie pierwszego. Zwierciadło użyte do tego odbicia jest, trzeba tu przyznać, nieco krzywe.


W początku XVII wieku powtórzono układ starszego nagrobka już na sarmacką modłę upraszczając formy i unaiwniając je. Coś pięknego!

Zobrazowani zostali w ten sposób Stanisław i Małgorzata Kryscy z ich z kolei synem, Piotrem.


Zdjęć niewiele, ale zachęcam do wpadnięcia na jeden dzień do Drobina. Niedaleko to Sierpca i Płocka.





27 marca 2018

Epitafium dla nosorożca

Wśród wielu ostatnich mrożących krew w Żydach* newsów umknąć mógł przeciętnemu ich odbiorcy drobny, ale jakże brzemienny w znaczenia: otóż oddał Bogu ducha ostatni samiec nosorożca białego w odmianie północnej. (Pozostała jeszcze odmiana południowa, nosorożce czarne, oraz trzy podgatunki azjatyckie; populacje wciąż w trakcie kurczenia się).

Jeśli ktoś chce zobaczyć ostatnie dwie samice, niech czym prędzej bieży do Kenii.
A pomyśleć, że Sudan - bo tak nazywał się ostatni biały nosorożec - mieszkał tak niedaleko: w czeskim zoo w miejscowości Dvůr Králové nad Łabą.

Teraz już za późno.

O wymieraniu gatunków ludzkość wie nie od dziś, niemniej dziwny dreszcz przebiega przez nią, gdy dzieje się to tak naocznie, w blasku kamer i gdy dotyczy tak sążnistego (pod)gatunku.
Wielokrotnie zarzekałem się, że nie jest to blog okolicznościowy, reagujący na bieżącalia. Ale zawsze może wystąpić wyjątek od reguły.
Adieu, nosorożce północne!

Z braku właściwego wizerunku nosorożca białego - w zastępstwie - wizerunek również wyginiętego nosorożca betonowego z nieistniejącego Criterionu. Też nieco biały - od śniegu.


*) bon mot z lat 60. Antoniego Marianowicza, ponoć - wg niego - przywłaszczony sobie następnego dnia bez mrugnięcia powieką, ni bez copyrightu przez Słonimskiego.





14 marca 2018

Zamek w Piotrkowie

Ja bardzo przepraszam, że znów wrzucam na ruszt jakieś ceglane budowle z kamiennym detalem, ale taki już jestem.

Skorośmy byli w Bykach, zajrzyjmy teraz do samego Piotrkowa, by ujrzeć zamek tamtejszy.
Jest ciekawy. Wzniesiono go dla Zygmunta nr 1 na miejscu starszego.


Odznacza się pomieszaniem ówczesnego nowego z ówczesnym starym. Zygmunt też był Stary, ale jeszcze nie wówczas, gdy zamek budowano.


Właściwie znowu nie jest to zamek, a pałac w - archaicznej - formie wieży, symbolicznej pańskiej siedziby.
(O toposie budynku wieżowego, atrybutu władzy, pisałem wcześniej przy okazji opiewania mazowieckiego dworu w Chrzęsnem). To jest właśnie owo "stare". Także surowo czerwieniące się ceramiczne ściany.


Nowe - to ozdobna kamieniarka detali: obramowań okiennych i częściowo - portali.
Częściowo, gdyż podobnie jak w przypadku kilku odrzwi wawelskich, ich twórca Benedykt Sandomierzanin (made in Germany) pożenił formy gotyckie (tzw. laskowania) i renesansowe (klasyczne gzymsy).


Portale są wewnątrz, a tam jeszcze się nie zapędziłem. Może więc kiedyś powstanie apendyks do tego wpisu.


Okna też przypominają te z Wawelu. Największe są na najwyższej kondygnacji, pierwotnie reprezentacyjnej, która, co ciekawe, została zniesiona w drugiej połowie XIX wieku, a po II wojnie światowej odtworzona, wraz z eleganckim dachem brogowym (wcześniej, do XVII wieku i "potopu" dach był dwuspadowy ze szczytami - a może z attyką).


Jak się rzekło, zamek piotrkowski jako wolnostojąca wieża ma dziś formę pałacu. Żadne towarzyszące mu założenia zamkowe nie zachowały się, nie był zresztą od początku budowlą obronną. Przeznaczony był na siedzibę królewską w mieście sejmowym.


Wpisując wpis niniejszy zdałem sobie sprawę zauważając oczyma, że nie mam żadnego zdjęcia wieży piotrkowskiej w całościowym ujęciu. Nie szkodzi. Majacząca sylwetka tejże uwidacznia się przez okno jednej z przyrynkowych knajpek.






6 marca 2018

Tak mi róbcie, tak mi dobrze!

Czasem wpadnie się na jakiś muzyczny wyprys, z którego trudno potem wypaść. Czasem nawet przez dłuższy czas.
Na przykład. Jest taki twór - Iron & Wine - z Hameryki. Pod tym kryptonimem - podobnie jak w przypadku już opiewanego tu Songs: Ohia oraz poniekąd Beirutu, tudzież jeszcze innego, tu nieopiewanego - kryje się jednoosobowe przedsięwzięcie jednej osoby: o dwusylabowym, bezpretensjonalnym nazwisku Sam Beam.
Stylowa szuflada: indie, podszuflada: indie-folk, indie-rock, indie singer-songwriter, indie grube dziew...  nie, to było gdzie indziej. Tak bardzo jeszcze nie zagłębiłem się w twórczość tego tworu. Mapowałem jeno co nieco uchem zaledwie na YT, nie jestem więc tu miarodajny ekspercko. Ale z mapowania wynikają poniekąd niezatarte wrażenia.

Na przykład: twór ten - tym razem niesolo, a z towarzyszeniem pogranicznej grupy Calexico - nagrał
- na przykład - utwór ten:


Uś! Tak mi róbcie, tak mi dobrze!
Straszliwie konweniuje mi ów swampowy blues podpięty pod prąd! A do prostego rytmu aż kiwam się rytmicznie jak uczeń jeszywy nad Talmudem. Gitary, orrrrgan, warcząca harmonijka, gary i bas.
Doskonałe. Doskonałe.





4 marca 2018

Klatex en passant

Kolega bloger dokumentuje dokonania klateksowe, przy czym jego klatex ma charakter ogólnodokumentalny. Mój jest wybiórczy, by nie rzec: wybredny.

Pokazuję bowiem to, co mi się podoba, w ogólnym rozumieniu; czasem to, co uważam za ciekawe. (Gwoli ścisłości: niekiedy też rzeczy brzydkie i gorszące, ale rzadko).

W kategorii klateksu jak dotąd ukazałem
fantastyczną klatkę schodową z lat 50. pod pretekstem dywagacji na temat socrealizmu i jego w gruncie rzeczy nieistnienia,
- fenomenalną klatkę z lat 20. pod pretekstem skojarzeń z twórczością Eschera,
- fascynującą klatkę z lat... sprzed pewnie ponad stu lat, z Radomia, pod pretekstem pokazania klatki z Radomia,
- jakieś jeszcze fragmenty pod pretekstem zrobienia wpisu...

Dziś chcę zaprezentować fikuśną klatkę, a w zasadzie raczej hall, sam partrer. Pokazywanie nie jest bowiem efektem planowanej wyprawy eksploracyjnej. Po prostu wszedłem, bo drzwi były otwarte, a ja właśnie przechodziłem. Nawet bez tragarzy.






Jak widzimy, dużo luksusu, kamienia, wyobleń, przeszkleń, zalustrzeń a nawet napalmień. Twórca nie musiał wstydzić się swojego tworzywa. Więc podpisał się.







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...