Po co?
Żeby zdać relację z trzeciego, ostatniego etapu zeszłorocznej podróży.
Po co?
Nie wiem! Co żeś się tak przyczepił? „Po co?” i „po co?”. Coś ty w ogóle za jeden?
Ostatnio - przypomnę - bawiliśmy na Krymie, tym szczególnym skrzyżowaniu Lazurowego Wybrzeża, krainy z 1000 i 1 nocy, mongolskiego stepu oraz radzieckiego bezhołowia. Tymczasem Ukraina rozstała się z Krymem, miało się ten fuks!
Pierwszym przystankiem drogi powrotnej stał się Humań.
Ilustracji obrazkowych z miasta właściwego w zasadzie wielu nie mam. Oto
Warto zwrócić uwagę na zachowane rozbudowane epitafium, oczywiście z
A więc jest to przejaw wzorowej, pokojowej koegzystencji. Nie zawsze tak bywało.
Miasteczko leżące w połowie drogi Kijów-Odessa, pośrodku dawnych Dzikich Pól, trwale zapisało się w niewesołej historii Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a szczególnie jej ostatnich lat, czyli epoki stanisławowskiej.
Stało się tak za sprawą tzw. koliszczyzny, a konkretnie jej epizodu, znanego jako rzeź humańska.
Było to wkrótce po „elekcji” Stanisława Antoniego Poniatowskiego, która zapoczątkowała ową epokę stanisławowską, ale i pełną dramatyzmu trzydziestoletnią agonię organizmu I RP toczonego rozmaitymi chorobami wewnętrznymi, jak również zewnętrznymi.
W wyniku fermentu związanego z Konfederacją Barską a katalizowanego przez mocarstwo ościenne, na Ukrainie nastąpił samozapłon w postaci kolejnego buntu chłopskiego. Jak zwykle, słusznych poniekąd racji upośledzonego politycznie i społecznie ludu, lud ten dochodził w najdrastyczniejszej a przy tym najprostszej formie: mordując wszystkich nie-swoich, czyli „Lachiw, Jewreiw ta jezuitiw”. Dostało się też duchownym-unitom.
Nie inaczej - a wręcz szczególnie krwawo - było w Humaniu, mieście prywatnym w prywatnym posiadaniu Potockich, do którego schroniło się sporo ludności polskiej i żydowskiej z ogarniętej pożogą okolicy. Dowódca załogi wojskowej Iwan Gonta przeszedł ze swoimi ludźmi na stronę nadciągających pod wodzą Maksyma Żeleźniaka hajdamaków i oddał im miasto wraz z zawartością na pastwę, samemu dołączając do wspólnej zabawy.
Oczywiście, jak zwykle w takim przypadku, trudne jest oszacowanie liczby ofiar. Mówi się o dwóch do dwudziestu tysięcy. W tej skali - zwykła statystyka. Kilka tysięcy w tę czy wewtę, co za różnica.
Tak czy inaczej - straszna robota! Ile w ogóle może trwać zabijanie kilku tysięcy ludzi? Cały dzień? Jeden wieczór? A kilkunastu? A kilkudziesięciu? No i nie z broni maszynowej, a całkiem ręcznej...
Generalnie więc - wszystko fajnie, jest w tym tylko jeden mały zgrzyt. Otóż w Humaniu jest ulica Iwana Gonty, a gdzie indziej wzniesiono mu nawet pomnik. Rozumiemy, że spojrzenie na historię może być relatywne, ale dalipan, trudno nie wyczuć wszak w tym przypadku, gdzie kończy się patriotyzm i rewolucyjne dążenia, a zaczyna wściekła przemoc. Cóż także z tego, że gdy wojska koronne i rosyjskie zdławiły koliszczyznę, również i Gontę ostatecznie spotkał pożałowania godny los (pojmano go i skazano na śmierć przez ujmowanie z niego kawałka po kawałku przez 14 dni)?
Trauma pohumańska była w Rzeczypospolitej ogromna. Wielu spośród szlachty dało drapaka ze swych dóbr ukrainnych, co zresztą wcale nie sprzyjało uspokojeniu rozkołysanej sytuacji.
Przez następne kilkadziesiąt lat koliszczyzna inspirowała twórców - np. „Zamek Kaniowski” Goszczyńskiego - i polityków / społeczników - np. Gromada Ludu Polskiego „Humań” (choć nie wiem, jaki cel przyświecał gromadzianom - upamiętnienie martyrologii, czy swoiste memento - profetyczne zresztą, jeśli się pomni na o chwilę późniejszą rabację galicyjską - dla szlachty?).
Dziś epizod ten wydaje się być już nieco zapomniany.
Jakie jednak morał i nauka z tego wszystkiego płyną?
Jak pisałem - ludzkość rżnie się od wieków. Teraz tylko w Euroatlantydzie, chwilowo syta i senna, przestała. Ale wystarczy żeby iskierka obłędu padła na suchą ściółkę nienawiści i znów płoną łąki krwi..
Jak było na Bałkanach 20 lat temu? O Rwandach i Sudanach już nie wspominam (bo to przecież gdzieś daleko, u dzikusów).
Trzeba o tym pamiętać. Nie w imię odwiecznych waśni międzyplemiennych, ale żeby zdawać sobie sprawę z własnych, uśpionych zdolności.
Wystarczy, że dadzą ci maczetę w garść, i wszyscy zaczną z wyciem biec, by ucinać ręce i głowy - ty pobiegniesz też, człowiecze.
A gdzie się to wszystko zaczyna? To wszystko zaczyna się w najdrobniejszych przejawach małych zełek, w przemocach i mikrołajdactwach dnia codziennego, które wyrządzamy dalszym, bliższym, a nawet najbliższym: dzieciom i rodzicom, żonom i mężom, rodzeństwu i teściom, zięciom, świekrom, szwagrom, swakom, świeściom, zełwom, jątrwiom i paszenogom, podwładnym i szefom, sąsiadom i współpasażerom...
Pamiętaj, nie żyw swego wewnętrznego Gonty! Nie baw się w małe Żeleźniaki!
Ech cholebcia, żeby tak Twoje poglądy dało się rozpropagować zwłaszcza na wschodzie...
OdpowiedzUsuńech, tam, poglądy. sam mam wszak Gontę w sobie
UsuńHm, no nie wiem. Byłbym ostrożny z taką nitką od mikrołajdactw życia codziennego do poważnych zbrodni, kończy się to absolutyzmem nie widzącym różnicy między kradzieżą jabłka a matkobójstwem. Zresztą wszystkie systemowe zbrodnie typu walki klas, Pol Pota itd. opierają się właśnie na takim absolutyzmie: wszyscy jesteście w jakimś stopniu skażeni, więc trzeba was wyczyścić do najdrobniejszego zarazka.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki - przypomniała mi się opowieść babci Z., która przed wojną spędzała jako dziecko wakacje gdzieś za Kołomyją, mieszkała w wynajętym pokoju "u chłopa", tzn. u jakiegoś Hucuła, gdzie na ścianie wisiał makabryczny obrazek z podpisem "Jak Bohun Lachiw rezał". Ale cóż, jeśli narody ze sobą nieco wojowały, bohaterzy jednych muszą być antybohaterami drugich.
może źle się wyraziłem. używając drugiej osoby w końcowej odezwie. chodzi o wsłuchiwanie się w odgłosy własnego Gonty (wewnętrznego).
Usuńi radzenie sobie z nimi za wczasu. o zwalczanie osobistego okrucieństwa, w które każdy z natury jest wyposażony. itd.
chodzi o ustawiczne oczyszczanie siebie samego.
daleko od tego do polpotyzmu i despotyzmu. daleko mi też do strofowania innych w tej materii.
no tak - wszystko zawiera się w tym, co naprawdę przedstawiał obrazek. U NAS nie do pomyślenia byłoby wyobrażanie kogoś kto np. rżnął bezbronnych jeńców. w każdym razie - nie przypominam sobie, choć sam fakt z pewnością nieraz zaistniał. U NAS bohaterstwo polega na czym innym (patrz Kościuszko (na nas z nieba)). U NAS na ogół przedstawiało się na obrazkach tych właśnie różnych rżniętych Lachów - ku pokrzepieniu serc chyba?
CHOCIAŻ był we Wrocławiu plac Jakuba Szeli!
Na Ukrainie nałożyły się dwie rzeczy: a) do ukształtowania świadomości narodowej potrzebni są jacyś bohaterzy - akurat historia Ukrainy tak się ułożyła, że do dyspozycji byli zwł. przywódcy okrutnych wojen chłopskich; b) ci akurat bohaterzy byli do kupienia przez komunistów, bo wpisywali się w ich narrację historyczną opartą na walce klas, więc dęto w nich przez cały ZSRR.
Usuńno tak, ale też co innego Chmielnicki i jego państwowotwórcze dążenia, co innego nawet Bandera, a co innego hajdamacy. wstyd po prostu gloryfikować takie postaci jak Gonta.
Usuńtu właściwie wchodzimy w jeszcze inne zagadnienie, które nawet było roztrząsane z miejscowymi znawcami tematu: czy przypadkiem nie mamy skłonności do myślenia o Ukraińcach jak o małych dzieciach, i czy oni sami nie zachowują się jak małe dzieci w pewnych dziedzinach... ;-)
cóż, Tarasa Szewczenki nie wystarcza na wszystkie ulice...z Leninem też już pewnie jest problem :-)
Jeśli zastanawianie się nad świadomością narodową Niemców, Polaków, Hiszpanów itd. nie oznacza, że się te narody traktuje protekcjonalnie, to dlaczego w przypadku Ukraińców miałoby tak być?
Usuńno ale o Niemcach czy Hiszpanach, nawet jeśli ktoś myśli z wyższością (co naturalne w odniesieniu do innego narodu, gdy się jest przedstawicielem własnego), to nie jak o dzieciach.
UsuńMam wrażenie, ze jak człek zadowolony i ma do stracenia, to sie do wojaczki nie rwie, chyba że mu palma odbija i mu za mało, ale to kompleksy, panie, kompleksy, przez pana przemawiają, panie Putin:(
OdpowiedzUsuńdo wojaczki to nie, wszak to ryzyko. ale do podręczenia i potorturowania innych - każdy chętny, choćby i z zadowolenia i sytości.
Usuńeee... chyba mnie z kimś mylisz, tak poza tym.
Taka figura stylistyczna mi wyszla, od Era do Putina;)))
OdpowiedzUsuńA jakby Ci sie to podobalo w wersji
OdpowiedzUsuńvon Ihm, zum Putin?
tak mi sie rymło z niemiecka;)
w wersji Thurn und Taxis.
UsuńSturm und Periode;)
Usuńza Periode, to dziękuję.
UsuńCzy to od nazwy tego miasta pochodzi słowo "humanitaryzm"?
OdpowiedzUsuńtak! również mleko dla niemowląt "Humana".
UsuńOraz zapewne nazwa zespołu Kostka Yoriadisa, "Human".
Usuńno i w ogóle: Humań Resources.
UsuńHumus też?
UsuńHumus, Habemus,
Usuńhic, haec, hoc
huius, huius, huius
huic, huic, huic
hunc, hanc, hoc
hoc, hac, hoc
ha, ha, ha