Święty Wawrzyniec ze swoim rusztem wyobrażony na ścianie dzwonnicy kościoła w Gliniance.
Kościół drewniany, podobnie jak ten z Mariańskiego Porzecza, z drugiej połowy XVIII wieku, jak nie trudno się domyślić, pod wezwaniem świętego Wawrzyńca z jego rusztem.
Świątynia nie udaje tak spektakularnie obiektu murowanego. Ot, wiejski kościółek z czasów Saskich Zapustów.
Ale że drewniany przetrwał tyle lat - powstania, wojny, zawieruchy...
OdpowiedzUsuńpowatań, wojen i zawieruch nie było znowu tak dużo... i chociaż oczywiście dwie WŚ były zabójcze dla wielu drewnianych i niedrewnianych obiektów, to największe spoustoszenia siały i sieją zwykłe pożary.
OdpowiedzUsuńfront mógł się tędy przetoczyć albo ominąć to miejsce, ale świece (i lampy) paliło się zawsze.
niesamowite, że przetrwało tyle średniowiecznych kościołów drewnianych.
no, ale to nie "u nas", a w Małopolsce.
... czyli w Galicji, która (według pana przewodnika w Wiedniu) po rozpadzie cesarstwa Austrowęgierskiego przypadła Związkowi Radzieckiemu.
OdpowiedzUsuńże dla Francuzów Polska i Rosja jeden pies, wiadomo od dawna, ale dla Austriaków? :-)
OdpowiedzUsuńI tam, takie austriackie gadanie
OdpowiedzUsuńJak ktoś się nażre za dużo sznycli to potem tak pieprzy Zresztą, sznycle są groźne. Nie słyszeliście na pewno o szatniarce z Teatru Wielkiego, zaatakowanej przez sznycel po wiedeńsku. Wracała biedna kobieta do domu po ostatnim spektaklu i nagle zza winkla na Wierzbowej wyskoczył sznycel i zaczął ją gonić. Biegła tak przed nim chyba dobry kwadrans aż w okolicach placu Trzech Krzyży kobieta znienacka uskoczyła w bok a sznycel nie zdążył i wpadł przez okno do restauracji Gesslerowej. Dzielna szatniarka, naprawdę waleczny czyn jak na 93-latkę.
OdpowiedzUsuńw roli szatniatki, oczywiście, Irena Kwiatkowska.
OdpowiedzUsuńNie, nie. Kwiatkowska była sznyclem a szatniarkę grał Junosza-Stępowski tuż przed tym, gdy aresztowano go za nielegalny ubój ogórków małosolnych pod Kołomyją.
OdpowiedzUsuńMarcinie, wyciągasz tu na światło dzienne jakieś dziwne, trącące myszką historie. zresztą może to wcale nie Kwiatkowska i Junosza, a Igo Sym i Martyka?
OdpowiedzUsuńna razie - radzę - wyśpij się dobrze, a potem pojedź do Glinianki i porozmawiaj o swoich problemach ze świętym Wawrzyńcem. on miał większe.
Zawsze jednak miał co wrzucić na ruszt...
OdpowiedzUsuń