30 sierpnia 2013

Przegląd portali zamojskich

Nie chodzi o Zamość street fashion ze szczególnym naciskiem na spodnie, ani tym bardziej o wgląd w garderobę przedstawicieli magnackiego rodu, ni o katalog lokalnych stron internetowych, lecz – jak widać poniżej – o oprawy wejść do przyrynkowych kamienic miasta Zamościa. 


Nie tylko bowiem na stare nagrobki kieruję ciekawe oko – i szkiełko – ale również takie elementy dawnego wystroju wprawiają mnie w należytą ekscytację. Im bardziej renesansowe, tym lżej i śpiewniej na duszy. 
Dlatego więc korzystając z okazji obleciałem w kółko główny plac renesansowego miasta – cały w arkadach! – uwieczniając na matrycy najciekawsze okazy.


Zamość, jak powszechnie wiadomo, założył „na surowym korzeniu”, czyli w pustce, nietuzinkowy kanclerz-karierowicz w roku 1580. Plany idealnego miasta-rezydencji-fortecy w jednym sporządził Bernardo Morando. I chociaż budowniczy zszedł z parkietu w roku 1600, a Zamoyski pięć lat po nim, to realizacja zamierzeń była kontynuowana zgodnie z założeniem, a realizacja założenia zgodnie z zamierzeniami. 


Dotyczy to również kamienic przyrynkowych, których podstawowa typologia została opracowana przez Moranda jeszcze za życia (sic!), jak samo miasto, na bazie teoretycznych rozpraw architektonicznych włoskich teoretyków architektury oraz praktycznych rozwiązań z miast włoskich znanych zarówno projektantowi, jak i inwestorowi (Padwa i Bolonia). Kamienice te powstawały w ciągu całego XVII wieku, mając „wspólny mianownik”: gabaryty i wspomniane arkadowe podcienia. Z podcieni wchodziło się do domów i sklepów właśnie przez w różny sposób ornamentowane portale.


Proszę sobie pokontemplować troszeczkę – przymkając litościwie oko na jeżące się wszędzie antyguanokolce – te kamienne detale, a może życie stanie się na chwilę bardziej harmonijne.





26 sierpnia 2013

Znów na szlaku







Znów, po przerwie, na szlaku łikendowym, rowerowym. Tym razem, jak widać, od łódeczki do łódeczki, czyli znad Bzury po Wkrę,  12.08 w Sochaczewie, 18.55 z Modlina. A więc jesteśmy w domu: te rzeki przewijają się ciągle na wycieczkach mazowieckich (chyba, że wybierze się człowiek wyjątkowo nie na Łowicz lub Nasielsk). Kolejny raz staram się udowodnić niniejszymi zdjęciami znaną tezę, iż na Mazowszu nic nie ma. W tym wypadku - przez 83 kilometry. Aż po horyzontu kres.






24 sierpnia 2013

Zimowa ostroga





Droga na plażę nad Wisłą.






20 sierpnia 2013

Wyśnione Wyśmierzyce

Oto kres i cel podróży: Wyśmierzyce. Odznaczają się swoistym klimatem, nocą polarną, szarą godziną, cieniami zapomnianych przodków i innymi atrakcjami licznie wymienionymi w baedekerach.
To najmniejsze miasto w Polsce: krok za rynek i już jest się na wsi. Krok wstecz - jest się w mieście.
Liczba mieszkańców się waha. Spora.






Gdy tam byłem,
przepraszam, byliśmy,
to się gwiezdnym pyłem
żywiliśmy.





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...