Korzystając z okazji, że mamy jeszcze luty, zanim ta zima wsiąknie doszczętnie w annały historii, pragnę podzielić się z miłymi telewidzami wspomnieniem muzyczno-tanecznym słowno-zdjęciowym. A na imię mu - "jeden z dwóch razów, kiedy o mało nie zginęliśmy w górach".
Było to równo 20 lat temu. Wziąłem udział w grupowym zdobywaniu Babiej Góry. Pierwszym autobusem, grubo przed świtem, jako że było to zimą (5.40 czy coś) dotransportowaliśmy się do ostatniego kawałka asfaltu znanego kurortu - Zawoi. Potem - wiadomo - per pedes, w górę i w górę. Niestety, właśnie zaczynała się odwilż. Tak więc, gdy dotarliśmy do schroniska Markowe Szczawiny, wszyscy mieli mokro w butach. Dalej jednak czekała nas niespodzianka - wyżej szalała sobie prawdziwa zamarzająca zamieć. I wszystko, co było na nas mokre, tam zamarzło. Nie było nic widać i człowiek zapadał się głęboko w śnieg. Było wesoło, jednak udało nam się w tych warunkach zdobyć tylko Małą Babią Górę. Rozsądek wziął górę i zatrąbiono do odwrotu.
Nie trzeba wspominać, że to, co u podnóża gór nas przemoczyło, i co potem zamarzło, oraz to, co nas na wyżynach oblepiło lodowym pancerzem, na powrót rozmarzło i przemoczyło nas jeszcze bardziej. Podobno są cwaniacy, którzy w takiej sytuacji wlewają sobie w schronisku wrzątek do butów, żeby mieć choć przez jakiś czas cieplej w nogi. Cóż, wówczas jeszcze o tej metodzie nie wiedziałem...
jeszcze w miarę spokojnie...
tak wyglądali koledzy:
a tak piszący te słowa:
coraz żmudniej leźć
dotarliśmy ledwie do grani na granicy
Mieliśmy więc okazję przekonać się o kapryśnej i gniewnej naturze Babiej (sic!) Góry, zwanej jednak również Diablakiem (sic!).
***
Skąd, poza równą rocznicą, to wspomnienie? Stąd, że przypomniałem sobie o istnieniu przystawki do skanowania negatywów!
Ha! Niniejszym zaczynia się więc nowy, wspaniały cykl: "wspomnienia ze skanera".
Ale miałeś bujną czuprynę.
OdpowiedzUsuńEkstra wspomnienia! Podziwiam, że chciało Ci się wtedy jeszcze fotografować :)
OdpowiedzUsuńMam zresztą nieco podobne wspomnienia tyle że z rajdu w Bieszczady w maju, gdzie 'nagle' z niczego zrobiło się całkiem nieprzezroczyście i ponad metr śniegu. Dodam, że kurtki mieliśmy wiosenne, bo w niższych partiach było co najmniej 15 na plusie, i do tego zwykłe trapery na nogach. Jakoś doszliśmy do obozu, tak lekko po północy, choć planowo mieliśmy być tam wczesnym popołudniem. Pamięta się takie rzeczy ;)
no właśnie - ten nasz drugi raz, to było właśnie w Bieszczadach. ale też zimą - rano na dole piękne słońce i bezchmurne niebo, na połoninie - zamieć. wynik: nocowaliśmy gdzie indziej, niż mieliśmy bazę. oj, pamięta się takie rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńLudzie się z wiekiem zmieniają :)))) Nie zazdroszczę aury...
OdpowiedzUsuńAno właśnie - zapomniałem dodać, że wyglądacie na tych zdjęciach, jak jacyś Sybiracy na nielegalu czy innym gigancie.
OdpowiedzUsuńto znaczy, tak: nie była to jakaś ekstremalna wyprawa. nie byliśmy na biegunie, ani nie trekowali po Himalajach. dystans w linii prostej z górnej Zawoi na B.G. to jakieś 5km (chociaż wysokość względna spora jak na Beskidy: ponad 1000m). może przesadziłem z atmosferą sensacji :-)
OdpowiedzUsuńchodziło o pokazanie paru zabawnych zdjęć z dawnych czasów i tyle.
Lav. - co można rzec? MASZ RACJĘ! :-D
aczkolwiek, Hrabio, czuprynę i teraz mógłbym wyhodować. tylko po co?
Stylizacja a'la szkocki hamish w sniegu ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://www.telegraph.co.uk/topics/weather/9090474/Snow-to-hit-Scotland-as-temperatures-fall-across-Britain.html
w rzeczy samej... pewne podobieństwo psychologiczne występuje.
UsuńCzytuję, jeśli P. to ja?
OdpowiedzUsuńMasz świetną pamięć, pamiętam dobrze tę wycieczkę od Markowych Szczawin w górę, ale że np. podjeżdżaliśmy gdzieś autobusem, tego nie pamiętam zupełnie.
P. to Ty.
Usuńświetnie pamiętam autobus sprzed 20 lat, ale co działo się przedwczoraj...?
Przepraszam, że się wtrącę, ale również pamiętam doskonale swoje przejazdy osinobusem (zwanym często świniobusem), który na górskich zakrętach posuwał 80-90 km/h, i z każdym branym zakrętem wydawało się nam, że ten to już na pewno będzie ostatni. Ale jakoś przeżyliśmy, jak widać ;)
Usuńwcale się nie wtrącasz, poza tym, im więcej ciekawych "donosów rzeczywistości" (z czasów minionych i nie tylko), tym lepiej! :-)
UsuńBabia jest nieprzewidywalna, tylko ludziom z nizin wydaje się, że co tam;)
OdpowiedzUsuńprzytyk przyjęty ;-)
Usuń