Chociaż prognozy pogodowe z uporem godnym lepszej sprawy pokazują w każdy dzień chmurkę, z której biją pioruny, z dawna zaplanowana wycieczka przyoblekła się wczoraj w ciało. Na przekór burzom. Wycieczka, jak się okazało, pod względem meteorologicznym całkowity WIN*, gdyż podczas gdy Warszawa została kompletnie zalana wraz z mieszkańcami za sprawą nawałnic, uczestnicy przez cały osiemdziesięciopięciokilometrowy weloszlak kąpali się w niezmąconych zachmurzeniem promieniach czerwcowego słońca.
Skromny peleton wyruszył w jeszcze słoneczny stołeczny poranek 7.26 składem KM z peronu ósmego Dworca Zachodniego. Celem było unaocznienie sobie cudów Zawkrza (i przedwkrza) oraz wykonanie w drodze powrotnej pełnego** kursu szynowego szynobusu relacji Sierpc – Nasielsk – Warszawa Gdańska.
Krótko mówiąc: trasa Mława – Sierpc.
Do cudów owych zalicza się:
kościoły zabytkowe – sztuk 3
zespoły pałacowe (w ruinie) – sztuk 2
synagoga – sztuk 1
ratusz – sztuk 1
spichlerz drewniany – sztuk 1
Muzeum Małego Miasta – sztuk 1
bar Gringo – sztuk 1
mazowieckie krajobrazy polno-leśno-łąkowe – sztuk ok. 50
Dodatkowo, można było przekonać się o pewnej prawidłowości: tam wszędzie gdzieś żyją ludzie!
Bez obaw, nie będę robił z tej wycieczki trzydziestoodcinkowego codziennego serialu. Pewne materiały i wrażenia turystyczno-krajoznawcze pozyskane w jej trakcie wsypię z pewnością po trochu w blog.
Na razie kilka z ok. 50 krajobrazów. Voilà!
W drodze powrotnej cały szynobus huczał od plotek o zalanej Warszawie!
A tak wygląda przebyta trasa z nieustannie inwigilujących wszystkich nas satelit szpiegowskich:
*) ang. zwycięstwo, wygrana
**) w rzeczywistości pełen kurs tej relacji to Sierpc – Nasielsk – Legionowo – Warszawa Gd. – Legionowo – Tłuszcz, ale wjechać do Warszawy, by znów z niej wyjechać, i to na Tłuszcz, potrafiłby już tylko radykalny mikol***
***) miłośnik kolei
No, ambitna wyprawa! Ale ja chcem wiencyj! Gdzie te ruiny, parkowe założenia, i takie tam? PS. Świetna panoramka tudzież bajwieczorek!
OdpowiedzUsuńspokojnie, będą i ruiny. nie wszystko naraz ;-)
UsuńNiestety zżera mnie zazdrość, o, czuję, właśnie dziabnęła w śledzionę.
OdpowiedzUsuńaha. czyli do tej pory pewnie całkiem zżarła... nie muszę więc odpowiadać na komentarz.
UsuńHblhhhh... blhh... blh.. b
Usuńo, niedożarła.
Usuńto jeszcze jej powiem, że gdybyśmy nie zwiedzali MMM i nie robili szufladowego wjazdu do Ratowa, zdążylibyśmy wykąpać się w Jeziorze Urszulewskim.
Uwielbiam takie drogi jak na pierwszym zdjęciu. To niesamowite, że pogoda tutaj taka, a za rogiem już zupełnie inna:) i szacunek za ilość kilometrów:)
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam! i często robię im zdjęcie na pamiątkę. łatwiej można przypomnieć sobie jak się tam fajnie jedzie, jak się czuje słońce i cień i zapachy z łąk.
UsuńBardzo ładne krowy, pozdrawiam. Mnie też się wycieczka udała, bo zakończyłem ją mniej więcej na godzinę przed powodzią. Perfect timing.
OdpowiedzUsuńdziękuję w imieniu krów! i pozdrawiam.
Usuńa jak śmiesznie inne krowy uciekały z łaki przed szynobusem!
w zeszłym roku trochę szybciej pedałowałem do Łowicza, bo chmurska wyrosły nagle nad polami. gdy wsiadłem do pociągu - oberwały się. więc też miałem perfekt. bywa.
Ja także niecierpliwie czekam :) na ciąg dalszy w postaci wyliczonej przez Tła:) Krajobrazów także nigdy dość. Zwłaszcza letnich, z soczystą trawą i błękitnym niebem.
OdpowiedzUsuńzwłaszcza zimą! :-)
UsuńA ja wczoraj zatęskniłem za jesienią :)
OdpowiedzUsuńjeszcze się doigrasz.
UsuńWiem :)
UsuńSielsko i anielsko ;) Pięknie. I nawet pogodę przechytrzyliście, pewnie macie znajomości w chmurach ;)
OdpowiedzUsuńO.
mmmm. ale trudno się dodzwonić.
Usuń