13 listopada 2011

Świt

Cały ten biznes z jesienią, zmianą czasu na krótszy od najdłuższego, zimnem i ciemnem, ma tę zaletę, że nie jest problemem wstać o świcie. To świt ma problem ze wstaniem. I nietrudno go zaskoczyć i obejrzeć od właściwej strony (a nie, jak to się zdarza latem, odwrotnie - zostać przez świt zaskoczonym i widzieć go od drugiej strony, to znaczy, od strony wieczoru).





4 komentarze:

  1. Wszystko ma zady i walety. Ja tylko nie lubię tego, że gdy wychodzę z pracy, jest ciemno. Ale z drugiej strony łatwiej bajnajty cykać...

    OdpowiedzUsuń
  2. niby łatwiej, bo prędzej, ale trudniej, bo zimniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety im jestem starszy, tym mniej lubię późną jesień i zimę w mieście. Babie lato i to poza miastem jest super - jak się obrobię, to też kiedyś wrzucę, bo ma swój urok, mimo żem na przyrodę nieczuły wielce.

    OdpowiedzUsuń
  4. też obserwowuję taką obserwację.
    mogą mędrcy mówić długo, że zima jest piękna, a ja będę kiwał głową. lecz gdym ostatnio natknął się na zdjęcie z miejsca jeszcze niedawno mięniącego się odcieniami zieleni, na którym (zdjęciu) widniały luźne placki śniegu i jakieś chorobliwe mgiełki, to mi się aż brrrrrrr zrobiło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...