11 maja 2014

Gry o trony, morza krwi

UWAGA, SPOILERY!

Bez mała rok temu ćwierć świata i dwie trzecie internetu zamarło ze zgrozy. Czy chodziło o wydarzenia w Syrii? Sudanie? Sytuację światowej gospodarki? Abdykację B-16? Gdzie tam. Chodziło o finałowa kulminację jednego z „sezonów” serialu „Gra o tron”.

Kulminacja ta zawarła się w wielokrotnym morderstwie na członkach rodu protagonistów opowieści, ukazanym na ekraniku z brutalną dosadnością. Istny Grand Guignol!

Niskie instynkty oglądacza - spadkobiercy widzów wspomnianego wyżej teatru oraz różnych „hec”, aren i koloseów świata - zostają nasycone, choć wszak dwuznaczny to proceder!
Co do mnie, to muszę przyznać, że serial ten dość przypadł mi do gustu (oczywiście, jako nieposiadacze własnego odbiornika korzystamy tu z uprzejmości znajomych).

Po stronie zysków - pierwszorzędna produkcja: bardzo wysmakowane kadry, doinwestowana scenografia i kostiumy, klawa gra aktorska. Do tego sprawna narracja, jak to się mówi: nieźle nakreślone postacie, dobre dialogi etc., w końcu też - dość ciekawie zmyślona historia, cały ten uważony z różnych inspiracji historycznych i kulturowych świat „siedmiu królestw” i okolic.
Autor literackiego pierwowzoru - którego nie czytałem - z pewnością musi być zdolnym remiechą i do tego oczytanym kompilatorem.

Po stronie strat - wątki fantasy, czyli smoki (można jeszcze przeboleć), magia oraz hordy dobrze zmrożonych zombich.
Cóż, w tych momentach opowieść po prostu traci wiarygodność (cha cha). A ponadto - staje się infantylnie śmieszna lub śmiesznie infantylna.

Co się zaś tyczy okrucieństwa, cynizmu, perwersyjnej seksualności zawartych w serialu, to w tych dziedzinach zasługuje on jednak na wyróżnienie orderem z ziemniaka. Przecież tak wygląda historia rodzaju ludzkiego, niezależnie od szerokości geograficznej i pory roku. Na tym polu telewizyjną opowieść cechuje dążenie do prawdy historycznej, czyli o świecie, i psychologicznej, czyli o ludziach. Przesada?

Konwulsyjne walki o tron / panowanie? Wszędzie, w każdym czasie i przy każdej okazji. Czasem w bardziej białych, czasem raczej czarnych rękawiczkach, nierzadko zaś w zupełnie czerwonych. Jak na przykład wyrzynała się wzajem pierwotna francuska dynastia, Merowingowie? Bez przerwy. (Te różne Chlotary, Chlodomiry, Childeberty, Chariberty, Chilperyki i Chlodoaldy!). U nas też rozdrobnieni Piastowicze krwawo wodzili się za łby, o czym co nieco poniżej...

Szalony władca-sadysta? Kaligula, że się posłużę chyba najbardziej znanym przykładem.

Mord na weselu? Proszę bardzo - noc świętego Bartłomieja. Czyż nie (chociaż akurat po)?

Torturowanie i więżenie przeciwników? A choćby smutny los piastowskiego księcia Henryka Grubego. Pojmany od swego krewnego-rywala (i imiennika zarazem), Henryka Głogowskiego, spędził prawie pół roku trzymany w ciasnej skrzyni z dwoma otworami - na jedzenie i powietrze z przodu, i drugą - z tyłu. Uwolniony, po wymuszonym w ten sposób zrzeczeniu się sporej połaci swej domeny, długo już nie pożył (może za to trochę schudł?). Co, nie nadaje się ten wątek do sfilmowania? Jeszcze jak! Co więcej: jest podobny motyw w serialu!

Wyrzynanie całych wiosek i miast? Powszedni trud u Mongołów zatrudnionych w biznesie inwazyjnym i u tym podobnych.

Ludzkość rżnie się od początku swego istnienia. Niestety - nie tylko w wulgarnie ujętym znaczeniu seksualnym (to jeszcze byłoby pół biedy). Więc nie ma się co oburzać na weryzm serialu...
I w zasadzie wpis niniejszy jest krótką, dygresyjną przedmową przed jednym z kolejnych. Pora bowiem wrócić znów blogiem na Ukrainę.


Jako ilustracja - jeden z naszych krajowych wybitnych raptowników gwałtowników i amatorów tronów, pogromca własnego brata, na całkiem nowym - i nawet nienajgorszym - pomniku.






7 komentarzy:

  1. Ja dopiero zaczęłam oglądać I sezon, nie od razu się wciągnęłam, bo to fantasy własnie mnie jakoś zniechęcało. Oglądam online;) Mam w domu telewizor, ale służy on bardziej jako eksponat i tylko gdy ktoś przyjeżdża i chce sobie coś pooglądać, to czyszczę kurz z pilota:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, to trochę jak u nas - telewizor jest głównie podstawką pod CD. Książki nie czytałem, I sezon obejrzałem bez większego zgrzytania zębów, a jeśli zgrzytałem to bynajmniej nie z powodu golizny czy posoki ekranowej, tylko naiwnych mielizn. Kolejne sezony to już tylko Aga ogląda, ale ona lubi takie klimaty, no i przeczytała całego Martina, i wielu innych fantastów (i nie tylko). Mię nie kręci, ale kadry (i aktorstwo) naprawdę przyjemne. Zima nadchodzi!

      Usuń
    2. jak to, Iv, zaczynasz oglądać i przeczytałaś spojlery?!

      no, tak to jest z tym (tą?) fantasy. nie jest to np. świat z Tolkiena, w którym (świecie) wszystko było arcyspójne. tutaj - toczy się brutalna walka polityczna, a nagle ni z gruchy ni z pietruchy dzieje się coś nadprzyrodzonego. a skoro tak, to wszystko jest możliwe, i nic nie jest zaskakujące - następnemu wrogowi w miejsce odrąbanej głowy mogą wyróść dwie nowe.

      IamI - mam nadzieję, że najpierw nadejdzie lato ;-/

      Usuń
  2. Nie znam tego serialu ani żadnego innego od +/- 25 lat, z wyjątkiem pierwszych sezonów Włatców Much, ale "okrucieństwo, cynizm, perwersyjna seksualność" - owszem, odczułem zainteresowanie.

    Z innej beczki - w powojennych więzieniach UB były karcery podobnych rozmiarów co ta skrzynia, tylko bez dwóch dziur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to, to.
      toteż mówię, że to prawda historyczna i psychologiczna.
      itd. itp.

      Usuń
  3. Jestem zupełnie z dala od tematu. Telewizora używam głównie do oglądania filmów DVD. A do seriali nie mam cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja mam odwrotnie - do filmów pełnometrażowych nie mam już cierpliwości ;-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...