Dzisiejszy spacer wiedzie w miejsce nie tak odległe, jak Morysin i Kamczatka, ale również skłaniające do zadumy.
Tym miejscem jest teren klubu sportowego "Warszawianka" na Mokotowie.
Dla mnie osobliwie, jest to kraina najwcześniejszego dzieciństwa, które pędziłem mieszkając w pobliskim bloku.
Warszawianka, Królikarnia, park Arkadia... Do tych miejsc wracałem często, gdy już zamieszkałem w innej okolicy, choćby dlatego, że do dzieciństwa późnego mieszkał tu mój najlepszy przyjaciel, potem także - dla sportu!
Oczywiście, korzystało się ze wspaniałego zespołu basenów, który pozwolę sobie pokrótce opisać:
Wejście wiodło od ulicy Bielawskiej, po kupieniu biletu w kasie (okienko w betonowym masywie ściany, przed nim barierka z giętej rury), wchodziło się do budynku mieszczącego szatnie, a na górze słynne w swoim czasie solarium. A wszystko w żelbecie wykończonym warstwą z kruszywem o większej frakcji, takim żwirkiem. No więc, z tych szatni wychodziło się ku dwóm basenom - jednym, zdaje się, pełnowymiarowym, drugim mniejszym i płytszym.
Nad basenami wznosił się bilbord z wizerunkiem chłopca sikającego do basenu i z napisem "nie w basenie". Ale on nie był raczej integralnym elementem projektu, lecz jego zaistnienie wymusiło samo życie.
Dalej, ku północy, czyli ku hali sportowej, istniał pagór z tarasami do opalania się i relaksu po pływaniu.
Można było czasem ulec pokusie i powędrować kładką przerzuconą nad rampą - opadającą od Bielawskiej ku stadionowi - do zespołu baseników dla małych dzieci, by dokonać tam zjazdu ze zjeżdżalni.
Tak wyglądały baseny. Całości dopełniały zespół kortów - z widownią i budynkiem zapleczowym, stadion oraz hale.
Korty jeszcze istnieją, i mają się najlepiej z całego zespołu. Zniknął tylko monolit w formie kawałka sera szwajcarskiego, chyba pierwotnie noszący oświetlenie, wieńczący coś jakby jęzor skarpy, na którym oparto trybuny kortu.
Istnieją także hale sportowe, chociaż pierwotny projekt zakładał powstanie budowli o zupełnie innych formach, a nie standardowego kloca na płask, który widziemy przy ulicy Merliniego. Druga z hal, równie nieciekawa, powstała już w latach 80., w czasach początku upadku, pod skarpą za stadionem.
Stadion "Warszawianki" był zaś naprawdę mistrzowskim rozwiązaniem architektoniczno-urbanistyczno-krajobrazowym.
Miałem jeszcze okazję korzystać z niego jako członek jednej z sekcji tegoż klubu sportowego - w ramach programu kondycyjnego zapieprzaliśmy po bieżni, a dla relaksu rozgrywaliśmy na boisku partie... palanta (sic!).
Już kiedy byłem brzdącem, założenie korty-baseny-stadion robiło na mnie duże wrażenie, a to za sprawą niespotykanych gdzie indziej rozwiązań, form, materiałów, wreszcie znakomitego wpisania w krajobraz...
Od budynków (z wyjątkiem hal, oczywiście), przez urządzenia sportowe, po detale schodków, murków, balustrad, elementów muru oporowego - wszystko to, na tle ówczesnego wulgarnego modernizmu PeErElu, było po prostu czarujące.
Dziś, jak się rzekło - z wyjątkiem kortów, rzeczy te są w stanie opłakanym. Zespołu basenów na wolnym powietrzu nie ma od dawna - zastąpił je kryty akwapark. Może kiedyś będziemy zachwycać się i jego architekturą, ale jeszcze czasy te nie nadeszły. W miejscu baseników dziecięcych na cyplu skarpy wyrósł polip w postaci apartamentowca-latadziewiędziesiątowca.
Inny polip wyrósł pod skarpą, jako uzupełnienie zaplecza kortów tenisowych - budka o architekturze ni przypiął, ni wypiął, jeszcze mniej pasująca do założenia niż prostackie hale.
Jak prezentuje się dziś sam stadion, przepraszam: były stadion, widać na świeżych zdjęciach.
Więcej obrazków, zarówno z fazy projektowania, z czasów świetności oraz z czasów schyłku, można obejrzeć - tudzież zapoznać się detaliczną historią obiektu - pod TYM adresem.
Zgnilizna i upadek... jajakobrzdąc z kolei przebywałem niemal wyłącznie na Skrze, która dziś przedstawia zresztą równie opłakany widok. Tak to jest jak nie ma prawdziwego gospodarza/właściciela terenu.
OdpowiedzUsuń"Skra"... ma być kolejnym odcinkiem wspomnień ilustrowanych upadkiem ;-)
OdpowiedzUsuńI obie historie smutne...
OdpowiedzUsuńsmutne historie?
OdpowiedzUsuńto następną dam wesołą.
O, latem wygląda jak dżungla :)
OdpowiedzUsuńTrza będzie się wybrać na spacer w samym srodku wegetacji :-)
OdpowiedzUsuń