3 czerwca 2013

Czerwiec (znów)

Po prostu. Miesiąc łaskawości - w smakch, zapachach, niedojmującym nasłonecznieniu i spektaklach atmosferycznych wyładowań. Ulubiona pora roku, co już oznajmiałem na łamach, ba, inaugurując je zaprzeszłego roku. Obfitująca również w zastanawiające rocznice i całkiem któtkie noce.
Chociaż nazwa nie każdemu może przypadać do gustu („miesiąc robaków”), mnie to nie zraża. Ja jestem z czerwca, duszą i ciałem.

Poniżej przykład łaskawości sezonowej, małe food-porn, proszę wybaczyć. Ale pójść na bazar, a potem nawpieprzać się przyniesionych dóbr - czy może być większa rozkosz? Proste to jak stół, na którym stoi.






20 komentarzy:

  1. O, to to! Też to uwielbiam! Te smaki, zapachy... niech żyje czerwiec!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem to nie jest "małe" fudporn. Ma też nutę tajemniczości za sprawą niezidentyfikowanej substancji cielistej.

    OdpowiedzUsuń
  3. To takie food-softporn, hardporn byłoby, gdybyś nagrał, jak to wtranżalasz.

    OdpowiedzUsuń
  4. I to wszystko za dwa czerwone? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem pasję - też czerwiec bardzo lubię. Choć szczerze powiedziawszy, nie mogę się doczekać na czereśnie, ale to trochę później...

    OdpowiedzUsuń
  6. IamI -> niech żyje! chociaż wiadomo, że umrze... ale odrodzi się po roku. i tak w koło Sansary, Macieju.

    Piotr H -> chodzi o to, że nie są to jakieś wyszukane potrawiny, w szczególny sposób zasługujące na wywieszanie w blogu. substancja cielista? masz na myśli niewegetariański akcent menu?

    H_Piotr -> http://en.wikipedia.org/wiki/Food_porn

    Weldon -> jak widać ;-)

    Marcin -> miałem o tym wspomnieć :-) bobu też jeszcze ni ma. końcówka miesiąca pod tym względem jest łaskawsza. ale cierpliwości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, miałem na myśli ów raciczkokształtny akcent.

      Usuń
    2. ech, zwykłe filety z kurczaka.

      Usuń
    3. Cóż, to było jak piękne plecy nieznanej kobiety, stojącej do nas tyłem - wyobraźnię przebiega dreszcz na myśl o tym, ile piękna jest z przodu - a potem kwoka się odwraca.

      Usuń
    4. wyobraźnia Cię wystawia. nielojalne z jej strony.

      Usuń
  7. Też za to uwielbiam czerwiec:) i jak Marcinowi, do szczęścia brakuje mi jeszcze tylko czereśni:)

    OdpowiedzUsuń
  8. „Kiedy kwitnie w czerwcu bób, to największy wtedy głód, a kiedy mak, to już nie tak,
    a gdy się Medard rozpłacze, a Jaś (24.06) nie utuli, popłacze pewnie aż do Urszuli (21.10)”
    - wszak przysłowia mądrością Narodu:) som.

    A toś Er spod Raka?
    Co do kulinariów wspomnę jeszcze truskawki i poziomki. I choć wolę bardzo wczesną (!) jesień dołączam do zachwytów nad Rakami eee, tzn nad czerwcem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, nie przywiązuję wagi do znaków Zodiaku. jak juz pisałem, ludzie są jednakowi, nieważne gdzie się urodzili, no i kiedy: źli. ;-)

      truskawki, czereśnie, bób - to finis coronat opus czerwca.

      Usuń
    2. od bobu mam wzdęcia - cóż w moim wieku już przystojom takie dolegliwości :) - Tem­po­ra la­bun­tur ta­citis­que se­nes­ci­mus an­nis

      Usuń
    3. nie wiem, czy wiedza o tym jest konieczna...
      tym niemniej nie wyrzekłbym się bobu nawet za cenę szlachetnych cierpień.
      ;-}

      Usuń
  9. Z pewnymi oporami - wszak wszyscy wiedza, że wolę jesień - przyznam, że czerwiec swe uroki ma;)
    Mniam, mniam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż. gdybym lubił jeść kasztany, żołędzie i pożółkłe liście, na pewno jesień byłaby moją ulubioną porą...

      Usuń
  10. Ja to bardziej majowa jestem, ale tak naprawdę jesienna. Ale czerwiec ma swoje smaki i uroki :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wobec tego, przykro mi, że maj Ci się skończył. ;-.
      co do jesieni - j.w. (chociaż jak właśnie przyznałem, przyzapaszyć powabnie potrafi i ona).

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...