15 listopada 2013

Łuck - ulice, budowle, zwierzęta

Odcinek drugi przystanku pierwszego projektu Ukraina, a mówiąc po ludzku - wycieczki do sąsiedniego kraju.

Wszystkiego zobaczyć i wszędzie być się nie da. Człowiek napotyka na limity czasowe, przestrzenne i organizacyjne. Ale można się starać. Ma to co prawda swoje minusy - choćby pęd, który z kolei nie pozwala na przykład na rzetelne przykadrowanie utrwalanych fotowidoków. Typowa bolączka: idzie się do zabytku, ale jest się za blisko na dobry kadr, a odejść na odpowiedni dystans nie ma jak, albo po prostu nie ma czasu. Stąd też, zdjęcia są, jakie są - ściśle dokumentalne, bez cienia artystycznych ambicji.

Pokazać potem w blogowej pokazywarce też nie sposób wszystkiego. Czy zresztą jest sens? Nie wiem. Jest natomiast skłonność. Potraktować nabyte materiały po maksiarsku: podzielić się wszystkim tym, co znalazło się w danym miejscu interesującym. Ze świadomością jak wiele zostało nieodkrytym - w tym przypadku choćby łucka zabudowa z lat międzywojennych, która na pewno z polskich czasów tu i ówdzie zachowała się.
I ze świadomością łamania przyjętej zasady nieprzekraczania pięciu - góra dziesięciu zdjęć na wpis.
Cóż, minimalistyczny pozostaje pierwszy z moich blogów, w którym od ponad trzech i pół roku publikuję jedno zdjęcie z jednego tylko miasta raz na tydzień. Ha.

Oto łuckie stare miasto. Nie ukrywam - to ikonograficzny cycer kum kałle, ale też, jako się rzekło, interesujące obrazki z frapującej przeszłości i ciekawego dnia dzisiejszego. Podpis u góry, zdjęcie u dołu.

Wspomniany w poprzednim wpisie zamkowym rozległy bazar na podzamczu, oddzielający stare miasto od nowszego. Aczkolwiek nie do końca on był przedmiotem zdjęcia, a raczej malowniczy rządek produktów radzieckiego przemysłu ciężarówkowego. Zdjęcie zdjęte z zamkowej Wieży Władyczej, tej bez attyki.


Opuszczamy na dobre zamek, by przekonać się, że pilnuje go taki oto zakapior.


Dziedziniec dawnego klasztoru brygidek, potem między innymi więzienia GPU NKWD, obecnie męskiego klasztoru prawosławnego. Ciekawostka: złocista cebula czekająca na zamontowanie na wyżynach.
Cerkwi na Ukrainie sporo, także w budowie. Nie dziwnego: ludność pobożna, a związków wyznaniowych do wyboru, do koloru. A to: trzy różne główne Cerkwie, Kościoły protestanckie, no i Kościół polski katolicki.


Na ulicy po raz pierwszy przykuwa naszą uwagę charakterystyczna Żółta Rura. Follow the yellow gas pipe - zda się słyszeć głos w środkowym uchu ducha.


Żółta Rura prowadzi nas prosto na dziedziniec dawnego łuckiego kolegium jezuickiego, w jeszcze dawniejszym pałacu Czartoryskich, krótko mówiąc: miejscowej szkoły. I dziś jest to szkoła, oczywiście nie jezuicka, a, zdaje się, rolnicza. W tle górują fragmenty łuckiej katedry polskiej katolickiej. Dawniej magazyn, dziś znów katedra.


Na skwerku przed katedrą: młody łucczanin i jego druh.


W przerwie między domami widać drugą stronę dawnego kolegium z jedyną pozostałością zamku dolnego (okólnego) - średniowieczną Wieżą Czartoryskich. I też jakąś wyeksponowaną rurą, ale tym razem chyba deszczową lub wentylacyjną.


Przybliżamy się bliżej. Sąsiadującą z wieżą ścianę kolegium zdobi seria osobliwych ryzalitów. Do czego służyły?



Dawny klasztor dominikanów z kościołem. Obecnie prawosławne seminarium duchowne z cerkwią.
Wymalowane w zupę pomidorową z ryżem, ale w dobrym stanie, a to się liczy.


Dawna główna łucka synagoga. Renesans XVII-wieczny. Wzniesiona za specjalnym zezwoleniem od króla Zygmunta III danym, pod warunkiem sprzężenia budowli z miejskimi fortyfikacjami. Stąd obronny charakter, zwłaszcza jej wieży, która - proszę mi wierzyć - znajduje się z drugiej strony zabytku.


Nie omieszkałem, naciskając klamki kolejnych drzwi, które ustępowały pod tym naciskiem (doorex!), wtargnąć do wnętrza bóżnicy, by przekonać się o jego dzisiejszym wyglądzie. A wygląda tak:


Miejscowa mieszkanka i jej menażeria. Nie pamiętam, co nam chciała wytłumaczyć, ale chodziło o kury.


O te kury. W tle kolejny zabytek motoryzacji ZSRR.


Jeden z najmłodszych mieszkańców Łucka. Oraz reprezentacyjne giczoły autora wpisu.


Fasadę katedry pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła zdobią posągi przedstawiające... niespodzianka: świętych Piotra i Pawła. Właściwie dlaczego, poza tym, że byli Apostołami i męczennikami, tak chętnie zestawia się te dwie postacie w parę?



Na pożegnanie wraca Żółta Rura. Do jej widoku należy przywyknąć: na Ukrainie instalacje gazowe biegną na zewnątrz, nie w ziemi i nie w ścianach budynków. Jak to na przykład wygląda, gdy Rura biegnie wzdłuż ogrodzenia z licznymi bramami? Jak liczne Żółte Bramy. Tu - żółć rury wraz z błękitem okna tworzą symboliczną kompozycję barw Ukrainy. Co prawda, Żółta Rura, rura deszczowa i urządzenie alarmowe tworzą kompozycję rasta, a całość - Mauritius, czy nawet Seszele. Też miło.


Ponieważ niedawno miano mi za złe, że nie podałem namiarów topograficznych i toponomastycznych, pragnę zrehabilitować się w dwójnasób. Niżej zatem precyzyjnie wrysowana pieszoruta po staromiejskiej części Łucka wraz z umiejscowieniem kolejnych fotek. Żeby nie było. Drugi widok z satelickiej perspektywy pokazuje ile Łucka widziało się tylko z powozu, a ile w ogóle nie.



Jak widać - dalsza droga wiedzie na dalszy Wschód.





19 komentarzy:

  1. Żółta linia na mapie powinna być zarezerwowana dla przebiegu żółtej rury!
    W ogóle wpis bardzo, bardzo. Czekam na więcej Ukrainy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mersi, mesje.
      przebieg żółtej rury byłby żółtym kłębkiem na mapie, jak sądzę.
      poza tym, droga piesza z samochodową tworzą coś, jakby obraz człowieka porwanego przez mechaptaka.
      Ukrainy będzie więcej niezawodnie, bo to był jeno przystanek pierwszy.

      Usuń
  2. Dziękuję za wyczerpujące dane topograficzne. Do pełni szczęścia oczekiwałbym jeszcze informacji o miejscach noclegów. Zrozumiem jednak, jeśli zostanie to uznane za zbyt bliskie jakiemuś zgoła bedekeropisarstwu i wyda się zbyt przyziemne.

    A jak się ta katedra przedstawia w środku?

    Piotra i Pawła zestawia się z tego powodu, że obaj zginęli w Rzymie, wg tradycji w tym samym dniu 29 czerwca. Spośród wszystkich apostołów tylko oni dwaj byli męczennikami rzymskimi, stąd ich szczególna rola w Kościele rzymskim, niezależnie od szczególnej roli w Kościele w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za wyczerpujące dane hagiobiograficzne. o Rzymie wiedziałem, o dniu nie, choć rzeczywiście zdaje się, że święto mają wspólne.

      naciśnięcie klamki katedry nie spowodowało ustąpienia drzwi! chociaż później zapewniano nas, że jest zawsze otwarta. widać, nacisnęliśmy za słabo, albo nie tę klamkę.
      ale że to dojrzały barok przemysłowy, więc nie rozpaczam.

      w Łucku nie nocowawszy, a wręcz przeciwnie.

      Usuń
    2. cały by się nie zmieścił. pasoż.. pasażerów też żadnych się nie zabrało, chwała Bogu.
      przeciwnie - nocleg wypad w Równem.

      tak sobie myślę, czy to czerwone urządzenie, to nie jest po prostu licznik elektryczny. ale czerwony? toć to przeciwpożarowy kolor, że nawet u nas słynne archaiczne butle gazowe w tym kolorze wycofano, zabroniono. żeby ktoś nie gasił nimi ognia, kierując się kodem kolorystycznym.

      Usuń
  3. E no moment chwila - chcesz nam wmówić, że Polak był na turystycznym turne w waflach bez skarpetek? Afe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Ukrainie szlachetny, higieniczny obyczaj noszenia sandałów na skarpetki jest wśród męskiej ludności bardzo rozpowszechniony, zdecydowanie bardziej niż w Polsce. Moda rodem z krajów śródziemnomorskich, o ciut innym klimacie, nie zdążyła tam tak sterroryzować umysłów.

      Usuń
    2. he, he. w waflach? nie znałem.
      może jestem renegatem, ale latem. w upał nie będę się krępował skarpetą.
      skądinąd zresztą kategoryczny imperatyw niełączenia sandałów ze skarpetkami uważam za przesąd,
      a od przesądów jestem wolny jak ptak na puszczy.

      Usuń
  4. Serio synagoga tak wygląda w środku? Podobają mi się zdjęcia 'od podwórka', szczególnie mieszkańców ludzkich i zwierzakowych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, tak wygląda. siłka i ping-pong.
      wszak lepiej, żeby wyglądała tak, niż żeby w ogóle nie wyglądała, jak większość synagog ze sprzedwojnia.

      Usuń
  5. Przeczytałem: młody łucczanin i jego duch. Ep.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na jednej piątej zdjęć pojawia się sierściuch ;) Widać, nieodłączny element Łucka :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. precyzyjne wyliczenie! a odliczając mapki mamy tu 22,222222222....% zdjęć futrzanych.

      to wręcz nieodłączny element całego kraju. w pejzażu uwidacznia się jednak inny gatunek.
      obydwa stanowią motyw przewodni wycieczki, więc jeśli podobają Ci się takie zwierzęta,
      nie reguluj odbiornika! zostań z nami! wracamy po reklamie!

      Usuń
  7. ło matko! Człek na chwilkę nie zajrzy TU i tyle zaległości zwiedzalnych. I czytania na noc całą!
    zatem - zaczynam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ba, gdyby to człowiek miał czytać wszystko, co w interneciech napisali...
      na szczęście starałem się nie ględzić, za to obrazków dużo dałżem.

      Usuń
    2. aha:) prześledziłam sobie Twoje kadry - szczegółowo. Świetnie przyłapane zwierzaki - mnie chyba ostatnio jeno w Jaśliskach koty i psy pozowały tak licznie. Cudna jest Kobiecina machająca do Cię rączką - bardzo klimatyczne, prawdziwe wpisanie !!!
      O Łucku słuchałam trochę od mego kolegi obieżyświata. Ale wciąż na pokaz zdjęć zmówić się z nim nie magu.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...