10 czerwca 2013

Weloniedziela

Chociaż prognozy pogodowe z uporem godnym lepszej sprawy pokazują w każdy dzień chmurkę, z której biją pioruny, z dawna zaplanowana wycieczka przyoblekła się wczoraj w ciało. Na przekór burzom. Wycieczka, jak się okazało, pod względem meteorologicznym całkowity WIN*, gdyż podczas gdy Warszawa została kompletnie zalana wraz z mieszkańcami za sprawą nawałnic, uczestnicy przez cały osiemdziesięciopięciokilometrowy weloszlak kąpali się w niezmąconych zachmurzeniem promieniach czerwcowego słońca.

Skromny peleton wyruszył w jeszcze słoneczny stołeczny poranek 7.26 składem KM z peronu ósmego Dworca Zachodniego. Celem było unaocznienie sobie cudów Zawkrza (i przedwkrza) oraz wykonanie w drodze powrotnej pełnego** kursu szynowego szynobusu relacji Sierpc – Nasielsk – Warszawa Gdańska.
Krótko mówiąc: trasa Mława – Sierpc.

Do cudów owych zalicza się:
kościoły zabytkowe – sztuk 3
zespoły pałacowe (w ruinie) – sztuk 2
synagoga – sztuk 1
ratusz – sztuk 1
spichlerz drewniany – sztuk 1
Muzeum Małego Miasta – sztuk 1
bar Gringo – sztuk 1
mazowieckie krajobrazy polno-leśno-łąkowe – sztuk ok. 50

Dodatkowo, można było przekonać się o pewnej prawidłowości: tam wszędzie gdzieś żyją ludzie!

Bez obaw, nie będę robił z tej wycieczki trzydziestoodcinkowego codziennego serialu. Pewne materiały i wrażenia turystyczno-krajoznawcze pozyskane w jej trakcie wsypię z pewnością po trochu w blog.
Na razie kilka z ok. 50 krajobrazów. Voilà!






W drodze powrotnej cały szynobus huczał od plotek o zalanej Warszawie!


A tak wygląda przebyta trasa z nieustannie inwigilujących wszystkich nas satelit szpiegowskich:


*) ang. zwycięstwo, wygrana
**) w rzeczywistości pełen kurs tej relacji to Sierpc – Nasielsk – Legionowo – Warszawa Gd. – Legionowo – Tłuszcz, ale wjechać do Warszawy, by znów z niej wyjechać, i to na Tłuszcz, potrafiłby już tylko radykalny mikol***
***) miłośnik kolei





17 komentarzy:

  1. No, ambitna wyprawa! Ale ja chcem wiencyj! Gdzie te ruiny, parkowe założenia, i takie tam? PS. Świetna panoramka tudzież bajwieczorek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, będą i ruiny. nie wszystko naraz ;-)

      Usuń
  2. Niestety zżera mnie zazdrość, o, czuję, właśnie dziabnęła w śledzionę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha. czyli do tej pory pewnie całkiem zżarła... nie muszę więc odpowiadać na komentarz.

      Usuń
    2. Hblhhhh... blhh... blh.. b

      Usuń
    3. o, niedożarła.
      to jeszcze jej powiem, że gdybyśmy nie zwiedzali MMM i nie robili szufladowego wjazdu do Ratowa, zdążylibyśmy wykąpać się w Jeziorze Urszulewskim.

      Usuń
  3. Uwielbiam takie drogi jak na pierwszym zdjęciu. To niesamowite, że pogoda tutaj taka, a za rogiem już zupełnie inna:) i szacunek za ilość kilometrów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też uwielbiam! i często robię im zdjęcie na pamiątkę. łatwiej można przypomnieć sobie jak się tam fajnie jedzie, jak się czuje słońce i cień i zapachy z łąk.

      Usuń
  4. Bardzo ładne krowy, pozdrawiam. Mnie też się wycieczka udała, bo zakończyłem ją mniej więcej na godzinę przed powodzią. Perfect timing.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję w imieniu krów! i pozdrawiam.
      a jak śmiesznie inne krowy uciekały z łaki przed szynobusem!

      w zeszłym roku trochę szybciej pedałowałem do Łowicza, bo chmurska wyrosły nagle nad polami. gdy wsiadłem do pociągu - oberwały się. więc też miałem perfekt. bywa.

      Usuń
  5. Ja także niecierpliwie czekam :) na ciąg dalszy w postaci wyliczonej przez Tła:) Krajobrazów także nigdy dość. Zwłaszcza letnich, z soczystą trawą i błękitnym niebem.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja wczoraj zatęskniłem za jesienią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sielsko i anielsko ;) Pięknie. I nawet pogodę przechytrzyliście, pewnie macie znajomości w chmurach ;)
    O.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...