Jakże łatwo jest wrzucić na blog (do blogu, a raczej: w blog) zdjęcie albo dwa i dać lakoniczny podpis lub komentarz. A przecie nie tylko tak miało to wyglądać. Gdzie ambicje pisywania na różne tematy, o których świadczą zaniedbane tagi z listy? Gdzież refleksje na tematy historyczne (postacie, Żydzi) i literackie (przeczytane)? Gdzież relacje emocji związanych ze zmysłowo-duchowym odbiorem wyżyn geniuszu i natchnienia (?!) - wzrokiem (sztuka) i słuchem (muzyka)? Gdzie wreszcie to, co interesuje wszystkich najbardziej, ale nie każdy się publicznie przyzna (seks)?
Nigdzie. Po pierwsze, chociaż chwalono mnie ongiś za „lekkie pióro”, to na nic wszak ten komplement w dobie pisania za pomocą klawiatury. Po drugie, adresaci moich zamierzonych wypisów zwieszają głowy i patrzą w ziemię, pytani, czy czytali tu coś. Po trzecie, niestety obawiam się, że mam od jakiegoś czasu wielką dziurę w głowie, przez którą wyciekają resztki dawnego dowcipu i intelektu. Być może nazywa się to lenistwo, i do blogowania, jak do każdej innej dziedziny rzeczywistości da się zastosować prawo Kopernika.
(Notabene, kiedyś udało mi się wzbogacić i uaktualnić owo prawo, które formułuje się zwykle w brzmieniu „gorszy pieniądz wypiera lepszy”, o słowa „z kieszeni”).
Lecz nie wszystko jeszcze stracone. Zamierzam się poprawić. I zacznę od zaraz. Czymś, co załatwi parę tagów naraz! Na przykład starym żydowskim kawałem:
Mąż szykuje się wieczorem do wyjścia. Żona pyta go
- Dokąd się wybierasz?
- Idę na otwarcie wystawy malarstwa.
- To dlaczego mnie nie weźmiesz z sobą?
- Och, bo ty się na niczym nie znasz. Przyniosłabyś mi wstyd. Jeszcze byś wzięła Matejkę za Picassa…
- Ależ mój drogi! Nawet gdy jesteśmy sami, nigdy cię nie biorę za pikassa, a co dopiero obcego mężczyznę przy ludziach!...
fuck yeah, Konefke
...to ja przepraszam.
OdpowiedzUsuńŻądamy kawału o Gąsce Balbince! ;)
OdpowiedzUsuńAleż Wodzu, co Wódz?!
OdpowiedzUsuńOdnośnie pierwszego akapitu - chyba w wielu sferach życia, nie tylko w blogowaniu, człowiek tak ma, że sobie wymyśla, co to by nie porobił. A potem jak przychodzi co do czego, okazuje się że brak czasu, energii, chęci itp.
OdpowiedzUsuńkiedyś już żem napisał, że najchętniej robimy jednak to, za co nam NIE płacą. jeden buduje modele mostów z wykałaczek, drugi gra w golf, a jeszcze inny pisuje recenzje kiepskich płyt przegranych zespołów.
OdpowiedzUsuńlav., IamI, dziękuję za merytoryczne uwagi. ;-[]
Teraz to ja przepraszam.
OdpowiedzUsuńależ. nie ma za co.
OdpowiedzUsuńPolecam koleżeństwu dla odprężenia
OdpowiedzUsuńAntresolka