7 lipca 2011

Glinianka

Święty Wawrzyniec ze swoim rusztem wyobrażony na ścianie dzwonnicy kościoła w Gliniance.

Kościół drewniany, podobnie jak ten z Mariańskiego Porzecza, z drugiej połowy XVIII wieku, jak nie trudno się domyślić, pod wezwaniem świętego Wawrzyńca z jego rusztem.



Świątynia nie udaje tak spektakularnie obiektu murowanego. Ot, wiejski kościółek z czasów Saskich Zapustów.

10 komentarzy:

  1. Ale że drewniany przetrwał tyle lat - powstania, wojny, zawieruchy...

    OdpowiedzUsuń
  2. powatań, wojen i zawieruch nie było znowu tak dużo... i chociaż oczywiście dwie WŚ były zabójcze dla wielu drewnianych i niedrewnianych obiektów, to największe spoustoszenia siały i sieją zwykłe pożary.
    front mógł się tędy przetoczyć albo ominąć to miejsce, ale świece (i lampy) paliło się zawsze.
    niesamowite, że przetrwało tyle średniowiecznych kościołów drewnianych.
    no, ale to nie "u nas", a w Małopolsce.

    OdpowiedzUsuń
  3. ... czyli w Galicji, która (według pana przewodnika w Wiedniu) po rozpadzie cesarstwa Austrowęgierskiego przypadła Związkowi Radzieckiemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. że dla Francuzów Polska i Rosja jeden pies, wiadomo od dawna, ale dla Austriaków? :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. I tam, takie austriackie gadanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ktoś się nażre za dużo sznycli to potem tak pieprzy Zresztą, sznycle są groźne. Nie słyszeliście na pewno o szatniarce z Teatru Wielkiego, zaatakowanej przez sznycel po wiedeńsku. Wracała biedna kobieta do domu po ostatnim spektaklu i nagle zza winkla na Wierzbowej wyskoczył sznycel i zaczął ją gonić. Biegła tak przed nim chyba dobry kwadrans aż w okolicach placu Trzech Krzyży kobieta znienacka uskoczyła w bok a sznycel nie zdążył i wpadł przez okno do restauracji Gesslerowej. Dzielna szatniarka, naprawdę waleczny czyn jak na 93-latkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. w roli szatniatki, oczywiście, Irena Kwiatkowska.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nie. Kwiatkowska była sznyclem a szatniarkę grał Junosza-Stępowski tuż przed tym, gdy aresztowano go za nielegalny ubój ogórków małosolnych pod Kołomyją.

    OdpowiedzUsuń
  9. Marcinie, wyciągasz tu na światło dzienne jakieś dziwne, trącące myszką historie. zresztą może to wcale nie Kwiatkowska i Junosza, a Igo Sym i Martyka?
    na razie - radzę - wyśpij się dobrze, a potem pojedź do Glinianki i porozmawiaj o swoich problemach ze świętym Wawrzyńcem. on miał większe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze jednak miał co wrzucić na ruszt...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...