Nie widać tego na owym blogu, ale jestem człowiekiem gór (yeti). Nie widać, bo jest to człowiek gór w stanie spoczynku. Dlaczego? Nie wiem.
Przez 15 lat od 10 roku życia co wakacje bywałem w górach. Najpierw z rodzicami: rzeczy typu doliny reglowe, Giewont i zejście z Kasprowego. Potem z obozami szkolnymi: Beskidy, Sudety, Tatry słowackie. Następnie w małych i jeszcze mniejszych grupkach towarzyskich. Wreszcie w parze. Później znów z obozami szkolnymi - ale już jako organizatorzy. I wnet jakoś się jeździć przestało. Jakieś morze, jeziora, znów morze... Trasy rowerowe po Mazowszu?
Wychodzi na to, że ostatnio w polskie góry trafiliśmy na Wielkanoc x lat temu. Niestrome: do Krzeszowa. W tym roku tęsknota za górami, choćby za widokiem panoramy Tatr sparła nas tak mocno, że o mało nie wylądowaliśmy tam w tę Wielkanoc. Nie udało się, między innymi przez zalegający do granic absurdu śnieg.
Teraz znów serce człowieka gór pikło mi na wyjazd do Szczawnicy i okolicy. Ale też nie pojechałem.
Co zrobić? Wyciągnąć stare zdjęcia i przynajmniej na nie popatrzeć.
Krywań widziany ze Świnicy, o ile się nie mylę
rok 1995
"Najpierw z rodzicami: rzeczy typu doliny reglowe, Giewont i zejście z Kasprowego" = jako rodzic wzdrygnąłem się na myśl o najbliższych kilkunastu wakacjach. Cóż, na Giewoncie jeszcze nie byłem, zawsze coś nowego.
OdpowiedzUsuńnie bardzo rozumiem, nie chadzałem w góry mając rok.
UsuńNo właśnie piszę: na myśl o kilkunastu najbliższych wakacjach, nie tylko tegorocznych. Zapewne nie chadzali też bez Ciebie, zostawiając Cię w kojcu.
UsuńDodam jeszcze, że posty poświęcone, o ile pamiętam, najwyższym górom województw nizinnych uważam za wspaniałe. Mógłbyś je jakoś osobno otagować, bo nie wiem, jak do nich prosto dotrzeć.
trafiłeś do spamu, gratuluję.
Usuńno nie, wcześniej były wakacje nadmorskie i nadrzeczno-nadjeziorne. tam się nie chodzi :-)
tylko jeden wpis jest odbiciem "zdobywania korony województw". ten:
http://sadrzeczy.blogspot.com/2011/10/zdobycie-najwyzszej-gory.html
Grząby nie zaliczają się do tej kategorii, helas!
notabene: kiedy opowiedziałem anegdotkę o "zdobywaniu korony województw" b-ciom T. z właściwą sobie maniacką skrupulatnością zaczęli zastanawiać się wyliczając, czy już nie jesteśmy może na dobrej drodze ku laurom. ale nie, jeszcze daleko...
co ciekawe, okazuje się, że przypadkiem mamy niemal zaliczone najwyższe wzniesienie województwa podlaskiego. mogłoby się wydawać, że to Góra Cisowa. lecz jest nim wzniesienie przy drodze Wiżajny-Rutka Tartak, którędy przejeżdżaliśmy w poprzednie wakacje samochodem...
itd.
PS na Rysach nie byłem!!
Hm, w poprzednie wakacje też przejechałem drogę Wiżajny - Rutka Tartak.
UsuńTrafianie do spamu - czy to można leczyć? Blogger już dwa razy spamował moje własne odpowiedzi na moim własnym blogu.
a, to były poprzednie poprzednie.
Usuńnie wiem, czy można leczyć. system inwigilacji wyłapuje takie słowa jak "zamach", "bomba", "świetne", "Allahu akbar!" i umieszcza na wszelki wypadek w spamie.
Ja wysokie góry to nie bardzo, ale niższe i owszem, od kilku lat jeżdżę i muszę być z raz w roku, bo inaczej już mnie nosi. Teraz akurat byłam i wróciłam, więc wakacje mam jakby za sobą:)
OdpowiedzUsuńna wyskoie góry po prostu tylko dłużej się idzie. za to widoki dalsze ;-)
Usuńale Beskidy i Sudety ja też, jak najbardziej.
Ty na swoje usprawiedliwienie masz jeszcze odległośc, a co ja mam powiedzieć?
OdpowiedzUsuńTen rok najgorszy, byłam ze trzy razy - mam na mysli szkolny, ja tak roki liczę:) - okoliczności obiektywne to jedno, spadek kondycji ogólnej, to drugie.
A Tatry marzą mi się od dawna, bo ostatni raz byłam, i to w dolinkach, dokładnie 14 lat temu, tylko obawiam się, że nie dam rady;(
dlatego ostatnie wyjazdy górskie, to eksploracja pasm najbliższych miejscu zameldowania: Garb Gielniowski i Grząby Bolmińskie, których oczywiście nie omieszkałem pokazywać zaraz na blogu :-)
UsuńTatry marzą mi się cały czas, ale chyba nie ma sensu w wakacje (mam na myśli lipec i sierpień, tak rozumiem to pojęcie) - dzikie tłumy, a góry powierzchniowo maleńkie.
...wyyyysooookiiii! Skaldy to umiały piać!
OdpowiedzUsuńGóry osobiście lubię te średnie - większe niż pagórki, niższe niż Tatry. Twój górski sentyment rozumiem dobrze, bo będąc młodym lekarkiem też kilka razy w roku skikaliśmy grupowo - tyle, że raczej w Bieszczady, Beskid Niski, Sądecki czy Gorce. I dalej lubię je nawiedzać. To nieuleczalne.
jak to napisała niedawno u siebie Ikroopka: góry nie są dla każdego.
Usuńdodam: ale jeśli już dla kogoś są, to są dla niego.
No, no, cytują mnie, poczułam sie jak klasyk, prawie i bez różnicy:)))
UsuńA swoją drogą - bo podczytuję wasze intelektualno-górskie rozważania, to czysta przyjemność o poranku - korona wzniesień województw niskopiennych, to świetny pomysł, godny zapamiętania, co rzekłszy, zapamiętuję.
.. a że się rozgadałam, to dodam, że ja też nad Tatry i od zawsze przedkładałam Gorce,Beskidy i Bieszczady, do nich dołączyły Sudety, a Tatry - w marzeniach pozostaja sobie spokojnie.
... a jak wiadomo, liczba cytowań jest miernikiem pozycji naukowca :-)
Usuńpowtórzę, że Beskidy i Sudety lubię nad wyraz. ale Tatry są o tyle wyjątkowe, że w wyższych partiach las nie zasłania widoków ;-)
"korona województw" dotyczy wszystkich, nie tylko nizinnych. teraz to bagatela, kiedyś trzeba by zdobyć 49 "szczytów".
ale i tak na razie zaliczone mamy: dolnośląskie, opolskie, podkarpackie, mazowieckie, świętokrzyskie i prawie owo podlaskie. maaaało!
nawet na Pilsku nie byłem, żeby zaliczyć śląskie.
pamiętam, że jak pierwszy raz pojechałam w góry (Kotlina Kłodzka) pomyślałam: przecież to nie góry, to las :) :) :)
Usuńcoś chyba było na rzeczy, bo jeśli kotlina, to nie góry, nie? ;-)
UsuńDuży masz rozmiar buta?
OdpowiedzUsuńA góry fajne są, i te wyższe i te niższe.
e, nie, tyle, co tytuł słynnego filmu.
Usuńtak mi się tylko napisało.
a góry są fajne, i te niższe. i te wyższe.
Er, to pakuj plecak, ubieraj buty i w drogę!
OdpowiedzUsuńO.
ba! :-)
UsuńGóry forewer ! Ja muszę raz w roku być. A mam dalej od Ciebie.
OdpowiedzUsuńNie rdzewiej:) ino się zbierz i w drogę !!!
ba! :-)
Usuńpostaram się, bo tak dłużej być nie morze. nie może.
OdpowiedzUsuńI to jest słuszna linia :)
UsuńDzięki Twojemu wpisowi (a końkretnie tytułowi) odświeżyłem sobie znajomość moich ulubionych utworów Skaldów.
OdpowiedzUsuńtak jak to mówiłem Tobie i Marcinowi w styczniu 2011 na ulicy Kruczej: gdy w rockowym utworze słyszę cytaty z hitów muzyki klasycznej, wyłączam radio. ;-)
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń