Zamieszczam go bowiem z okazji odgadnięcia "zagadki warszawskiej" nr 2566. Trochę trwało nim padł celny strzał-odpowiedź na pytanie "gdzie to?". Widać, nikt ze zagadkowiczów nie był, nie oglądał tego miejsca, albo go nie pamięta. I bardzo dobrze, gdyż jest to fragment szpitala dziecięcego przy Litewskiej (od podwórka). Oby jak najmniej styczności z obiektami służby zdrowia!
A jeśli - to natury miastoznawczej i historiosztucznej, jak w tym przypadku.
Łącznik i pawilon szpitala, dobudowane, jak się rzekło, z tyłu przedwojennej części wzdłuż Litewskiej nie wyróżniałyby się niczym szczególnym, podobnie do całej masy takich czy innych budynków służby zdrowia. Gdyby nie detale!
Trzy iście florenckie pary arkad wsparte są na pseudo-neo-romańskich kolumnach. Kapitele tych kolumn tworzą zgrane zespoły sówek, to zaś, co w sztuce romańskiej nazywa się żabkami (por. bazy kolumn we wpisie o kapitularzu wąchockim), tu przybiera w istocie... postać żab. Podobne podpory podpierają portyk pawilonu.
Wszystko to ma swoje uzasadnienie funkcjonalne: wszak chodzi o złagodzenie nieprzyjemnego wrażenia obcowania z gmachem szpitalnym dla najmłodszych. Czy to nie fantastyczne?
Socrealizm był przedostatnim (jak dotąd) dużym nurtem w sztuce odwołującym się do tradycji. Ostatnim był postmodernizm, ale ten brzydki chłopiec szedł czasem za daleko w opowiadaniu dowcipów.
Tutaj proporcje i dobry smak są zachowane!
Stylistyka "socrealistyczna" była narzucona odgórnie i oficjalnie zatwierdzona, ale przecież pozwalała autorom na twórczą zabawę formą i treścią. Z bardzo dobrymi rezultatami!
Inne przykłady takiej zabawy w architekturze i urbanistyce Warszawy, a może i nie tylko Warszawy, mam nadzieję jeszcze tu kiedyś pokazać.
Dobry twórca bowiem nawet z ograniczeń uczyni bazę do interesujących poszukiwań, podczas gdy absolutna wolność artystyczna daje w efekcie nudę i bełkot. Ile może powstać "Białych kwadratów na białym tle"? Wszak to jest najłatwiejsze, a zgodnie z prawem Kopernika zastosowanym ogólnie, łatwizna wypiera to, co wymaga wysiłku.
Gdy wszystko jest możliwe - nic nie jest zaskakujące.
Prawdziwa też twórczość to taka, która bazuje na ustalonych zasadach, żywi sie nimi i dzięki nim rozkwita. Nawet gdy je w jakiś sposób podważa, są one w niej zawarte i widoczne.
Dlatego pozwoliłem sobie przewrotnie nazwać tak zwany socrealizm architekturą wolności.
W dziedzinie literatury, gdzie treść z natury rzeczy dominuje, sprawy miały się nieco inaczej. Wiadomo, z formy "powieści produkcyjnej" niewiele można było wycisnąć. Aczkolwiek już wkrótce w "Sadzie rzeczy" o pewnej powieści socrealistycznej, która zainspirowała do podróży!
"Jaki ładny pies w pachwinie" - z jednej strony zabawne, z drugiej gdy mówiłem, że na studiach miałem morfologię, pytano mnie: "moczu?"
OdpowiedzUsuńŻabki, pieski, sówki - cudeńka. Ileż pola do wyobraźni, do obmyślania historyjek.
OdpowiedzUsuńa pod Twemi przemyśleniami -
podpisuję się rękoma dwiema - bo któż nie lubi niespodzianek - zwłaszcza tych pozytywnie niemożliwych:)
Marcin -> jest też sformułowanie z dziedziny matematyki: "ciało ma tylko trywialne ideały", jeśli już o wieloznaczności terminów fachowych & naukowych mowa.
OdpowiedzUsuńIwona -> dzięki! gdybym zbierał podpisy miałbym w ten sposób już dwa! :-)
Jako zagadkowy strzelec ośmielę się zauważyć, żem tam był osobiście, jeno nie kojarzyłem zwierzątków. Dopiero mię oświeciło przy szerszej perspektywie. A pomysł na uspokojenie dzieci naprawdę fajny.
OdpowiedzUsuńpozwól więc niniejszym pogratulować sobie jeszcze raz ;-)
UsuńA nie za ma co, tylko nie mogę zrozumieć, jak mogłem nie omieść wzrokiem tych zwierzaków. Widocznie za bardzo byłem przybity awarią siostrzeńca, co go do owego szpitala zawiozłem.
Usuńno widzisz... odwracacz uwagi nie zadziałał.
UsuńAmerykańscy naukowcy metodą węgla C14 wydatowali drewno ze stempli na rok 1953 +/-3 lata więc to na pewno socrealizm.
OdpowiedzUsuńżarzuczasz mi nierzetelność? :-)
UsuńNo i teraz nurtuje mnie pytanie, która to z powieści kwitnącego czasu socrealu? Ja niektóre fragmenty (malenkie) produkcyjniakow czytałam na studiach.
OdpowiedzUsuńNo nic, uzbroję się w cierpliwość :) i poczekam na wpis.
O.
nie ma to jak umiejętnie podgrzać atmosferę 8/
UsuńJa tylko jeden produkcyjniak pamiętam, bo dla dzieci i młodzieży stworzon - Księgę Urwisów mianowicie. I też była 'podróżnicza', bom chciał się w rejony Miedźnej Góry wybierać. Podobnie jak zresztą w 'trylogii odrzywolskiej' czy opowieściach panasamochodzikowych, o Tytusach nie wspominając ;)
Usuńno i cały suspens diabli wzięli :-D
UsuńO raju, raju! Dużo jeszcze przede mną do odkrycia!
OdpowiedzUsuń"Zagadki Warszawskie" bawią, uczą i nie tuczą.
Usuń