Panowie mówią, że mieli dostęp do rzucanych na rynek komiksów...
Ja nie - ale za to mogłem pochwalić
się
(kolegom w podstawówce, sąsiadce itd.) czym innym:
Znowu się okaże - a mnie nawet się okazało już - że o 20:49 Autor miał na myśli coś konkretnego. O ile nie pomyliłam godziny. Z cytrynowym, nieodmiennie.
Ha, też mam i to chyba z tego samego okresu - musiałbym się dokopać. Ale nie musiałem jechać do Zamościa, dostałem w Warszawie - obok mojej szkoły była redakcja "Świata Młodych" i poszliśmy z kolegami kiedyś na bezczela...
mnie się marzyło spotkanie z Rosińskim... i na tym się skończyło, bo z tego krańca Polski to wszędzie było daleko 30 lat temu :/ za to mam wszystkie Thorgale i kupuję nadal, również serie pokrewne choć już nie z kreską mistrza. pozdrawiam :)
wstyd przyznać, ale Thorgale poznałem w wieku już nad wyraz dojrzałym... niemniej Rosiński to wybitny kraftsmen i draftsmen. co pewnie jest cechą rodzinną...
aha! przepraszam, zapomniałem! przecież "wychowałem się" na komiksach o Popielu, Smoku Wawelskim i Wandzie, co nie chciała - takich dwujęzycznych. rysowwał oczywiście Rosiński. miałem je wcześniej niż jakiekolwiek Tytusy, czy inne bds.
Propsy Mister! Śmy kupowali jeno Tytusy, dostęp do Papcia w dniach Książki i Prasy był mocno reglamentowany :-)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie znam słownika na pamięć - musiałem sprawdzić, co do mnie rozmawiasz.
UsuńNapisałbym "szacun", ale wydałoby się, żem w wieku przedemerytalnym. Gwizdnąłem zatem słownik od Agi, stąd ten Mister ;P
UsuńMistera to się jeszcze domyśliłem.
UsuńZgadzam się z kilka dni temu: nadal nie wiadomo. Cóż. I tak tego od siebie nie oczekiwałam. A Mistrzowi szacun oczywiście.
OdpowiedzUsuńszacun i szapoba.
Usuńa poza tym, to o co chodzi?
Znowu się okaże - a mnie nawet się okazało już - że o 20:49 Autor miał na myśli coś konkretnego. O ile nie pomyliłam godziny. Z cytrynowym, nieodmiennie.
Usuńznowu? a już się kiedyś okazało, że miałem coś konkretnego na myśli? a to ci dopiero... ;-)
Usuńz buraczanym!
Ha, też mam i to chyba z tego samego okresu - musiałbym się dokopać. Ale nie musiałem jechać do Zamościa, dostałem w Warszawie - obok mojej szkoły była redakcja "Świata Młodych" i poszliśmy z kolegami kiedyś na bezczela...
OdpowiedzUsuńi to się nazywa przedsiębiorczość!
Usuńnam to do głowy by nie przyszła taka wyprawa do Śródmieścia i jeszcze wbijanie się do redakcji... ech ;-)
Widzę, że szacunek powszechny wzbudzasz:) Gratulacje:)
OdpowiedzUsuńwzbudzałem - xxx lat temu. ale, jak widać, nie byłem w tym odosobniony ;-)
Usuńmnie się marzyło spotkanie z Rosińskim... i na tym się skończyło, bo z tego krańca Polski to wszędzie było daleko 30 lat temu :/ za to mam wszystkie Thorgale i kupuję nadal, również serie pokrewne choć już nie z kreską mistrza. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwstyd przyznać, ale Thorgale poznałem w wieku już nad wyraz dojrzałym... niemniej Rosiński to wybitny kraftsmen i draftsmen.
Usuńco pewnie jest cechą rodzinną...
aha! przepraszam, zapomniałem!
Usuńprzecież "wychowałem się" na komiksach o Popielu, Smoku Wawelskim i Wandzie, co nie chciała - takich dwujęzycznych. rysowwał oczywiście Rosiński. miałem je wcześniej niż jakiekolwiek Tytusy, czy inne bds.
I to się nazywa autograf z zaangażowaniem!
OdpowiedzUsuńdlaczego z zaangażowaniem? :-)
UsuńCzyli z włożonym w to sercem i czasem;)
Usuńach, więc to do Marcina było.
UsuńAle z Ciebie szczęściarz!
OdpowiedzUsuńO.
coś w tym jest...
UsuńSzczęściarz!
OdpowiedzUsuńnie mówię, że nie, "but I'm not the only one"...
Usuń