Znów musiałem zgiąć się w głębokim szapo-ba.
Od dawna twierdząc, że ilustracja (dziecięca?) jest jedną z nielicznych jeszcze-żywych Sztuk Pięknych, przekonałem się po raz kolejny, jak wielkim czarodziejem jest mistrz Józef Wilkoń, po mistrzowsku wyczarowujący zwierzaki, jak żywe lecz własne, w 3D - z kloców drewna i metalu (także - jak widać np. po rybie-tłumiku - z ready-mades).
Wpis dzisiejszy jest kontynuacją wcześniejszego, a także tego, jak również poniekąd owego.
Ptaki i ssaki:
I ryby fruwające pod dachem:
Całość podniebnego akwarium:
Wszystko zaś do oglądania (lub dosiadania) przy kościele pokamedulskim na warszawskich Bielanach, tuż obok grobu Stanisława Staszica.
No jest to kawałek porządnego rzemiosła, choć kompletnie nie z mojej bajki.
OdpowiedzUsuńciekawe byłoby wiedzieć, co to jest, ta Twoja bajka.
Usuńa! już wiem: o Sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach.
Sympatyczne.
OdpowiedzUsuńjak atrament.
Usuńniestety - zwierzęta milczą. nie mówią.
bo są drewniane, blaszane.
W tym wypadku dźwięczą tylko te blaszane.
Usuńale dźwięczą tylko jak nożyce, gdy bijesz stół.
Usuń