23 lipca 2014

Poczajów

W Poczajowie, kolejnym - którym to już - przystanku trasy, tkwi niemały kompleks Ławry Poczajowskiej, czyli prawosławnego klasztoru-sanktuarium. Losy przynależności, że tak powiem, organizacyjnej zespołu są ciekawe i symptomatyczne. Już Bułhakow, opisując Kijów swej młodości, wylicza trzy Cerkwie: rosyjską (obediencji moskiewskiej), staroobrzędowców oraz Cerkiew ukraińską (obediencji kijowskiej). Do tego należy doliczyć Cerkiew unicką (grekokatolicką), obecną zwłaszcza na ziemiach d. „Galicji”, no i nieprawosławne, ale wcale liczne: Kościół polski katolicki i Kościoły protestackie z baptystami na czele.


Nie czas i miejsce tu na przedstawianie tych zawirowań odłamowo-wyznaniowych wirujących po Poczajowie poniekąd po dziś dzień. Czas i miejsce te są w Wikipedii, na przykład. Stało się. Odesłałem.


Skupmy za to na chwilę soczewkę tylko na jednej postaci, dobrodzieju klasztoru i fundatorze rokokowej świątyni, Mikołaju, zresztą i Bazylim, Potockim.
Oto co pisze o nim w swoim (niedoszłym) doktoracie o Niemcewiczu Karol Zbyszewski:


Z ciekawością przyglądał się Niemcewicz sławnemu staroście: ogromny, czerstwy, z sieledcem aż za ucho, choć lipiec - w watowanym tułubie. Ileż kobiet zgwałcił on w życiu! Tuż obok domu stał drugi, niski, długi seraj w jędrne piersi obficie zaopatrzony, starosta zaglądał tam co dzień i mimo swych 70-ciu lat zawstydziłby jeszcze królika. (...)

Starym babom kazał Potocki włazić na gęste drzewa i kukać - on zaś cienkim śrutem strzelał im w zadek śmiejąc się do rozpuku, gdy z wrzaskiem spadały. Bardzo tchórzliwy - nigdy nie miał pojedynku, ale bezbronnych ludzi zabił kilkudziesięciu, w chwilach wielkiej pasji uspokajało go to znakomicie.

Z tym wszystkim starosta był wielce pobożny i w obawie, że Pan Bóg nie zna się na żartach i za te figliki żywi doń urazę - postanowił Go udobruchać wybudowaniem kościoła. Sprowadził więc do Horodenki księży misjonarzy, wyznaczył im 30.000 zł. intraty, mularze wzięli się do kielni. Wszystko zepsuła spowiedź wielkanocna; ksiądz usłyszawszy, iż od ostatniej pokuty starosta znowu spłodził czworo a zgładził troje, nie dał mu rozgrzeszenia, co go wprawiło w taki gniew, że kazał na wpół już wzniesiony kościół rozwalić, misjonarzy batami wysiec i won przepędzić. Sam przeszedł na unityzm, na złość katolikom pojechał do Poczajowa z workami pieniędzy. Bazylianie przyjęli jego złoto, jego dziewki i nawet jego z otwartymi rękami.

Potocki odbywał pilnie praktyki religijne waląc cybuchem swe nałożnice, kańczugiem mnichów gdy nie dość żarliwie się modlili. Przyjąwszy Komunię św. wrócił zadowolony do Horodenki pewien, że z Panem Bogiem nawiązał znów poprawne stosunki. Dziwki jego też były rade z poczajowskich rekolekcyj na pamiątkę których, prócz stosu medalików, poprzywoziły bazylianiątka w zarodku.

Obiad u Potockiego był po staroświecku - potrawy zaprawione szafranem; do stołu usługiwało 6 tłustych dziewuch w gorsetach; lubowano się w Polsce w obfitych kształtach - prawdziwy znawca jeździł tylko spasionymi końmi i nie dotknąłby nigdy chudej kobiety.
Rozmawiano wyłącznie o czasach saskich, jedynych - zdaniem Potockiego - przyzwoitych i przyjemnych, wtedy można było pohulać, umiano to ocenić.
(...)

Nazajutrz spotkali się znów na obiedzie u podczaszego Witosławskiego gdzie książę Adam z gracją i finezją daremnie uwodził piękną panią Bąkowską, owocniejszą była działalność starosty kaniowskiego, który oczarowany końskim zadem klucznicy - bez długich ceregieli przydusił ją w korytarzu między zupą, a pieczystym.


No tak. Takie były zabawy, spory w one lata...


A oto na horyzoncie kolejna ciekawa postać. Ale najpierw jej dzieło:


Niewątpliwie znakomity, porządnie piękny, satysfakcjonująco ciekawy, a wręcz i dość fenomenalny Sobór Trójcy Świętej, zbudowany tuż przed zagładą starego świata, czyli przed wybuchem I WŚ, w czasach, kiedy sztuka architektury wspięła się na swoje (kolejne) wyżyny.
Autorem jego był rosyjski architekt, Aleksy Szczusiew, późniejszy twórca także tego dwudziestowiecznego zigguratu. Również dzieła całkiem udanego!


A to już takie typowo rusko-bizantyjskie ornamenty:


O, rety, urwały się.


Poczajów żegna.





7 komentarzy:

  1. Hoho, nawiązując do zwyczajów imć Potockiego - money makes the world goes round, nie wykluczając kościołów wszelkich odłamów. PS. Też kobitek w stylu 'chudych szaf na wieszaki' to ja nie bardzo teges - dowód to, żem Polak rodowity? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Choćbyś gwałcił, choćbyś grzeszył,
      choćbyś kogoś nożem przeszył,
      choćbyś osrał dostojnika
      - za pieniądze się wymigasz."
      jak pisał Dymny w tekście przypomnianym później przez Chłopców z Placu Broni.

      Polak saski, można rzec.

      Usuń
  2. Zbyszewski jest jednostronny.
    Kolejne skrzyżowanie wycieczek, w tym zwłaszcza uznania dla cerkwi przedpierwszowojennej. Że projektował ją ten sam co mauzoleum, nie miałem pojęcia. Istotnie, gdy pomyśleć - ledwie parę lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może dlatego nie dopuszczono jego doktoratu? ale czyta się znakomicie, co zresztą było intencją autora, o której wspomina na samym wstępie ;-)

      dowiedziałem się o wspólnym autorstwie Zigguratu Lenina i poczajowskiego soboru drążąc temat po powrocie.

      Usuń
    2. Może to chociaż jakiś brat-bliźniak...?

      Jednak robienie zdjęć ma sens - w Ławrze Poczajowskiej będąc ośm lat temu, zdjęć nie robiłem (zakaz? szkoda mi było kliszy? skończyła mi się? UFO prześwietliło?) i teraz w ogóle nie pamiętam, jak wyglądała, poza ogólnym wrażeniem złotoprzepychu.

      Czy całowałeś relikwie i została Twoja głowa na chwilę przykryta złotą czapką przez mnicha?

      Usuń
    3. brat-bliźniak Lenina tkwi w Mauzoleum?

      no, nie - ślubu nie brałem w Poczajowie ;-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...