Któregoś zimowego dnia poszedłem skorzystać z Łazienek. Zanim wyblożę fotoplony tego spaceru, pozwolę sobie powtórzyć, co już z pewnością na złamach blogostrefy wygłaszałem.
Bez Łazienek Warszawa straciłaby 1/3 swojej atrakcyjności turystyczno-krajoznawczej.
Może się komuś wydawać, że pójść porobić tam zdjęcia, a potem je publikować publicznie, to szczyt warszawskiego fotobanału. Może. Dla mnie jednak to miejsce jest wciąż źródłem kolejnych porcji doznań estetycznych, etycznych i higienicznych. Wręcz zdumiewające w swej skończonej doskonałości.
Niewykluczone, że zdałem sobie z tego sprawę z całą śnieżną jaskrawością właśnie owego dnia.
Tu może powinno paść - albo padnąć - kilka zdań o prach i contrach względem ostatniego króla Polski, głównego twórcy zespołu parkowo-pałacowo-łazienkowego. Lecz cóż, zdjęcia tłoczą się już nieubłaganie, nie pozwalając na rozwinięcie dywagacji historiozoficznych, diagnoz oraz bilansów.
Grunt, że mamy Łazienki.
1/3 - jak to wyliczyłeś? :)
OdpowiedzUsuńDla mnie Łazienki są prawie jedynym punktem, w którym Warszawa przerasta inne znane mi miasta.
Niemniej kiedyś, w czasach wagarowo-beztroskich, bywałem tam często, a dziś bywam bardzo rzadko, nie licząc obrzeży regularnie objeżdżanych na rowerze.
Z ostatniej wizyty wewnątrz pamiętam przykry szok na widok wygolonego na łysą pałę skweru przed Starą Pomarańczarnią.
Ładne zdjęcia. Sposobem kadrowania trochę jednak uciekasz przed banałem :)
dzięki. widzę też, że po przerwie znów się zgadzamy.
Usuńjak wyliczyłem? średnią zważoną u siebie.
Przypomniałeś mi odcinek "Wojny domowej", w której gościł zagraniczny gość z zagranicznej Anglii, i był cudnie oprowadzany (zimą!) po Warszawie. Oczywiście do Łazienek też trafił, tyle że jak wyjaśnił Paweł (Jankowski) - to bardzo fajny park, ale latem.
OdpowiedzUsuńA co do moich własnych wrażeń - doceniam wyjątkowość, ale bywam raczej rzadko, choć - jeśli liczyć z obrzeżami, to te parę razy w roku się w sumie zbierze. No niestety, parki to nie moja lowe.
no tak, ale park to tam jest zaledwie 1/3 składowa całości. co ja z tą 1/3?
UsuńBiałe, zimne Łazienki to jest to, dawaj zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńdawam :-)
UsuńŚnieg jest z tego roku? Niesamowite:)
OdpowiedzUsuńnie, madame. śnieg jest sprzed sześciu lat, jak policzyłem. niesamowite jest to, że go nie ma, tak jak i zresztą zeszłorocznego.
Usuńw tym roku jeszcze nie nawieźli.
Byłem w piątek na bardzo dobrej konferencji o epoce stanisławowskiej. Lokalizacja: Sala balowa, Pałac na wodzie, Łazienki, Warszawa, Polska. Proszę zazdrościć, bo jesienne też niczego sobie, a jeszcze przy takiej okazji to ho, ho!
OdpowiedzUsuńphi, też byłem na tej konferencji (stałem na kominku).
UsuńA ja byłem na operze w Teatrze Stanisławowskim!
Usuńphi, myśmy tę operę ze szwagrem napisali: on muzykę, ja libretto.
UsuńPiękna lwia panna młoda z welonem:)
OdpowiedzUsuńJa bywam regularnie, bo lubię, tylko w weekendy mniej;) ha, nawet moje zdjęcie będzie wisiało w tym roku w galerii plenerowej przy Alejach Ujazdowskich:)
ale nie jako list gończy?
UsuńNo tym razem nie:)
UsuńDrugie zdjęcie---> fantastyczne. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńtylko drugie? szlag. a pierwsze lub trzecie? :-)
Usuńpozdrawiam.
Łazienki troszkę mi się przeżarły w pewnym momencie mojego życia i nie miałem nigdy do nich aż tak emocjonalnego stosunku (u mnie padło gdzie indziej), niemniej zgadzam się z Autorem odnośnie tego, iż jest to niezwykłe miejsce i bardzo atrakcyjne pod względem turystyczno-rekreacyjnym (chodzi mi o piesze spacery, nie o bieg przez płotki). Tylko nie cierpię tam być w weekend.
OdpowiedzUsuń