motto: "People don't want to see pictures of churches. They want to see naked bodies."
Helen Mirren, aktorka brytyjska
No właśnie, chyba strzelam marketingowego samobója zamierzając znów pokazać jakiś kościół. Ale co robić? Mogę tylko obiecać, że zdjęcia nagich ludzi kiedyś się pojawią. Może to podgrzeje nieco atmosferę, tudzież zwiększy oglądalność i słupki?
A na razie zapraszam do podwarszawskiego Cegłowa, gdzie znaleźć można jeden z licznych przykładów gotyku mazowieckiego w postaci kościoła. Został on zbudowany w połowie XVI wieku, w początkach następnego stulecia uległ nieznacznym przeróbkom w stylu z kolei późnorenesansowo-dojrzałomanierystyczno-wczesnobarokowym, jeśli można to tak określić. Wtedy powstał
szczyt
wschodni i dodano zakrystię.
Kościół ma dość prostą formę (bez zewnętrznie wyodrębnionego prezbiterium), jest oskarpowany, skarpy narożne są okrągłe w wykroju, co jest dość typowe dla gotyku na Mazowszu. Sama fasada jest wyjątkowo skromna. Kruchta, która ją poprzedza jest na tyle obszerna, że prawdopodobnie była (lub miała być) podstawą wieży.
Późnorenesansowo-dojrzałomanierystyczno-wczesnobarokowy portal w prezbiterium.
Późnorenesan... zwieńczenie kominka w zakrystii. Zauważ! podobieństwo formalne z portalem.
Z kościołem w Cegłowie związane jest interesujące warszawianum. Otóż w ołtarzu znajdują się fragmenty wystroju ołtarza warszawskiej kolegiaty (dziś katedry) św. Jana. W epoce baroku gotycki w duchu tryptyk się zrobił niemodny. Wywieziono go więc do parafialnego kościoła we wsi, która do kapituły warszawskiej należała. Skąd my to znamy? Kto ma domek pod miastem, albo działkę, ten wie, gdzie wędrują rupiecie, które jeszcze mogą się przydać.
Co ciekawe, podobna historia spotkała bliźniaczy, zaprzyjaźniony gród Kraków. Tam również wywieziono do domku na wsi niepotrzebny rupieć, jakim był wielki ołtarz renesansowy z katedry wawelskiej.
W każdym razie, dzięki temu, ten interesujący zabytek autorstwa Lazarusa, ucznia Wita Stwosza, miał szansę przetrwać ostatnią wojnę. Skrzydła z malowidłami, uzupełniające tryptyk, już tyle szczęścia nie miały. W początku XX wieku zabrano je bowiem nazad do muzeum diecezjalnego w stolicy i tam poszły z dymem pożarów w 1944.
W połowie XIX wieku wprowadzono podział nawy, podpierając strop dwoma szeregami fantastycznych kolumn z modrzewia. Na belce tęczowej, w łuku oddzielającym prezbiterium od nawy - inna grupa rzeźb gotyckich, jak przystało na kościół w tym stylu.
Surowość fasady nadrabia wspomniany już szczyt wschodni. Pod nim znajduje się renesansowe epitafium Stanisława Oczki, tatusia Wojciecha znanego z warszawskiej ulicy w Śródmieściu Południowym.
Warto wybrać się z rowerem w ładny dzień pociągiem na przejażdżkę po Cegłowie i okolicy, co uczynił był
- Wasz skromny Korespondent.
A ten krakowski (tfu) ołtarz, gdzież poszedł był?
OdpowiedzUsuńNo i kto Cię wpuścił do zakrystii?
jak widzisz, portal stał otworem, więc się teleportowałem.
OdpowiedzUsuńołtarz krakowski pojechał do Kielc, a potem do Bodzentyna, i tam jest do dziś.
Widać Er wyglądał zacnie, i go miejscowe strażniczki wiary nie pognały. A relacja miodzio :)
OdpowiedzUsuńOpakować!
OdpowiedzUsuńpan Christo Jawaszew?
OdpowiedzUsuńach, nie. dopiero teraz pojąłem, o co mogło chodzić Marcinowi, zatroskanemu o publiczną moralność: o "naked bodies"!
OdpowiedzUsuńNie, o korespondenta.
OdpowiedzUsuńTo gołe baby będą na obrazkach? Znaczy się wielka sztuka w rodzaju madonny z wielkim cycem? Fajnie!
OdpowiedzUsuńe?
OdpowiedzUsuńa. prawdę mówiąc, to zaistniała tam zupełna odwrotność incydentu z Karczewa.
OdpowiedzUsuńBardzo seksowna koresspondencja!
OdpowiedzUsuńNo i super, że po Cegłowie można sobie nawet pojeździć pociagiem.
można, ale każda przejażdżka wiąże się z wyjazdem z Cegłowa.
OdpowiedzUsuń