30 kwietnia 2016

Wał

No tak, nie mogę tego biednego kwietnia zostawić z podobnym paskudztwem na koniec.
Stąd też szybki, pojedynczy obrazek, mam nadzieję, że ładny. A przynajmniej spokojny.
W zasadzie to część druga dyptyku, czy duptyku, którego część pierwsza już była kiedyś tu wystąpiła.






27 kwietnia 2016

Dieta cud (curiosa)

U zarania naszego hałsholdu powstała koperta opatrzona napisem curiosa. Gromadzono tam wycinki co lepszych fragmentów z gazet i czasopism, niezwykłe ulotki i tym podobne druki akcydensowe. Gromadzenie nie było konsekwentne i wkrótce ustało. Koperta zaś co jakiś czas, zazwyczaj przy okazji większych porządków, wypływa na wierzch i wówczas następuje kolejny moment napawania się jej zawartością...

Niepostrzeżenie jednak człek przeszedł na doraźne i niesystematyczne zbieractwo curiosów (jak kto woli: kuriozów) internetowych. Nie zalicza się tu do nich oczywiście tzw. memów, śmiesznych obrazków i takich filmików - to wszak osobna kategoria. Zalicza się osobliwości, które są osobliwe w sposób niezamierzony. Przykład takiego curiosum (jak kto woli: kuriozum) poniżej.


Sic! (a może: sick! ?)
Obiecuję, że w następnym wpisie wyblożę dla odmiany coś pięknego.





22 kwietnia 2016

Zgubiony kapeć nr 33


Spokojnych i Pogodnych Świąt życzy Załoga.






19 kwietnia 2016

Wtem!

Panowie mówią, że mieli dostęp do rzucanych na rynek komiksów...
Ja nie - ale za to mogłem pochwalić się (kolegom w podstawówce, sąsiadce itd.) czym innym:


Ha?!





11 kwietnia 2016

S.K.R.A

A więc druga część cyberfotoreportażu z terenu klubu sportowego SKRA w Warszawie. Po basenach - część właściwa, czyli stadion z najbliższymi przyległościami.
Obiekt niesłusznie zapomniany, zupełnie niedoceniany i niegodnie zapuszczony.
Aczkolwiek nie mam z nim takich związków sentymentalnych, jak z klubem „Warszawianka”, którego sekcji byłem ongiś prawdziwym członkiem.

Wpierw wkraczamy główną aleją wejściową od b. ulicy Wawelskiej. Aleja wprowadza jednocześnie w teren i w nastrój rozpadku (kombinacja upadku i rozpadu). Sama już jest w kiepskim stanie (zwłaszcza pełzające murki oporowe), choć widać też jak solidnie była swego czasu projektowana - i wykonana. Klinkier, kostka granitowa na obrzeżach - to niebagatelne materiały, nie to, co współcześnie wszechobecna ordynarna kostka betonowa.

Na tej nawierzchni widać też ciekawy relikt czasów minionych: wymalowane farbą podziały na komórki słynnej w latach 80. giełdy wszechrzeczy. A więc zabytek ponadtrzydziestoletni!
I ja byłem na tej giełdzie! Zabrali nas rodzice i kupili księgę przygód Tytusa, Romka i A'Tomka - tę z prasolotem i ochroną zabytków. Była to jedna z dwóch i pół, które posiadałem we wczesnym dzieciństwie...


Kierujemy wzrok na spektakularne zewnętrze stadionu z wieżą-dominantą. Dziś, jak widać, służącą głównie  cyfrowej telekomunikacji i sporadycznym skokom bungee. Od etnografa badającego wyspy Polinezji dowiedziałem się o genezie tego sportu, ale nie było to na SKRZE.


Od razu zapuszczamy żurawia, by unaocznić sobie szlachetną obłość bastei stadionowych trybun znaczoną subtelnym rytmem otworów.


Podziwiamy kolejne dopracowane detale obecnie w rozsypce. Ciekawe jest także ogrodzenie od strony b. ulicy Wawelskiej, które powstało (chyba) w latach 90. - jako ostatnia wyszukana inwestycja związana z kompleksem.



Muzeum Sportu i Turystyki działało w pomieszczeniach pod trybunami w latach 1966-2005.
Niestety, z właściwą sobie opieszałością, nie zadbałem by je odwiedzić w tej lokalizacji (dziś jest gdzie indziej) - nie dla zakurzonych oszczepów i medali, lecz dla samych wnętrz. Nb. wszystko wskazuje, że to samo spotkało mnie z nieodległym Muzeum Kolejnictwa.
Muzeum na Skrze odwiedzili za to bohaterowie wspomnianego wyżej komiksu - w księdze olimpijskiej.
Z tych czasów pozostał tylko stelaż pod neon i ta oto (złamana) tabliczka.


Interesujący, sewentisowy detal przy wejściu pod wieżą. Przywodzi na myśl wystrój okolicy „Domów Towarowych Centrum” i pasażu obok nich w czasach świetności.


Pamiątkowa tablica wraz z towarzyszącą twórczością współczesną twórców współczesnych.


Spojrzenie na rytm okien i wyjść z trybun (w kształcie staroegipskich pylonów). Widoczne też kolejne sektory jaruzelskiego bazaru poniżej.


Widok od drugiej strony. Twórcami obiektu byli Mikołaj Kokozow i Jerzy Wasilewski wraz z zespołem (m. in. wybitnym Ludomirem Słupeczańskim).


Powstał on (obiekt, nie Ludomir) w 1956 roku. Zasłynął 13 lat później pierwszą w Polsce nawierzchnią tartanową bieżni.


Zaglądamy ciekawie na stadion przez womitorium (tak! tradycyjnie, z czasów rzymskich, nazywają się w ten sposób wyjścia z trybun stadionów i teatrów).


To zaś widok na płytę od południa, tam gdzie nie ma trybun.
Trybuny są w stanie opłakania (choć lepsze, niż stadionu Warszawianki), sama płyta jeszcze wygląda jako-tako. Jak i bieżnia - z tartanem! Ktoś tam też sporadycznie ćwiczy.


Stan obecny otoczenia stadionu.


Na koniec - widok ogólny od strony byłych basenów.


Adieu.
W następnym odcinku: wielka chujnia w klubie „Spójnia”.





7 kwietnia 2016

S*K*R*A

Część pierwsza a zarazem część trzecia sagi o upadłych basenach.

To jest blogerska łatwizna. Każdy może wejść na teren przez rozległą dziurę w częściowo nowiutkim płocie i porobić swoje zdjęcia. Dlatego co drugi bloger warszawski pokazał (a co drugi pokaże) upadłe baseny „Skry”. Przyszła kolej i na mnie - przez dziurę w płocie przechodzę z jednej kategorii do tej drugiej.

Wejście przez pawilonik z kasą biletową nieczynne. Obiekt stoi otworem rozpościerającym się nieopodal w siatce.


Teren przypomina przejęte przez przyrodę ruiny pośród mezoamerykańskiej puszczy.


Skoczyć? Nie skoczyć?


To była podpucha! Ale jeśli ktoś chce się schłodzić, trochę wody się znajdzie.


Tutaj zaś możemy orzeźwić się napojami w scenerii architektury awangardowej. I nie będziemy pierwsi.


Po ugaszeniu pragnienia można zaliczyć suchy zjazd.


A oto małe „wczoraj i dziś” odnośnie do zjeżdżalni (skąd ukradłem stare zdjęcia - nie wiem):


A także „wczoraj” odnośnie do widoku ogólnego zespołu basenów:


Zdjęcie niechybnie zdjęte z wieży stadionu... A tu - z daszku nad zapleczem technicznym (zdjęcie ukradzione z blogu Marcina, sorry, Marcinie):


I to samo ujęcie dzisiejsze:


Na koniec - zestawione spojrzenia ze stacji „Mir”. Z lat wczesnych 90., kiedy to baseny wydają się jeszcze działać oraz współczesne:


CZY WIESZ, ŻE?
Urząd Naszego Miasta włączył na swojej foto-mapie kolejną warstwę: ze zdjęciem z lat 1975-1977?
Niestety! Z obszerną czarną dziurą w Śródmieściu Południowym, na Ochocie i Mokotowie, w tym i na SKRZE. Za to obszar nowej mapy obejmuje rozległe przedmieścia.

Osobiście bawiłem na basenach SKRY tylko raz w życiu - w przeciwieństwie do basenowego zespołu „Warszawianki”, gdzie byłem częstym gościem - zacna oferta klubu z Pola Mokotowskiego jakoś nie przypadła mi do gustu... Za to, gdy już nie działają - stawiłem się na ich terenie już nie raz....
(Zdjęcia pochodzą z kwietnia 2015, wbrew pozorom).





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...