24 października 2013

Kolacja gotowa

Lato zniknęło (wspominałem już?). Stało sie to w niejasnych okolicznościach, nie do końca wiadomo jak i dlaczego. Zdecydowanie za szybko. Dość powiedzieć, że nagle! zdałem sobie sprawę z faktu niewykonania w ogóle tego lata ogórków. Żadnego gazpacho ni chłodnika. Sad też odpoczywa po zeszłorocznym szaleństwie, i nie wydał latoś plonu.


Trzeba ratować się więc tym, co jeszcze jest na straganie w dzień targowy. Wkrótce i tego zabraknie. Jak śpiewał w KSP Michnikowski: „addio, pomidory!”.





30 komentarzy:

  1. Czy to właśnie jest móżdżek? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, pechowego przechodnia. z płynem mózgowo-rdzeniowym odwirowanym w pralce do szklanki. mniam - mniam.

      Usuń
    2. Chyba ten przechodzień przeszedł porządną selekcję, bo móżdżek całkiem spory:)

      Usuń
  2. Niestety, działalność mojej rodziny we wczesnym dzieciństwie (moim) spowodowała, że na kalafiory patrzę z dezaprobatą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotowali a następnie wielką porcję ugotowanego kalafiora kładli na talerz. Raz że od samej ilości robiło mi się źle, dwa że widok połówki kalafiora, z której ciekła jeszcze woda, skutecznie odbierał mi apetyt.

      Usuń
    2. Bo brakowało na tym kalafiorze bułki tartej zrumienionej z masełkiem na patelni. Ot, w czym problem i w czym trauma.

      Usuń
    3. nie rozumiem idei gotowania warzyw, które nadają się do jedzenia na surowo,
      a na dodatek są w takim stanie dużo lepsze.
      gotowany kalafior traci smak i nabiera wstrętej konsystencji.
      i jeszcze capi po całym domu.
      bułka tarta jednak dodaje niewątpliwie temu daniu powabu.

      Usuń
    4. Bułka tarta to zuo. Kalafior jadam gotowany na parze i tę wersję polecam tym, którym go obrzydzono w dzieciństwie.

      Usuń
    5. na parze, czy nie na parze, to nadal gotowanie.

      Usuń
  3. Nooo, ciemnego to bym się napił. Może być zagraniczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Food porn alert, nsfw! Bardzo ładny ten goblet z Chimay. Co go wypełnia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szara materia. tylko sfermentowana, to i pociemniała.

      brawo, cóż za logoznawstwo!

      Usuń
    2. Ale górą czy dołem tę szarą materię fermentowali? I gdzie?
      A logoznawstwo w dużym stopniu wynika z googloznawstwa ;)

      Usuń
    3. dziecko ery cyfrowej? no, w sumie wszyscy nim się staliśmy. przez duże Gie.
      płyn w kielichu to porter krajowej produkcji. od wielkiego święta czasem strzelę sobie jakieś
      belgijskie ale. ale w zasadzie to tematyka na osobny wpis piwoznawczy.

      Usuń
  5. Kalafior podlewany piwkiem?
    Sprobuj podsmazonego z sosem sojowym:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm... ale czy to nie jest właśnie krok w stronę gotowania? ;-)
      poza tym, podobny element jest stałym składnikiem dowolnego dania, jakie zwykłem konsumować w azjatyckim barze: wśród warzyw z patelni, znajdzie się i kalafior.
      wszystko unurzane jest w sosie sojowym. i dużo, dużo glutaminianu sodu! :-)

      Usuń
  6. Obawiasz sie uzaleznienia?
    Od kalafiora czy glutaminianu?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlaczego miałbym się bać? wcale się nie boję - od kalafiora już jestem uzależniony.
      od glutaminianu sodu prawdopodobnie też. wszak wszędzie go pełno jako "polepszacza smaku". a smakiem tym jest umami, piąty po słonym, słodkim, kwaśnym i gorzkim, i o którego istnieniu nie miałem do niedawna pojęcia! ale jest dobry. jak u mamy. :-)

      Usuń
    2. Od smaku maggi jestem uzalezniona, przyznaje, że bez, nie wyobrażam sobie żadnej zupy.
      Umami mówisz? ciekawe:)

      Usuń
  7. a ja nie lubię kalafiorów. Szczególnie ich zapachu.
    Co do adijo:) to będę cierpiała zimę i wiosnę całą - buuuu!
    (odzwyczajam się od pszenicy, od roku już. polecam jeśli już ma się zdrową ochotę na jakiekolwiek odzwyczajanie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pszenicy? a jak się je pszenicę? ok, wiem - chodzi o pieczywko i makarony. o ile z tego pierwszego potrafię zrezygnować, to jednak to drugie jest podstawą diety człowieka zajętego, czasu na gotowanie za bardzo niemającego. to wielka i smutna zaleta, że w 15 minut można wykonać paszę na dwa dni.

      w ogóle pojawia się filozoficzne pytanie: co jeść?
      i czy warto jeść zdrowo?

      kalafior na surowo względnie nie pachnie.

      Usuń
    2. Moja Połowa:) robi sałatkę zez surowego kalafiora, papryki, ogórka małosolnego - owszem, pychota. W tym wydaniu ok!
      Makarony polecam żytnie. Teraz to już nie robi problemu. Wierzaj mi. Ciasta pieczemy też bez owej mąki pszenicznej z GMO.
      Człek traci trochę na wadze, brzuch nie sterczy, woda się nie zatrzymuje - dobra resztę fizjologicznych wyznań przemilczę.
      Warto jeść zdrowo. Należy zacząć od czytania składu na opakowaniach. To zajmuje trochę czasu, ale po 100_kroć warto :)

      Usuń
    3. a druga Połowa?...
      o, dzięki za sugestię, takiego zestawieniam jeszcze nie próbował. tylko że na Ogórki Małosolne trzeba będzie poczekać najmarniej pół roku "sałatki niejedzonej".

      czy naprawdę to pszenica sieje takie spustoszenie w organizmach żywych? szkoda, bo pizza, pasta i ciabatta równych sobie potrafią nie mieć.
      żytni lubię chleb oczywiście i takież piwo, jak dotąd rzadkość. makaron żytni - to brzmi trochę złowrogo. czy to jest ten brunatnawy? bo ów nie jest najlepszy w smaku...

      no i co z glutaminianem sodu, bo gdzie by tylko przeczytać skład, tam weń on wchodzi. ;-)

      Usuń
    4. Podobno to się zwie uzależnienie pszeniczne i tym tam:) od genetyki w zbożach o to szło. Ostatnio czytałam też o brzuchu pszenicznym. Ech.
      Przez pół roku nie jedliśmy wytworów pszenicznych wcale - u mnie poskutkowało to 8 kg wagi na minus:) Teraz nie jesteśmy ortodoksami, ale pilnujemy co by jednak unikać:)
      Makaron tak ten ciemny. Lubię. Ale są ryżowe, kukurydziane etc. Jest w czym wybierać.

      Usuń
    5. tak? to każden nasz makaron jest zmanipulowany narkotycznym GMO? ech...

      a o kandydozie słyszała? to jest dopiero hardkor: paramedyczna teoria przerostu grzybozy w organiznie skutkująca gigantyczną listą schorzeń i przypadłości. wśród nich np. również... sarkazm! :-)
      a żeby się wyleczyć - najpierw oczywiście kosztowne testy u specjalistów - a potem szamać można jeno jakieś jagły.

      Usuń
  8. Zeżrą nas najmniejsi jak nic. I owo nic nam tyż nie pomoże ! Nic w sensie małości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to na zdrowie.
      aha - z pierogów nie zrezygnuję za chiny.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...