Właściwie powinien to być chyba Międzybuż (i dawniej bywał). Leży bowiem między rzekami Bużek i Bug. Ale ponieważ tamten Bug (Południowy, dla odróżnienia od Zachodniego, czyli naszego Bugu), to po naszemu, czyli po ichniemu, Boh, to może być i Międzybóż.
Szczerze mówiąc, do zeszłorocznego wyjazdu na Ukrainę nie miałem pojęcia o istnieniu tak zgrabnego zamku...
W kaplicy obecnie działa cerkiew, a w zabudowaniach niezrujnowanych - muzeum historyczno-regionalno-etnograficzne oraz pomysłowo zaaranżowana izba pamięci tzw. Hołodomoru.
Zobaczmy jeszcze, ile zostało z kościoła w miaseczku.
Niewiele.
Przedostatnie zdjęcie fenomenalne! Robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńdziękuję. specjalnie burzyłem.
UsuńByłeś na wieży.
OdpowiedzUsuńŁadne barwy w sensie zbliżenia do klimatu jakiejś litografii na pożółkłym papierze, choć nie wiem czy o to chodziło. Zwłaszcza tych panoram.
tak, chciałem nadać im nastrój lekko retrooniryczny. ot, dla rozrywki, żeby nudno nie było.
Usuńczy się udało - nie wiem.
"byłeś na wieży" - rozumiem to tak: byłem w Międzybóżu, ale na wieżę wejść mi się nie udało. ;-)
Nie, nie byłem.
UsuńZ zamków tamtejszych przenocowałem na zamku w Chocimiu.
o, tom opacznie odczytał. ale nocleg w Chocimiu (w samym zamku wewnętrznym?) zakasowuje zwiedzanie Międzyboża, nawet z wchodzeniem na wieżę (w cenie biletu, to co miałem nie wejść? ;-) )
UsuńSpaliśmy w Chocimiu pod daszkiem na szczycie jednej z wież, poprosiliśmy o to pana strażnika i nie miał nic naprzeciw, nie pamiętam, czy coś wziął, ale chyba nie. Było tam zupełnie pusto, zero turystów. Wspomnienia bezpowrotnie utraconej młodości...
Usuńuuu, szacun. naprawdę zazdroszczę tego wyczynu. zdarzało mi się nocować w dziwnych miejscach, ale samo(pas/wtór/trzeć...) w tureckiej fortecy - nigdy.
Usuńnie łkaj za młodością, Tyś nigdy całkiem młody nie był.
Chyba samoszóst, jeśli pamiętam.
UsuńBył w czasie tamtej podróży jeden lepszy wyczyn: umówiliśmy się z przyjaciółkami z około miesięcznym wyprzedzeniem, że się spotkamy tego a tego sierpnia (nie pamiętam, do odtworzenia) o 12 w południe na rynku w Kamieńcu Podolskim - umawialiśmy się w W-wie - i się spotkaliśmy, w ogóle się w międzyczasie nie komunikując! My z Z. jechaliśmy z Fastowa, a one z Warszawy. To był 2004 rok, nie wszyscy mieli wtedy komórki, a ci, co mieli, nie używali ich na Ukrainie, bo roaming był potwornie drogi - słowo się rzekło, kobyłka u płota! Cóż, utracone...
bywało, bywało...
Usuńa tak poza tym, przypomina mi to czytankę z rosyjskiego "my wstrieczimsia czieriez dziesiat' liet". kolega z koleżanką umówili się w konkretynym miejscu i ustalonej porze dziesięć lat po skończeniu szkoły. no ale w międzyczasie hitlerowski faszysta napadł na kraj, i ona już nie przyszła...
a, jeszcze Szwejk z saperem Vodiczką umówili się "o ósmej po wojnie".
Łaaa, ale cudo! Nawet w tym stanie robi wrażenie, zwłaszcza w tej zielonosepii.
OdpowiedzUsuńPS. Miodzio sztafażyki (#5 w szczególności)!
дякую.
UsuńJa dziś tylko o zdjęciach - zachwyciły mnie kolorystyką, prawdziwa, czy nieco pomogłeś?
OdpowiedzUsuń:)
I - i mnie urzekła piątka;)
pomogłem, jak pisałem w komentarzu powyżej (jeszcze wyżej), albo zaszkodziłem.
UsuńPomogles:)
Usuńdo usług zatem.
Usuń?
Usuńmogę podrzucić kilka swoich?
;)
ale spora ich część to dręczenie mieszkańca nizin pejzażami górskimi, szczególnie z moich od wieków ukochanych Rudaw... ;-)
UsuńMoge cie podreczyc jakas nizina, voila;)
Usuńnizinami dysponuję w sporej ilości, to mi chleb powszedni.
UsuńMazowsze, Niderlandy, poziom morza...
nawet bieżące Podole wciąż dość jest płaskie.
No dobra, odpuszczam:)
UsuńPrzepyszne pocztówki. Nie komentuję za bardzo tej ekskursji ukraińskiej, bo nic nie mam do powiedzenia istotnego, ale oglądam cały czas z otwartą gębą.
OdpowiedzUsuńcały czas? to trochę się o Ciebie martwię. weź, zjedz coś przynajmniej (innego niż pocztówki?), umyj się, wyjdź na powietrze... khm. może zrobić przerwę?
UsuńSama przerwa nic nie pomoże, oglądałbym wciąż już opublikowane. Ale bez obaw − kroplówka podtrzymuje mnie przy życiu, a wychodzę i myję się oglądając zalaminowane wydruki.
Usuńteż niedobrze, jeśli pod prysznicem również tkwisz z "otwartą gębą". chyba się nalewa?
UsuńTo prawda, ale że poprawiła się ostatnio jakość wody z wodociągu, to bardzo nie narzekam. Jak zaczyna mi przeszkadzać, to głowę przechylam i po problemie.
Usuńtak, jakość się poprawiła! też się o tym przekonałem. ale nie pod prysznicem.
Usuńw wannie.
wypijam wypartą wodę, dlatego ciało, które traci na wadze tyle, ile waży wyparta przez nie woda, na wadze zyskuje tyle samo, ile waży wyparta woda, i w ten sposób zachowuje się constans zasady "nic w przyrodzie nie ginie".
Perpetuum bibens!
UsuńEr, nie siusiasz do wanny?!
Usuńczy...?
o, nie, nie, nie!
UsuńUff...
UsuńPiękne zdjęcia - nr 5 najlepsze! :)
OdpowiedzUsuńO.
dziękuję. te lepsze są duże, te mniej - mniejsze, dla ułatwienia. ;-)
Usuńzdjęcie nr 5 jest głęboko symboliczne. ukazuje zagubienie i niepewność samotnej jednostki w wielkim, nieprzyjaznym świecie, a więc obraz w którym każdy może się odnaleźć.
albo staruszkę pod cerkwią, a więc obraz w którym odnaleźć się może nie każdy.
Zachwyt i szacunek. Wszystkie miejsca cudne, zdjęcia piękne, ale 5 najbliżej serca.
OdpowiedzUsuńoł, łoł, aż tak?
Usuńczyżby doszło do zbiorowej hipnozy?
a wystarczyło tylko polać zdjęcia piwem...
dziękuję. interpretację zdjęcia nr 5 już wyłożyłem powyżej.
trzeba się szykować, by samemu wystąpić tak na tle ściany.
ja to odebrałam bardziej jak schodzenie ze sceny tego naszego ogromniastego świata...
Usuńto, to! to właśnie miałem na myśli!
UsuńEr na tle sciany!
Usuńtoz to hit murowany;)
... ze sie wtrace;)
pod ściankę?
Usuń"not today".
Sotchevitsa, myelle, koullo, mliin...
OdpowiedzUsuńrozumiem, że gdzieś zrobiłem jakiś błąd ortograficzny, tak?
Usuń