W kategorii Starówek (alias Starych Miast) zbudowanych po wojnie, Warszawa bije na głowę Kołobrzeg i Elbląg (w Głogowie i Szczecinie nie byłem), choć zaciekle gonią ją Poznań, Wrocław i Gdańsk. Na szczęście (?) dystans się zwiększa.
W kategorii Starówek/Starych Miast w ogóle, to trudno porównywać coś, co jest nieco na uboczu i raczej tylko atrakcją turystyczną, do czegoś, co (jak w Krakowie, Toruniu i Wrocławiu) wciąż jest (ale czy długo jeszcze?) żywym centrum miasta.
tak jest. problem (?) ze starówką toruńską (jak i dwiema innymi wym. przez Hrabiego), polega na tym, że jest nie tylko starówką, ale i centrum miasta XIX/XX wiecznego, a więc zbudowano tam wszystkie lokalne greatest hits. ALE przez to nie są tak SPÓJNYM zespołem, jak warszawska!
[starowka=stare miasto=staromiejska część miejscowościm nie zwyczajowa nazwa własna, żeby nie było]
jeszcze jedno. w czasach, kiedy powstawały, Poznań, Toruń, Gdańsk, Kraków i Wrocław, były metropoliami, i gdzieniegdzie to widać - tę wielkość w sensie dosłownym i przenośnym. Warszawa była pipidówką, i to też widać, ale w wyniku procesów historycznych (jak właśnie emigracja centrum), jest to WIN.
Szczecin jest fajny - potwierdzam jako naoczniak, ale zupełnie inny i kudy mu do naszej Starówki. Wrocław też oczywiście jest fajny, co autor celnie podsumował wyżej. Toruń też jest byczy, Gdańsk i Kraków - wiadomo. Co do Poznania to mam mieszane uczucia, bo poza samym eleganckim Rynkiem, okolica staromiejska (z wyjątkami) jest bardzo zapuszczona. Wiem, bo bywam regularnie.
zapuszczenie jest cechą immanentną starych miast ;-) choćby miały dopiero 55 lat. kiedyś przeszedłem przez kilka bram i podwórko kamienicy tak ciemnej i spróchniałej, aż dziw, że ludzie tam mieszkali, poczym znalazłem się... na rynku. ale że było to z 10 lat temu, to nie pamiętam, czy to był Lublin, czy Toruń właśnie.
I Lublin i Toruń są zdrowo zapuszczone, choć Lublin chyba bardziej. A ze średniej wielkości miast najbardziej zapuszczone 'stare' śródmieście pamiętam z Piotrkowa Trybunalskiego - sam rynek był jeszcze 'jak cię mogę', ale dowolna ulica do niego dochodząca wołała o pomstę do nieba.
no, ja też lubię warszawskie stare miasto tak samo, obojętnie jak daleko od niego jestem. także bawiąc w Krakowie lub Gdańsku. a jeśli miałbyś wybrać, heineken lub stare miasto, wybrałbyś heineken?
Nie można mieć wszystkiego naraz, więc ja biorę tylko Heinekena i Stare Miasto. A Wam zostawiam Orkiestrę Praską, pomnik Starzyńskiego na Bankowym, Wolf Bracka i jeszcze parę innych rzeczy.
Ja nie lubie ani piwa, ani Starówki. Z tym, że o ile piwo kiedyś lubiłem, to Starego Miasta organicznie nie znosiłem od zawsze. Niezależnie od moich subiektywizmów, spójrzcie sobie w ortofoto — jaka była wcześniej i ile z tego odbudowano. To jest jakaś półćwiećstarówka, wydmuszka.
marudzenia nigdy dość. co atoli ma pierdnik do wiatraka? że w podwórkach były jakieś komórki? że mury oblepiła zabudowa? dalej jazda! to są skutki odstawienia piwa.
Tylko, że te komórki i oblepiacze tworzyły coś oryginalnego i autentycznego. No, ale jest szansa, że za jakieś 200 - 300 lat to miejsce wyjdzie na prostą.
no masz. brakuje tylko hasła "to makieta". teraz jest autentycznie i oryginalnie bez komórek. myślisz, że takie komórki przetrwały w Krakowie, Toruniu lub Paryżu? też nie.
Bo trzeba równać do hasła "Warszawa makietą północy"?.. Już, gdzieś/kiedyś pisałem, że najlepszym pomyslem na Starówkę był ten, w którym miano ją zostawić jako ruina — jako pomnik. Utopijny, ale fajny. A jeśli przywołujemy pierniki, Paryże i gęsi, to należy pamiętać, iż w ten sposób zrobiły Berlin i Drezno; m.in. dlatego ZAGRANICZNE młodziaki myślą, że Niemce byli ofiarami wojny.
I jeszcze hasła na dziś: "To makieta!" i "Precz z cenzurą!".
Polemizowałabym, Toruń jednak bije naszą starówkę na łeb, na szyję. :)
OdpowiedzUsuńBardzo elegancki kadr. A czy najpiękniejsze stare miasto? Najładniejsze zbudowane prawie w całości od nowa. Z tym chyba każdy się zgodzi.
OdpowiedzUsuńlav.-> polemizuj :-)
OdpowiedzUsuńczym mianowicie konkretnie on ją tak bije?
IamI-> to też.
W kategorii Starówek (alias Starych Miast) zbudowanych po wojnie, Warszawa bije na głowę Kołobrzeg i Elbląg (w Głogowie i Szczecinie nie byłem), choć zaciekle gonią ją Poznań, Wrocław i Gdańsk. Na szczęście (?) dystans się zwiększa.
OdpowiedzUsuńW kategorii Starówek/Starych Miast w ogóle, to trudno porównywać coś, co jest nieco na uboczu i raczej tylko atrakcją turystyczną, do czegoś, co (jak w Krakowie, Toruniu i Wrocławiu) wciąż jest (ale czy długo jeszcze?) żywym centrum miasta.
tak jest. problem (?) ze starówką toruńską (jak i dwiema innymi wym. przez Hrabiego), polega na tym, że jest nie tylko starówką, ale i centrum miasta XIX/XX wiecznego, a więc zbudowano tam wszystkie lokalne greatest hits.
OdpowiedzUsuńALE przez to nie są tak SPÓJNYM zespołem, jak warszawska!
[starowka=stare miasto=staromiejska część miejscowościm nie zwyczajowa nazwa własna, żeby nie było]
jeszcze jedno. w czasach, kiedy powstawały, Poznań, Toruń, Gdańsk, Kraków i Wrocław, były metropoliami, i gdzieniegdzie to widać - tę wielkość w sensie dosłownym i przenośnym. Warszawa była pipidówką, i to też widać, ale w wyniku procesów historycznych (jak właśnie emigracja centrum), jest to WIN.
OdpowiedzUsuńOj, Elbląg to kompletna porażka :D
OdpowiedzUsuńA nasze, w sumie, to chyba ładne, bo tyle razy tam byłem i ciągle mnie coś ciągnie z powrotem.
Ale może tylko takiego bzika mam ;)
Swoją drogą, to, gdyby nie Zachwatowicz i jego pomysły na odbudowę, to mielibyśmy dziś, na przykład, ładny widok na Wisłę z Rynku :D
Ale tak, jak jest, jest lepiej ;)
Szczecin jest fajny - potwierdzam jako naoczniak, ale zupełnie inny i kudy mu do naszej Starówki. Wrocław też oczywiście jest fajny, co autor celnie podsumował wyżej. Toruń też jest byczy, Gdańsk i Kraków - wiadomo. Co do Poznania to mam mieszane uczucia, bo poza samym eleganckim Rynkiem, okolica staromiejska (z wyjątkami) jest bardzo zapuszczona. Wiem, bo bywam regularnie.
OdpowiedzUsuńzapuszczenie jest cechą immanentną starych miast ;-)
OdpowiedzUsuńchoćby miały dopiero 55 lat.
kiedyś przeszedłem przez kilka bram i podwórko kamienicy tak ciemnej i spróchniałej, aż dziw, że ludzie tam mieszkali, poczym znalazłem się... na rynku.
ale że było to z 10 lat temu, to nie pamiętam, czy to był Lublin, czy Toruń właśnie.
I Lublin i Toruń są zdrowo zapuszczone, choć Lublin chyba bardziej. A ze średniej wielkości miast najbardziej zapuszczone 'stare' śródmieście pamiętam z Piotrkowa Trybunalskiego - sam rynek był jeszcze 'jak cię mogę', ale dowolna ulica do niego dochodząca wołała o pomstę do nieba.
OdpowiedzUsuńPoznania nie lubię dlatego i ich starówka mi się nie podoba ;)
OdpowiedzUsuńEr, kadr jak zwykle klasa :)
Weldon-> może też mam bzika?
OdpowiedzUsuńIamI-> fakt. w Piotrkowie również byłem przelotem, ale co zapamiętałem, to dość obsemłany obraz.
Krabianka-> jakiś powód to jest ;-)
no i dziękuję za pochwałę kadru, tak mi brakowało tego tu
:-)
Ja tam lubię za to Wrocław i Gorzów Wielkopolski. Ale i tak Warszawa bije wszystko na głowę.
OdpowiedzUsuńGorzów? ciekawe, nie byłem.
OdpowiedzUsuńA ja lubię warszawskie stare miasto, i we Wrocławiu, i w Krakowie, i w Toruniu, i w Gdańsku, i nawet w Szczecinie, ale najbardziej to lubię Heinekena.
OdpowiedzUsuńno, ja też lubię warszawskie stare miasto tak samo, obojętnie jak daleko od niego jestem. także bawiąc w Krakowie lub Gdańsku.
OdpowiedzUsuńa jeśli miałbyś wybrać, heineken lub stare miasto, wybrałbyś heineken?
Nie uznaję takich wyborów. Chociaż jakoś na Starówce warszawskiej częściej mam do czynienia z Pilsnerem.
OdpowiedzUsuńjeśli nie uznajesz takich wyborów, to czemu piszesz "ale najbardziej to lubię Heinekena"? to już jest jakiś wybór ze wskazaniem.
OdpowiedzUsuńTo, że najbardziej lubię Heinekena, nie znaczy, że dam sobie ot tak odebrać Stare Miasto.
OdpowiedzUsuńnie wiesz, że nie można mieć wszysykiego naraz? oddawaj piwo, albo konfiskujemy Stare Miasto.
OdpowiedzUsuńTO ja wezmę Starówkę (na przechowanie), Hajnekena oddam po dobroci Marcinowi. Zdrówko!
OdpowiedzUsuńNie można mieć wszystkiego naraz, więc ja biorę tylko Heinekena i Stare Miasto. A Wam zostawiam Orkiestrę Praską, pomnik Starzyńskiego na Bankowym, Wolf Bracka i jeszcze parę innych rzeczy.
OdpowiedzUsuńfirst we take Manhattan.
OdpowiedzUsuńA potem berlinki.
OdpowiedzUsuńi piwo jak znalazł.
OdpowiedzUsuńJa nie lubie ani piwa, ani Starówki. Z tym, że o ile piwo kiedyś lubiłem, to Starego Miasta organicznie nie znosiłem od zawsze.
OdpowiedzUsuńNiezależnie od moich subiektywizmów, spójrzcie sobie w ortofoto — jaka była wcześniej i ile z tego odbudowano. To jest jakaś półćwiećstarówka, wydmuszka.
marudzenia nigdy dość. co atoli ma pierdnik do wiatraka? że w podwórkach były jakieś komórki? że mury oblepiła zabudowa? dalej jazda!
OdpowiedzUsuńto są skutki odstawienia piwa.
Tylko, że te komórki i oblepiacze tworzyły coś oryginalnego i autentycznego. No, ale jest szansa, że za jakieś 200 - 300 lat to miejsce wyjdzie na prostą.
OdpowiedzUsuńno masz. brakuje tylko hasła "to makieta".
OdpowiedzUsuńteraz jest autentycznie i oryginalnie bez komórek.
myślisz, że takie komórki przetrwały w Krakowie, Toruniu lub Paryżu? też nie.
Bo trzeba równać do hasła "Warszawa makietą północy"?..
OdpowiedzUsuńJuż, gdzieś/kiedyś pisałem, że najlepszym pomyslem na Starówkę był ten, w którym miano ją zostawić jako ruina — jako pomnik. Utopijny, ale fajny.
A jeśli przywołujemy pierniki, Paryże i gęsi, to należy pamiętać, iż w ten sposób zrobiły Berlin i Drezno; m.in. dlatego ZAGRANICZNE młodziaki myślą, że Niemce byli ofiarami wojny.
I jeszcze hasła na dziś: "To makieta!" i "Precz z cenzurą!".
ziew.
OdpowiedzUsuńa co mają ofiary wojny do czystego piękna Starówki. za bardzoś uwiązany kontekstów.
Cóż można rzec na dictum "czystego piękna" makiety? Może, tylko to, że żyjąc w Wawie, trudno odwiązać się od ofiarnych kontekstów.
OdpowiedzUsuńTeż ziew?
też.
OdpowiedzUsuń