Wśród rozmaitych -exów, czyli różnych rodzajów eksploracji (pierwotnym tutaj terminem jest urbex, czyli miejskie wyprawy odkrywcze, zazwyczaj w pejzażu postindustrialnym oraz innych pustostanach), zdarzyło mi się wymieniać tu szwendex, czyli bezplanowe szwendanie się po danej okolicy, czasem, choć nie zawsze, owocujące niezapowiedzianymi niespodziankami. Należy tylko połączyć szwendanie się z zaglądaniem w stające otworem otwory, przekraczaniem pozwalających na to portali i wnikaniem w strefy tak dostępne, jak tylko się da, czyli po kres, który kładzie mu wyraźne wyproszenie, wygonienie lub wręcz poszczucie (niekoniecznie psem).
Czasem jednak bywa zgoła inaczej, i zamiast wy- następuje zaproszenie.
Szwendałem się przez pewne miasto zagraniczne, choć akurat nie bez wyznaczonego celu, to jednak po drodze ku niemu także pieczołowicie trzymając oczy otwarte na wszelkie ciekawostki widokowe a aparat gotowy przy biodrze do strzału. Gdym przystanął i zajrzał szkiełkiem i okiem poprzez ażur furtki w głąb jednej z posesji, wtem pojawiła się za nią (furtką) jej (posesji) właścicielka. I bez wielu zbędnych ceregieli zaprosiła mnie do środka, bym z dużo bliższego bliska obejrzał ciekawą nieruchomość. Co się okazało? Okazało się, że twórcą złożonego domostwa był dziad przygodnej gospodyni, malarz, który wybudował sobie własną siedzibę w terenie wówczas podmiejsko-półwiejskim. Obecnie tkwiącą zaś w zasadzie w środku miasta. Miałem więc okazję nieoczekiwanie wniknąć na chwilę w sferę zupełnie prywatną i całkowicie mieszkalną.
Przytaczam to jako ciekawostkę, gdyż w naszej ojczyźnie nękanej nadużywaniem cudzej własności, podobna otwartość - metaforyczna i dosłowna - raczej nie byłaby czymś oczywistym, a raczej wręcz przeciwnie - nieoczywistym czymś.
Na ogół jednak nikt nie zaprasza, i co pozostaje, to tylko zajrzeć przez dziurkę od klucza.
Anu, u nas to za zerkniecie za furtkę można być poszczutym psem.
OdpowiedzUsuńa nawet pies szczuje się sam! ale nie wyjdzie ugryźć, jeśli furtka stoi otworem.
UsuńAle i u nas zdarzyło mi się parę razy być w podobny sposób zaproszonym. Konkretnie pamiętam trzy takie razy, jeden na SK, dwa na Śląsku.
Usuńa no widzisz. a tu człowiek żywi błędne stereotypy i monotypy
UsuńFajny Szwendex. Jak wyjeżdżam na wieś... znaczy się, na Tarchomin, czuję się poszczuty ogrodzeniami.
OdpowiedzUsuńa juści, ogrodzeń ci u nas dostatek.
UsuńO, to lubię! I szwedex jako taki, i otwartość takoż. Mam takie wrażenie, ale to tylko luźna hipoteza, że te nasze krajowe zamknięcie to efekt kompleksów pomieszanych z brakiem pewności co do jutrzejszego dnia. Drugą stroną onego jest totalny tumiwisizm, tudzież grabież dobra 'niczyjego', czyli państwowego. A na trzecią stronę dodałbym bezinteresowną zawiść, bo to 'takie polskie', niestety.
OdpowiedzUsuńniiby racja, ale pomnijmy na wspomnianą stereotypizację i stereotypologię.
Usuńludzie są w gruncie rzeczy wszędzie wszyscy tacy sami.
Asz oczywiście, ludzie zasadniczo tak, natomiast okoliczności geopoli zupełnie odmienne, a to ma niebagatelny wpływ na zachowania osobnicze.
Usuńjak powiedział Engels: but kształtuje świadomość, niestety.
Usuńa mnie się furtki często otwierają z zaproszeniem :)
OdpowiedzUsuńsame?
Usuńsame to tylko w bajkach ;P
Usuńi w hipermarkecie.
Usuńto się nie liczy, bo tam wieje nudą ;-)
Usuńale bardzo zapraszają :-)
UsuńPenetracja ogródków zawsze jest przyjemna, o ile nie jest przerwana jakimś nagłym czynnikiem zewnętrznym. Zwłaszcza przyjemna jest penetracja nieoczekiwana.
OdpowiedzUsuńto jak samo życie.
UsuńU nas na pewno nie wpuszczono by obcego człowieka po to, żeby pooglądał nasze włości - jeszcze przyjdzie mu do głowy coś później ukraść ;) Zdjęcia pokazują urokliwe miejsce. Zieleń oplatająca mury - to właśnie lubię.
OdpowiedzUsuń