26 lutego 2013

Nowe Miasto. Odcinek 26

69 kilometr.

Nad Soną - i zalewem - zwraca uwagę budynek klubu "Sona". Dość odjechany: by zwrócić uwagę jak okna dolnej kondygnacji dorównują szerokością tym powyżej fałszywymi „okiennicami”. Do tego pasek między piętrami. I jeszcze kwadrat u góry, który zażegnuje horror vacui. A do czego służy wystająca belka?...

Fascynujący - nie kpię.


Oj, musi się dziać w klubie Sona…
Niestety nie ma czasu na clubbing. Przed nami ostatnia prosta (trochę pogięta).





11 komentarzy:

  1. Ten klub to jakby protoplasta kolorystyki osiedlowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zależy czy pierwsze było jajko, kura czy paleta z farbami.

      Usuń
    2. pierwsze było jajko.

      Usuń
    3. Bengalski, tygrys12 sierpnia 2016 10:50

      A potem już zaraz paleta z jajkami.

      Usuń
  2. Małomiasteczkowo-wiejska recepcja modernizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli są tam pokoje gościnne, to i recepcja powinna być.

      Usuń
  3. O, cóś zrobił ze zdjęciem, że się go nie da wyświetlić większego?
    A takie cóś lata temu strzeliłem w Wyszogrodzie. Więcej - byłem w środku, bo za dnia była to normalna restaurancja w stylu późnego Gierka. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawione. tak, czasem miło odnaleźć wrażenia z przeszłości ;-)

      Usuń
  4. Mam sentyment do takich "brzydactw" ;)
    O.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...