25 listopada 2012
Escherezada
Lubicie Eschera?
Ja go szanuję i podziwiam, ale lubię już nie tak bardzo. Trochę w jego twórczości czegoś na kształt cyrkowego popisu. Tak, jakby skrzypek bezbłędnie odegrał kaprys Paganiniego trzymając skrzypce za plecami. Raz można to zobaczyć, ale nie cały czas...
W każdym razie, skojarzenie wizualne nadsuwa się samo, gdy popatrzeć na powyższe obrazki, kolejny, po już kiedyś pokazywanym, efekt warszawskiej wycieczki klatexowej. Przy czym oczywiście perspektywy i widoki są tu całkowicie normalne.
Normalne? Do pewnego stopnia. Bo co jest niezwykłe - z dzisiejszego punktu widzenia - to potraktowanie przez twórcę projektu budynku klatki schodowej jako osobnego małego dzieła sztuki. We współczesnym budownictwie czegoś podobnego się bowiem nie spotyka - nie ma na to kasy, czasu ani chęci. Po schodach ma się pomykać, a nie nimi napawać. Mają zajmować jak najmniej cennego miejsca, a nie rozrastać się swoimi biegami oraz tak zwaną duszą do rozmiarów dziedzińca.
Ba, zdarzają już się rzadkie do tej pory w Polsce klatki schodowe bezokienne.
Zdjęcia szumią i syczą, ale ciemnawo tam, a lepszego obiektywu, jak to się mówi: nie dowieźli.
Etykiety:
architektura,
Warszawa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widać, że klatkę robiono za czasów, gdzie poza inwestorem o kształcie budynku decydowała także wyobraźnia plastyczna. To se ne vrati, niestety.
OdpowiedzUsuńPodobuje mi się, choć trochę o zawrót głowy mej napawa. Zastanawiam się, kiedyż i gdzie widziałam godną uwagi klatkę schodową? I nic w czeluściach pamięci nie znajduję.
OdpowiedzUsuńNa cz-b szumu nie widać, wręcz szlachetne ziarenko. Bardzo ładne klatki!
OdpowiedzUsuńEscher nie z mojej bajki, ale dzięki że go przypomniałeś, bo swoje miejsce w historii sztuki posiada. Za matematycznodokładny, co podobnie jak w muzyce zasługuje na szacunek, ale w sumie nudzi.
Jak to mówio mondży ludziowie - zdjęcie bez szumu jest jak trzask bez winyla czy jakoś tak...
OdpowiedzUsuńMarcin ma rację, niestety, to se ne wrati, a szkoda bardzo, szkoda.
OdpowiedzUsuńMarcin -> mówisz? a co na to Kuryłowicz?
OdpowiedzUsuńIwona -> zawrót głowy? to znaczy, że rzeczywiście jak z Eschera ;-)
IamI -> dlatego właśnie są czarno-białe :-)
Sebik -> trzaski są w pakiecie z winylem, ale widziałem kiedyś nieszumiące zdjęcia typu żyleta.
Ikroopka -> ne vrati se taki rozmach. z samą tą wyobraźnią to... nie wiem. :-)
Ostatnio nie żyje.
OdpowiedzUsuńON nie, ONA tak.
UsuńSchody, schody, schody... Przepiękne są. Ja do takich klatek tęsknię okropnie.
OdpowiedzUsuńO.
jak można tęsknić do klatek?! wszystkie stwory powinny być wolne!
UsuńA bo to nie są złote klatki, to mogą być ;)
OdpowiedzUsuńO.