15 marca 2013

Gaz na ulicach. Część 2: Ieper

Nie ma bolimerytu, ale jest iperyt.

Oto druga (i na szczęście ostatnia) część mikrodylogii "Gaz na ulicach".
Która to dylogia jest zresztą kolejnym przejawem zjawiska nakreślonego we wpisie "Słoń kamienny a sprawa polska", a polegającego na istnieniu w naszym kraju skromniejszych odpowiedników znanych a unikatowych zjawisk ze świata.

I tak, jak świat ma Ieper słynne z masowego użycia przez cesarskie Niemcy gazów bojowych w I wojnie (oraz z długotrwałych walk pozycyjnych - czyli na Zachodzie bez zmian), tak Lechistan ma Bolimów, gdzie z tymi gazami - z różnym skutkiem eksperymentowano.
W obu też przypadkach nieobca jest okolicy rozległa konstelacja cmentarzy wojennych.

W północno-zachodnim rejonie Flandrii tkwi sobie miasteczko Ieper (czyt. iper), bardziej znane pod francuską nazwą Ypres (czyt. ipr), co jest pamiątką po wieloletniej dominacji francuzczyzny w historii Belgii. A wszak ta pierwsza forma, choć mniej utrwalona w świadomości ludów świata, jest bardziej zasadna, jako że miasto leży w obszarze niderlandzkojęzycznym. Polskiej wersji - o dziwo - brak, dawniej, na równi z francuską, posługiwano się zapożyczeniem niemieckim: Ypern.

O dziwo, albo nie o dziwo, gdyż jakkolwiek w średniowieczu była to jedna z większych metropolii najludniejszej krainy ówczesnej Europy, to niestety zaliczyła trochę zbyt wiele przemarszów wrogich armii, oblężeń i zdobyć, żeby utrzymać swój status, i po XIV wieku zeszła na psy prowincjonalnego miasteczka.
Do świadomości dawnych Polaków Ieper nie przedostało się więc wraz z polską wersją nazwy, inaczej niż to było w przypadku podobnie zamożnych w średniowieczu Brugii i Gandawy.

Dowodem dawnej świetności miasta są gigantyczne iperskie sukiennice, podobno największa gotycka świecka budowla świata. Dość powiedzieć, że do wnętrza (ściślej: na dziedziniec) w średniowieczu można było wpłynąć z towarami wraz z przecinającą miasto rzeką, obecnie wpuszczoną w kanał.


Należy jednak pamiętać, że dzisiejsza postać sukiennic jest rekonstrukcją - w ciągu działań wojennych miasto zostało starte z powierzchni ziemi. Odbudowano je za niemieckie reparacje po Wielkiej Wojnie, przeważnie w historycznych formach. To także znamy z naszego - jak to się mówi w przenośni, ale w niektórych przypadkach może i dosłownie - podwórka (warszawskiego).


W zrekonstruowanych sukiennicach mieści się muzeum In Flanders Fields, wyraz alianckiej traumy popierwszowojennej oraz miejsce nieustającego korowodu szkolnych wycieczek z Albionu. Czyli coś, jak pielgrzymki młodzieży z Izraela do miejsc Holokaustu w Polsce - to następna analogia polsko-światowa i (obiecuję) ostatnia na dziś.

Kolejnym miejscem związanym z pamięcią o I Wojnie Światowej jest Brama Meneńska (The Menin Gate, De Menenpoort), wzniesione w latach 20. przez Brytyjczyków symboliczne mauzoleum żołnierzy Wspólnoty Brytyjskiej, którzy polegli w okolicznych bojach, ale którzy nie mają swych grobów (to znaczy: nie odnaleziono ich ciał). Nazwisk wyrytych w kamieniach mauzoleum jest sporo. Do dziś bowiem trwają prowadzone przez wolontariuszy z Wysp wykopki in flanders fields...
Codziennie wieczorem przy Bramie Meneńskiej grany jest na cześć poległych sygnał-capstrzyk.

Z Ieper związane jest warte odnotowania Polonicum, a raczej Polakorum: otóż w końcówce II Wojny Światowej miasto zostało zdobyte i wskutek tego wyzwolone przez polską 1 Dywizję Pancerną generała Maczka. Podobno tego samego dnia, wznowiono zabroniony przez Niemców rytuał capstrzyku pod Bramą Meneńską, chociaż w innych częściach miasta jeszcze trwały walki!


Następna wojna zakasowała I Światową rozmiarami stosów trupów oraz ogólnym zdziczeniem obyczajów i stosunków międzyludzkich.
Niemniej pamiątki i relacje związane wydarzeniami i w Ieper, i w Bolimowie nadal robią wrażenie jako przykład i przejaw szaleństw gatunku homo sapiens.




zdjęcie historyczne ruin Ieper pochodzi z Wikipedii, przecież sam go nie zrobiłem

18 komentarzy:

  1. Kurteczka - w sumie nie mogę się zdecydować, czy wolę czytać czy oglądać Twoją twórczość. Poważnie. Świetna literatura ilustrowana. Tak to historii i geografii powinni uczyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eph... dzięki. dawno nie słyszałem takiego komplimentu. chyba ostatnio, gdy pani, która widziała mnie dzieckiem, zobaczywszy dorosłym wykrzyknęła "o, jaki śmieszny!"

      Usuń
  2. O, baaardzo lubię takie spiczaste wieżyczki. Może dlatego, że u nas niewiele ich jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są we Fromborku ;-)

      Usuń
    2. Miałem stolycę na myśli, ofkors. Ale we Fromborku jeszcze nie byłem (wybieram się, oczywiście, od paru lat, za każdym razem gdy jestem nad morzem), więc jeśli w końcu mi się uda, to zobaczę :-)

      Usuń
  3. Szukając słonia bojowego w Polsce, można natrafić na przykład na określenie "Małe Verdun", którym niezbyt fortunnie bywa określana operacja gorlicka... nie wiem skąd to się wzięło, może stąd że to jedna z najbardziej znanych bitew na froncie wschodnim?

    Kiedyś gdzieś wyczytałem, że ten gazowy 36. Pionier Regiment miał początkowo właśnie trafić pod Gorlice puszczać gazy, a nie pod Bolimów... ale że do takiego ataku potrzebne były pomyślne, ekhm... wiatry, a pod Gorlicami nie mogli tygodniami na nie czekać z rozpoczęciem operacji, to ten pułk trafił nad Rawkę.

    A tak po mojemu, bardziej do miana Małego Verdun pasowałaby obrona Twierdzy Przemyśl, różnic też jest sporo, ale za to więcej podobieństw w charakterze i miejscu walk. No i na samym starcie hasła w wiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdza_Przemy%C5%9Bl są dwa porównania do Verdun ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może. Polskie Verdun...
      chyba rzeczywiście bardziej Przemyśl, bo w Beskidzie przewalali się z pagórka na pagórek wte i nazad.

      całe to szukanie analogii, że coś, to "polskie [tu wstaw pasujące zjawisko znane w świecie]", dotyczące również - albo nawet przeważnie nazwisk - ma często posmak absurdu. jeżeli w ogóle absurd może mieć posmak.
      ale mnie na ogół bawi, tak jak niektórych - wiem - irytuje.

      zwłaszcza jeśli uda się wyszukać rzeczy jak słoń z obeliskiem na grzbiecie :-)

      Usuń
    2. Kampania zimowa w Karpatach to jeszcze... ale sama bitwa gorlicka, to przecież taki blitzkrieg, kilka dni i cała armia rosyjska w odwrocie, co zaowocowało też wycofaniem się znad Rawki.

      W sumie co nam szkodzi mieć pół tuzina Polskich, Małych, Drugich itp. Verdun ;-) Można pokonać oryginał przewagą liczebną.

      Usuń
    3. przypomina mi się hasło "Wizna - polskie termopile" zapodane nam w szczególny sposób w podstawówce. ale to temat na osobny wpis ;-)

      Usuń
    4. Khe khe... :-) http://warszawa.wikia.com/wiki/Pomnik_Warszawskie_Termopile

      Usuń
  4. Ciekawe to. Dużo tam mają takich odbudowanych miast?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kilka jeszcze jest. czy to dużo? relatywnie chyba tak.

      Usuń
    2. co tak mam wszysktkie asy z rękawa....
      śledź wpisy, jeszcze o nich tu kiedyś będzie :/

      Usuń
  5. "rytuał capstrzyku" Aże musiałam pójść do Wikipedii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Analogii polsko-światowych nigdy dość!

    Ciekawe, czy tam też mieszkańcy innych miast śmieją się z iprzan (?), że "co to za gotyckie sukiennice, skoro odbudowane PO WOJNIE (phi)"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, bo Ieper
      a) odbudowano z reparacji wojennych, a nie siłami "całego narodu"
      b) nie odbudowano z cegieł z przejętego po Niemcach Eupen
      c) nie jest stolicą kraju, w której żyją same nadęte bubki
      d) :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...