3 lipca 2011

Dzień na wyścigach

Obracamy się o 540 stopni względem przytulnego nadmorskiego apartametowca i widzimy ostendzki tor wyścigów konnych.


Ruina i zapaździałość dużo większa niż na Służewcu. Czyżby ten piękny sport, jakim jest hazard na wyścigach był w istocie démodé?

3 komentarze:

  1. Nie przekonałem się nigdy o pięknie tego sportu - byłem raz w życiu na torze wyścigowym, ale nie podczas wyścigów. Było to w Sopocie i najfajniejsze było wejście na dach.

    OdpowiedzUsuń
  2. wydaje się, że stan, w jakim znajdują się wyżej wspomniane urządzenia odzwierciedla degrengoladę korzystającej z nich publiczności.
    eleganckie towarzystwo, które gonitwy traktuje tylko jako pretekst do prezentacji wystrzałowych toalet, tudzież spotkania w najznamienitszym gronie, zastąpiło grono oszołomionych wodą ognistą seniorów płci raczej męskiej. cóż, demokracja.
    taki przynajmniej, może zafałszowany, mam obraz wyścigów konnych. w Ascot nie byłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. tam mnie akurat nogi nie zaniosły... w Ostende spędziłam zaledwie jeden dzień

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...