18 lipca 2011

Polacy do nas, a stacja...

Właśnie. Historyjka ze spontaniczną i natychmiastową pomocą Polaków za granicą dopiero spisana przypomniała mi cudowną anegdotkę, którą Józef Cz. (ani chybi Czapski) zilustrował Mironowi Białoszewskiemu problemy z orientacją w paryskim metrze.
Znów przytaczam w smakowitej całości:

Przed Châtelet, czyli pierwszym moim metrem, Józio Cz. uprzedza:
- (...) Ta stacja właśnie, Châtelet, jest najskomplikowańsza, bo ma najwięcej skrzyżowań, rozgałęzień, korytarzy. My ją nazywamy "Żydzi do mnie", bo nie tak dawno zabłądził na niej Żyd z Polski, co chciał w tył, to się plątał gorzej, a to labirynt... w końcu wpadł w popłoch i krzyknął
- Żydzi do mnie! - po polsku.
I wyobraź sobie, że natychmiast znalazł się Żyd i go stąd wyprowadził.


Miron Białoszewski - Szumy, zlepy, ciągi ("Stacja: Żydzi do mnie!")
stacja stację dalej od opisanej stacji

2 komentarze:

  1. O, tamój mię jeszcze nie widzieli, ale na Paryżewo to się zbieram jak ta sójka za morze...

    OdpowiedzUsuń
  2. no to jedź, wszyscy tam czekają!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...