Nad Soną - i zalewem - zwraca
uwagę budynek klubu "Sona". Dość odjechany: by zwrócić uwagę jak okna dolnej
kondygnacji dorównują szerokością tym powyżej fałszywymi „okiennicami”. Do tego pasek
między piętrami. I jeszcze kwadrat u góry, który zażegnuje horror vacui. A do
czego służy wystająca belka?...
Fascynujący - nie kpię.
Oj, musi się dziać w klubie Sona…
Niestety nie ma czasu na clubbing. Przed nami ostatnia prosta (trochę pogięta).Fascynujący - nie kpię.
Oj, musi się dziać w klubie Sona…
Ten klub to jakby protoplasta kolorystyki osiedlowej.
OdpowiedzUsuńalbo epigon ;-)
UsuńNo tak, zależy czy pierwsze było jajko, kura czy paleta z farbami.
Usuńpierwsze było jajko.
UsuńA potem już zaraz paleta z jajkami.
UsuńMałomiasteczkowo-wiejska recepcja modernizmu.
OdpowiedzUsuńjeśli są tam pokoje gościnne, to i recepcja powinna być.
UsuńO, cóś zrobił ze zdjęciem, że się go nie da wyświetlić większego?
OdpowiedzUsuńA takie cóś lata temu strzeliłem w Wyszogrodzie. Więcej - byłem w środku, bo za dnia była to normalna restaurancja w stylu późnego Gierka. Cudo!
naprawione. tak, czasem miło odnaleźć wrażenia z przeszłości ;-)
UsuńMam sentyment do takich "brzydactw" ;)
OdpowiedzUsuńO.
strach jest.
Usuń;-))