Często, zapuszczając wzrok w oka międzysieci, zdarza mi się zachwycać cudzymi zdjęciami. Czasem pojawia się w związku z tym ukłucie zazdrości. Czemu ci inni robią takie fantastyczne zdjęcia, a moje są tak chałowe? Po pierwsze - umiejętności. Raczej te techniczne, bo wrażliwościowe to jeszcze jakieś wykrzeszę. Po drugie - sprzęt. Moja poczciwa lustrzanka - o niezaprzeczalnych zaletach - jednak wzięta jest z niższej półki, a i starzeć się poczęła, gdyż czas leci. Na przykład mam wrażenie, że nie ostrzy jak powinna. No i ciemna jest przez swój "kitowy" słoik, że hej. Po trzecie - obróbka pocykowa zdjęcia. Może w tym tkwi spora część tzw. diabła.
|
oryginał |
Zauważywszy, że przypadkiem zrobiłem RAW i korzystając z wolnej chwili, zacząłem więc ruszać na oślep suwakami komputerowego programu graficznego, pastwiąc się nad załączonym tu zdjęciem, przedstawiającym niegdysiejszą mgłę. I co?
Więc może przejść kurs wywoływania RAW-ów?
A potem pójść na rzetelny kurs Photoshopa?
A może na kurs fotografii?
A może na takie studia?
Kupić sprzęt?
A może rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Pojawia się pytanie, dlaczego niby ten "oryginał" to "oryginał". Ustawiasz w aparacie balans bieli na jakiś-tam, później za pomocą suwaka czy innego narzędzia obróbkowego przestawiasz go na inny, i tyle. Obrabiając cyfrowe zdjęcie, mam wrażenie, że wersja, którą przerzucam z aparatu jako surową, nie jest "oryginałem", tylko wersją obrobioną już za pomocą ustawień aparatu, a oryginał tkwi gdzieś w głębi. Tzn. każdy obrazek w polu widzenia jest już pozytywem, a negatywem jest tylko jakiś ciąg cyfr czy coś podobnego, nie znam się na tym.
OdpowiedzUsuńniby racja. to jak z reprodukcją dźwięku w takich gatunkach, gdzie grają instrumenty wzmacniane elektrycznie lub elektronicznie. co jest właściwym dźwiękiem? inaczej, gdy np. grają gęśle.
Usuńale jednak niby, bo oryginał w tym sensie, że to wyglądało właśnie tak.
a zdjęcie "suwane" nie wygląda, jak to wyglądało, ale daje efekt, który mi się zapodobał.
RAW jest takim właśnie negatywem.
UsuńA co do pytania: opcja ostatnia brzmi najrozsądniej :)
Poza tym ładne ujęcie, lubię takie „graficzne” gałęzie. Oddać ich rzeczywisty urok na zdjęciu to nie lada sztuka, we mgle i przy bladym świetle to już w ogóle, a tu się w miarę udało.
aija-aoa, aija-aoa.
Usuńza "się udało" dziękuję. za "w miarę" już nie tak bardzo. '-)
"Whatever works" jak głosi pan Allen, za którym osobiście średnio przepadam, ale w tym przypadku zgadzam w 100%. Tu mógłbym dodać jeszcze milion innych maksym typu "do or do not", ale się wstrzymam i powiem tak - obie wersje obrazka mi się podobają. Sam robię w RAWach 'od zawsze' i nie dlatego, że mam szczególne upodobanie do postprodukcji, ale dlatego, że umożliwia to zdecydowanie większą kontrolę nad efektem końcowym. I wolę sam decydować o tym, niż dawać to do decyzji automatowi jotpegowemu. A do tego czasem wolę wersję taką, a czasem zupełnie inną - z RAWem mogę sobie wrócić do punktu wyjścia i zrobić od początku - inaczej. Tak na marginesie - już sam zrzut z RAWa do jpg to też manipulacja wg algorytmu pana producenta sprzętu/softu.
OdpowiedzUsuńPS. Bieszczady to też ciekawa opcja :-)
"do or do not", chamletyzowanie.
UsuńJedź w Bieszczady! Tylko aparatu nie zapomnij :)
OdpowiedzUsuńi to jest ciekawa koncepcja!
Usuńa w ogóle, to powitać.
:D
UsuńAle należy zwrócić uwagę, że w dzisiejszych czasach Bieszczady w takim sensie to tylko Słowacja bądź Ukraina. Końcem wszechświata w III RP pozostał Beskid Niski czy Pogórze Przemyskie...
OdpowiedzUsuńalbo Góry Opawskie ;-)
UsuńKupić aparat i wyjechać w Bieszczady:)
OdpowiedzUsuńBajkowe drzewo!
albo Góry Opawskie ;-)
UsuńDrzewo wspaniałe! Bieszczady już oklepane, każdy tam chce ;) Może jakieś inne miejsce? Ale z dostępem do sieci, żebyś mógł nam opowiedzieć i pokazać, jak tam jest :)
OdpowiedzUsuńO.
Zalesie Górne. to szczyt moich aspiracji.
UsuńWyjechać w Bieszczady i robić rawy:)
OdpowiedzUsuńwyjechać do Rawy i robić biesy...
Usuńnie mogłem się powstrzymać.