20 października 2013

Pałac znanego księcia

Całkiem przypadkiem – zaglądając do Międzysieci – zauważyłem wczoraj, że właśnie odbyła się dwusetna rocznica śmierci księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem 1813 roku.

Rocznica, jak rocznica, to nie jest blog okolicznościowy, kolejny przypadek sprawił jednak, że wcześniej tego dnia trafiłem do parku w Jabłonnie pod Warszawą. Nie planowałem wycieczki tam, po prostu wstąpiłem bawiąc w okolicy z zupełnie innych przyczyn. Ale oczywiście machnąłem kilka zdjęć, nie wiedząc, że są rocznicowo-okolicznościowe.

Biografia – a przynajmniej postać – księcia Józefa jest powszechnie znana, w przeciwieństwie do losów i walorów kuzyna, „nieznanego księcia Poniatowskiego” – Stanisława, którego sylwetkę oraz pozostałości pałacu w nieodległej Górze nad Narwią przytaczałem (z mozołem, bo ciężkie) na łamach blogu, a teraz pozwolę sobie przypomnieć linkiem.

Tak więc nie ma sensu streszczać tu życiorysu bohatera spod Lipska.

Napiszę tylko, że młodsze pokolenie Poniatowskich udało się dużo bardziej niż poprzednie. A przynajmniej historia ocenia je o wiele bardziej jednoznacznie i pozytywnie.
(Same spory dotyczące oceny Stanisława Augusta do dziś rozpalają umysły tysięcy Polaków gromadzących się na nowych wielkich stadionach na publiczne debaty historyczne).

Z takimi ludźmi jak młodsi Poniatowscy, Kościuszko i tym podobni – za życia tego pokolenia – może Rzeczpospolita dałaby radę podźwignąć się z upadku i ocknąć z marazmu... Ale już było za późno, za późno!

W każdym razie, ludzkość potrzebuje pozytywnych wzorców, a Polacy w XIX wieku takiej właśnie legendy, osładzającej fakt upadku państwa oraz galerię kreatur z epoki ów upadek poprzedzającej.


Pałac z parkiem w Jabłonnie dostał się Józefowi w spadku po stryju, prymasie Polski, Michale. Postaci – jak przystało na starsze pokolenie Poniatowskich – szemranej kontrowersyjnej. Architektem był znany i skądinąd Dominik Merlini.

Pałac jest raczej kompaktowy i charakteryzuje się dość oryginalną bańką – kulą na szczycie wieży umieszczonej osiowo.


To tutaj, w latach porozbiorowych a przedksięstwowarszawskich, jak mówił pan Walery Wątróbka, „książe Józef kolejką na ksiuty do Jabłonny jeździł”.
Po jego zaś wyczynach epoki napoleońskiej oraz chwalebnej śmierci (Poniatowskiego, nie Wątróbki), spadkobiercy urządzili z tego miejsca rodzaj szeroko pojętej „izby pamięci”. Z tych czasów pochodzi łuk triumfalny w parku oraz inne elementa księciu poświęcone.


Nieduży areał parkowy, szczególnie piękny jesienią, da się obejść w czasie krótkiego spaceru, co z czystym sumieniem mogę polecić chętnym. Jeśli ktoś znajdzie przeciwsłoneczną tutkę do obiektywu, proszę dać znać, bo to moja – zgubiona.
Pozostałe urządzenia parkowe i okoliczne ciekawostki zawitają zaś w przyszłości na łamy „sadu”.





20 komentarzy:

  1. Chciałam napisać 'urzekła mnie ta historia', ale przesadziłabym, urzekł mnie, owszem, ten łuk triumfalny prowadzący znikąd donikąd?
    w każdym razie z parku do parku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha. nie urzekła, no trudno. zawsze można poszukać urzekających historii u innych blogerów.
      :-) tak, łuk wiedzie znikąd donikąd, ale taka już uroda łuków triumfalnych (oraz parad i pochodów).

      Usuń
    2. Moim zdaniem łuk jest na jakiejś osi, tylko zarosła i nie widać ;)

      Usuń
    3. w pewnym sensie owszem - na osi bocznej elewacji pałacu i na ścieżce od niej prowadzącej.
      ale w drugą stronę - tylko park a potem płot.
      http://tinyurl.com/nqa2pzs
      chyba że dawniej miał być / był dodatkowy wjazd od Pd-Wsch.

      Usuń
  2. Lubię i nie lubię wiedzieć o nowych miejscach. Dlaczego lubię to wiadomo i dlaczego nie lubię w sumie też:)
    Spostrzeżenie ikroopki jest godne celnej uwagi przez nią tu:) zamieszczonej :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo? ja nie wiem, ani dlaczego lu, ani nie lu.

      Usuń
  3. Słowo 'ksiuty' całkiem niedawno słyszałam, strasznie stare ono;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba poznałem je właśnie czytając Wiecha, i od tamtej pory używam :-)

      Usuń
  4. Krzesła w sali jadalnej z utęsknieniem czekają na godnych spadkobierców drugiego pokolenia Poniatowskich.
    (Skądinąd - czy ja się mylę, czy trzecie i dalsze pokolenia są już arystokracją francuską, nie polską?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem, a pierwotnie włoską - Poniatowscy di Monte Rotondo. jak relacjonowałem w zalinkowanym pisie o St. Poniatowskim,
      zrobił on to przedłużenie rodu z pewną florencką szewcową, którą wprzód był rozwiódł.

      Usuń
  5. Bardzo ładne zdjęcia, pozdrawiam, a w ramach projeku "Tribute to Joseph" można się nawalić i wpaść po pijaku do Wisły. Prawie to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wcześniej należy wyrwać jakąś blacharę.

      Usuń
    2. Ale najpierw trzeba się trochę porozbijać po ulicach Warszawy kabrioletem nago.

      Usuń
    3. Od razu wpaść. Rybek na zagrychę nałowić :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...