28 września 2011

Dom na Sadybie

Spośród tych nielicznych domów, które tworzyły przed wojną "Miasto-Ogód Czerniaków" - zwane dziś Sadybą - mało przetrwało wojnę w niezmienionym stanie. Jednym z nich jest dom przy obiegającej dawny fort ulicy Morszyńskiej. Prawdopodobnie nie był od czasu swego powstania nawet remontowany. Jednak, pomimo tego, albo raczej: dlatego jest piękny i zachwyca*. Potwierdza też tezę, którą wyznaję, że porządna, tradycyjna architektura starzeje się dobrze - jak wino! Architektura zwana czasem nowoczesną albo współczesną. albo high-tech, starzeje się kiepsko. Skorodowana stal, pokruszony beton, obsyfiałe aluminium, zakurzone szkło - nie mają w sobie żadnego powabu*.

Naturalne materiały budowlane, jak kamień, cegła, drewno, tradycyjny tynk z biegiem lat nabierają szlachetnej patyny, nawet, jeśli, tak jak dom na zdjęciach, nie są utrzymywane w nienagannej formie, czyli tzw. dobrym stanie.

Dom, chociaż jest pozbawiony elementów jakby-renesansowych, łże-barokowych i prawie-klasycystycznych, utrzymany jest nastroju zbliżonym do "stylu rodzimego". Tak, jak - dla porównania - bezstylowe z pozoru dwór w Wysokiej albo spichlerz w Brzózie Stadnickiej.

Nastój ów odnajdujemy w formie dachu, arkadowej artykulacji ścian parteru i dość oryginalnym nadwieszeniu piętra w strefie wejścia. Poza kroksztynami podtrzymującymi piętro i wspomnianymi ślepymi arkadami, budynek pozbawiony jest właściwie detalu. A oprócz lilijki na attykowej ściance nad garażem nie uświadczymy żadnych ornamentów

Ale wystarczą znakomite proporcje, piękne stare okna, wreszcie szlachetna patyna, o której była mowa, by była to jedna z moich ulubionych budowli Warszawy.
O innych - następną razą.

Na koniec ciekawostka. Sąsiednie domy musiały być dość podobne, jeśli nie identyczne z prezentowanym. Uległy jednak bliżej lub dalej idącym przeróbkom. Kilka posesji dalej znajdujemy domek odpicowany - ani chybi nie tak dawno - na dość wysoki połysk. I niby wszystko gra - nie ma orgii kolorów, jest dachówka a nie blachodachówka, okna są całkiem przyzwoite, jak na nowe okna. Za to plus dla inwestora. Ale... czy konieczne były te opaski wokół okien? I czy naprawdę trzeba było sobie jebnąć ten portyk wokół drzwi?...


*) właściciel blogu przypomina, że wszelkie apodyktycznie wygłaszane sformułowania stanowią prywatną, subiektywną opinię właściciela blogu.

9 komentarzy:

  1. Jak ktoś wreszcie zburzy to odrapane paskudztwo, będzie sobie mógł pieprznąć fajną daczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, ale musi być z dobrego gatunku styropianu, do tego kolumienki, balustrada z Tesco i stawik z gumowym łabędziem.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, dobrze, szanuję Twoje potrzeby, ale nie zrozumieliśmy się. zaślepiony nienawiścią, życzyłem Ci zburzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mięsień bardzo podoba (wersja oryginalna, nie uwspółcześniona gustami wysokopołyskowymi).

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak. Ale jak ktoś lubi modernizm/funkcjonalizm (ten zadbany i ten zaniedbany) to go już wyklucza z możliwości lubienia "starodawnej" architektury?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierre, oczywiście: wolno lubić tylko jeden rodzaj architektury, tylko jeden gatunek czekolady i tylko jedną markę piwa. Dziwne że w ogóle pytasz o tak oczywiste rzeczy.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...