2 grudnia 2013

W mieście Równem

Po chwilowej przerwie - na kości stołecznego mamuta itp. - wypadałoby wrócić do zaczętego i przerwanego (nie po raz ostatni) wątku pod tytułem Ukraina. Jak dotąd, opisałem swoje pierwotne doświadczenie z tym krajem w postaci wizyty w Beresteczku, oraz kolejne odcinki pierwszego dnia, pierwszego etapu podróży tegorocznej: Łuck, Ołykę i Klewań.

W mieście Równem, wołyńskiej metropolii, gdzie wypadł pierwszy nocleg, nie popasaliśmy za długo. Zbyt wiele bowiem do oglądania tam nie masz. Piękny pałac Lubomirskich już nie istnieje... Gdyby istniał, byłoby to pierwsze spotkanie ze spuścizną osoby z pewnego szczególnego szeregu postaci... Lecz cierpliwości.

Nie to jednak, żeby nie wywieźć z Równego fotopamiątki z lejtmotywem wyprawy. Są nią portrety rezydenta dawnych rówieńskich koszar, który przed śniadaniem (naszym, ale chyba i swoim) wyglądał tak:


A tak po:


Tak zachęcająco urzeczywistnił się w rześkim powietrzu poranek drugiego dnia podróży na Wschód.





17 komentarzy:

  1. No i w mieście Równem zapewne ciężko się wykopyrtnąć na bruku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tu można się zdziwić.

      Usuń
    2. Glebnąłeś na nierównem?

      Usuń
    3. na Ukrainie nie jest znane pojęcie „równa droga”. ;-)

      Usuń
  2. Na tym pierwszym zdjęciu to niezły akrobata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale koci cwaniaczek ogon trzyma po bezpiecznej stronie i wykopyrtnięcie na bruk mu nie grozi.

      Usuń
    2. na obu zdjęciach zresztą :-)

      Usuń
  3. Ciekawe, co jest w tych garnkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będą wierszyki z rymem do "Równem"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otworzył bar w mieście Równem
      Garnka i woku mag, ów Nem,
      Wietnamczyk, mistrz sajgonek,
      Ustawił się ogonek
      Za zupą pho w mieście Równem.

      Usuń
    2. ha, wiem czego byś chciał!
      już był znany wierszyk, choć nie limeryk z tym rymem, o którym myślisz. ;-)
      ale są i inne:

      Gdy jechał przez Wołyń, był Rzędzian i w Równem,
      uwożąc do Polski nadobną kniaziównę.
      Lecz że dobrą tam kupiec dał cenę,
      to mu sprzedał w cholerę Helenę,
      bo ciągle zalegał zapłacić pogłówne.

      Piotrze H., sprytnie, nie powiem. :-)

      Usuń
    3. teraz myślę, że tak lepiej:

      Przejazdem przez Wołyń był Rzędzian i w Równem,
      uwożąc do Polski nadobną kniaziównę.
      Lecz że dobrą tam kupiec dał cenę,
      to mu sprzedał w cholerę Helenę,
      przez chciwość i chytrość, swe cechy dwie główne.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...