Gdy wreszcie przyszła okazja wyrwania się ze szponów miasta, a prognozy meteorologiczne zapowiadały słoneczny dzień, wiadomo było, że celem wyprawy staną się (wreszcie!) góry.
Ale które? Trudna sprawa z wyborem. Himalaje - daleko i za drogo, jako że nie udało się pozyskać żadnych sponsorów. Szczerze mówiąc, być może dlatego, iż nawet nie podjęto prób pozyskania... Rodopy, Rudawy, a nawet Rudawy Janowickie - także za daleko. Wyprawa musiała zamknąć się w czasozakresie jednego dnia... I wtem nasz wybór pada na pasmo nie aż tak odległe: Wzgórza Niekłańsko-Bliżyńskie, Garb Gielniowski. Cel: góra Altana, najwyższe wzniesienie województwa mazowieckiego. Wysokość bezwzględna: 8160 m npm*. Odległość od bazy wyjściowej (w domu): 3000 km*.
UWAGA! Nie oznacza to, że miejsce na południe od Radomia leży rzeczywiście na Mazowszu. Przeciwnie - z dawien dawna jest to Małopolska Północna. Od czasów reformy administracyjnej poddawana jednak bezlitosnej mazowiecyzacji, o czym przekonaliśmy się zaraz po lądowaniu w Szydłowcu - "kulturalnej stolicy Mazowsza 2005".
Niestety, czas nagli, skomplikowana logistyka wyprawy zużyła go już nadto. Tym razem więc musimy darować sobie cuda miasteczka. Ruszamy w drogę. Pierwszą bazę zakładamy w osadzie Chlewiska. To około 176 kilometrów do celu wędrówki w linii prostej. Rozglądamy się za Szerpami, ale jakoś nikt z miejscowych nie wygląda na azjatyckiego tragarza. Musimy zatem radzić sobie sami. Zaraz też zdobywamy pierwszy szczyt, Łysą Górę (wysokość 4660m npm). Z wierzchołka (?) odsłania się widok na właściwy masyw.
Rozległe widoki kończą się wraz z początkiem pasa reglowego, a konkretnie Lasów Przysusko-Szydłowieckich. Idziemy w stronę światła.
Jak to w górach, drogę przecinają trudne do sforsowania dzikie rzeki.
Na pewnej wysokości pojawia się coś, co wyraźnie wskazuje, że nie jesteśmy już na Mazowszu: skały!
Żmudne podejście prowadzi na pośredni szczyt, którym jest Cymbra (7500 m npm). Źródłosłów nazwy prawdopodobnie celtycki (por. Cymbrowie, Cymbelin, cymbały).
Mamy okazję zapoznać się z okazami miejscowej fauny w jej naturalnym habitacie - tzn. wygrzewającej się na kamieniach.
Na Cymbrze zakładamy obóz herbaciano-kanapkowy przed osiągnięciem naszego docelowego wierchu.
Następnie wkraczamy do najwyżej położonej osady ludzkiej: Huciska. Z drogi rozpościera się widok na niziny.
Ostatni wysiłek, trochę zadrapań od jeżyn i góra Altana zdobyta! 3600 metrów różnicy poziomów od pierwszej bazy.
Niestety, wieża widokowa nieczynna. Najbliższa wieża widokowa, kuźwa, we Wrocławiu!
Wracamy zatem do rejonów zamieszkanych.
Rekompensatą za brak widoków ze szczytu niech będzie częściowa panorama ze wsi Huta.
Oraz interesujące z punktu widzenia dzisiejszych zasad pisowni inskrypcje tamże.
W tych szerokościach geograficznych, na południu, zmrok zapada szybko i znienacka. Do bazy docieramy juz zupełnie po ciemku.
Pełni wrażeń i z zaliczonym kolejnym szczytem do korony gór Polski wracamy na chatę.
*) dla pełnego obrazu podane wartości liczbowe należy przemnożyć przez współczynnik korygujący 0,05!
O, jakie sympatyczne zad...ie ;)
OdpowiedzUsuńjakie za...upie? toż to pępuch Polski: pogranicze Kielecczyzny i Radomszczyzny, niedaleko od Łodziszczyzny :-)
OdpowiedzUsuńMazowszanie zawsze mieli tendencję do podróżowania i odkrywania nowych terenów.
OdpowiedzUsuńW końcu to jest ten nasz wkład w rozwój Polski, po przyłaczeniu księstwa do Królestwa Polskiego ...
Jak widać, ekspansja trwa :)
masz na myśli Jana z Kolna? :-D
OdpowiedzUsuńMiejscowa fauna chyba trochę za mała na pasek do spodni...
OdpowiedzUsuńNie miałem pojęcia, że w niecałe 100 lat tak nam się zmieniła ortografia...
OdpowiedzUsuńI że takie fajne górki mamy w 'pobliżu', choć faktycznie odbijając w Grójcu na Nowe Miasto n/Pilicą robi się pagórkowato.
Marcin - małe sado-maso ze zwierzętami?
OdpowiedzUsuńIaI - pytanie czy rzeczywiście się zmieniła ;-)
O, ta inskrypcja to zapewne w staro-cerkiewno-mazowieckim ;-)
OdpowiedzUsuńTo ja mogę się pochwalic, że w ostatnich dniach zdobyłem najwyższy szczyt Mazowsza Zachodniego 4240mnpm
Natomiast ze smutnych wiadomości - Mount Cegielest, najtrudniejszy szczyt na Mazowszu się zawalił :-(
http://tomi.blox.pl/2008/05/Mount-Cegielest-2008.html
czyli gdzie ten szczyt? wydma w Puszczy Kampinoskiej? wieść gminna niesie, że najwyższe wzniesienie na Mazowszu to góra śmieci za lotniskiem na Bemowie. ale pewnie jeśli chodzi o wysokość względną ;-)
OdpowiedzUsuńa Twój Mount też coś więcej ze ścianki wspinaczkowej...