Cóż poradzić na to, że zamieniło się lato na miesiące z jesienią? Teraz termometr wskazuje 20 stopni w cieniu (a pod pachą nawet więcej), podczas gdy w sierpniu dały się odczuć deszcze i zawieruchy.
Dosłownie spłukały nas one z gór, w które wreszcie wybraliśmy się w wybrzmiałe już wakacje. Były to góry młodości, niewidziane od 16 lat. Chociaż które z polskich pasm nie jest górami młodości?
Jak to się mówi: nie można mieć wszystkiego naraz. Albo góry i deszcz, zimny jak leszcz, albo słońce i miasto, rozgrzane jak ciasto.
Przynajmniej w ten sposób tradycji nowej i świeckiej wypadów pagórowych jesiennych stało się zadość już latem. Ze zdjęcia nie zdjęto koloru.
My przemyślanym wyborem nie chodziliśmy po górach latem, bo październik na to lepszy: ładniej, suszej, puściej. No i klops, nie ma teraz jak się wyrwać...
OdpowiedzUsuńno, ja to zawsze lato. jesienią góry piękne, ale nie ma już jagód, malin i jeżyn. a w sierpniu jeszcze były.
UsuńJestem wiecznie młody, więc górami młodości są wszystkie. A tak na serio to dopiero Karkonosze poznałem stosunkowo późno, już jako człowiek dorosły. Bo Bieszczady, Tatry i Beskid jeden z drugim już wcześniej. Góry rulez.
OdpowiedzUsuńwszystkie góry nasze są! ale faktem jest również, że w młodości łatwiej wylatywać nad poziomy (morza).
UsuńBardzo sentymentalnie mi się zrobiło. Lubię jesień, tę wczesną. A góry? Ech no cóż.
OdpowiedzUsuńZmykam do starszych wpisów_a mam zaległości, hoho :)
pozdrawiam
dzień dobry, dziękuję, abudżabi.
UsuńFajkowskie te niezdjęte kolory! Chociaż, kto to tak naprawdę może wiedzieć, co siedzi w algorytmach przetwórki cyfrowej i matrycy aparatowej?
OdpowiedzUsuńPS. Góry rulez, bez dwóch zdań - zawsze je wolałem od nadmorza, a nawet pojezierza. Ba, tylko że akurat najrzadziej tam bywam z przyczyn bardzo wieloróżnych.
ja to tam lubię wszystko.
UsuńJakiś paproch zaplątał się na matrycy;)
OdpowiedzUsuńpaprot.
UsuńGóry młodości, powiadasz? Hej, Beskidy moje, Beskidy...
OdpowiedzUsuńAle i Bieszczady i trochę Tatry, a potem i teraz, to już w zasadzie tylko Sudety;
nie narzekam, póki jeszcze moge wejść na jaki taki poziom powyżej;)
A, i ochłodzenie już nadejszło:)
Beskidy, bez kitu. a raczej jeden Beskid: Sądecki, chyba sercu najbliższy, choć nie adresowi zameldowania.
UsuńJa już się nanarzekałam na pogodę, dała mi w tym roku popalić, jak w żadnym innym. Ale na nią wpływu nie mam...
OdpowiedzUsuńO.
ależ proszę, można tu o pogodzie porozmawiać ile się chce ;-)
UsuńDziś zapowiada się całkiem ładna, co zamierzam wykorzystać wewnątrzwarszawsko.
Usuńa nawet za Szopenem można powyobrażać sobie, że to Beskidy.
UsuńI u nas ładnie (ale było, było było, bo już zmrok zapada i szaro się zrobiło ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was!
O.
prawdziwa jesień wyciąga łapy.
Usuńu-wielbiam góry, wolę jesień niż zimę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńa wino czy wódkę?
Usuń