11 stycznia 2013

Nagrobki z Łowicza

W mieście, którego nazwiska nie powiem,
Nic to albowiem do rzeczy nie przyda,
W mieście, ponieważ zbiór pustek tak zowiem,
W godnem siedlisku i chłopa, i Żyda,
W mieście (gród, ziemstwo trzymało albowiem
Stare zamczysko, pustoty ohyda)
Były trzy karczmy, bram cztery ułomki,
Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki.

- tak we wstępie do poematu pisze poeta. Ja jednak powiem to nazwisko: oto Łowicz. Podobno. Opis w zasadzie zgadza się i dziś, oczywiście z wyjątkiem Żyda.
Skąd podobne obrędopóstwo? Stąd, że od XII wieku było to miasto-rezydencja arcybiskupów gnieźnieńskich. Niejedyny to taki przypadek na Mazowszu, jeśli weźmie się pod uwagę biskupi Płock oraz należący do biskupów z Płocka Pułtusk. Do tych miejsc jeszcze kiedyś wrócimy. Na razie wróćmy pociągiem Kolei Mazowieckich - póki jeszcze jakieś kursują - albo autostradą A2 do Łowicza.

Już to malownicze miasteczko przemkło przez łamy raz i drugi. Dziś przemknie w wydaniu nagrobkowym. Nagrobków renesansowych zawiera w sobie bowiem sporą garść. Sporą relatywnie - mniejszą niż w Krakowie rzecz jasna, albo już prawie taką, co w wynagrobkowanej już tu Łomży.

Większa większość kryje się wewnątrz łowickiej katedry ex-kolegiaty (szkoda, że to nie kolegiata ex-katedra).
Już u wejścia - jak wchodzę, to po lewej ręce - wita nas nagrobek piętrowy, czyli typ znany ze wspomnianego grodu na Kurpiach.


Denatami sportretowanymi w tej formie jest małżeństwo Śleszyńskich. Pan Marcin był wojskim gostyńskim i trzepnął w 1578 roku:


Tradycyjnie - od małżonki (Anny) - dłonie:





Korzystając z zamieszania wchodzimy w głąb prezbiterium.


Na ścianie - jak wchodzę, to po prawej ręce - tkwi marmurowy arcybiskup Jan Przerembski. Jego podobizna dłuta Hieronima Canavesiego jest najstarsza w pakiecie - powstała po 1562 roku.


Najzacniejszym nagrobkiem łowickim jest figura arcybiskupa Jakuba Uchańskiego, który przeniósł się do krainy wiecznych łowów w roku 1581.
Jak widać, oprócz klasy artystycznej, dzieło wyróżnia się też materiałem, jest bowiem wykute w alabastrze. Dokonał tego znany nam już (np. z Brzezin) Jan Michałowicz z Urzędowa, autor opracowania architektoniczno-rzeźbiarskiego całej kaplicy Uchańskiego, gdzie przytomnie zapewnił miejsce wiecznego spoczynku również sobie.


Niestety, w wyniku pożarów i wojen, dokonano w XVIII wieku przebudowy kaplicy. Tak więc dziś wisi w niej mnóstwo kamiennych firanek, a katafalk biskupa wyjechał do nawy bocznej.
Lokal zaś zajęły szczątki świętej Wiktorii z autentycznie antyczną (IV wiek) tablicą grobową tejże.

Z oryginalnego wyposażenia - oprócz rzeźby właściwej - zachowało się tylko aniołkowate zwieńczenie nagrobka widoczne ponad arcybiskupem oraz jedna renesansowa rozetka widoczna pod arcybiskupem.
Gdzie podziała się reszta wystroju kaplicy Uchańskiego - o tym już wkrótce w mrożącym krew w żyłach finale!


Opuszczając niezwykle wnętrze łowickiej katedry a ex-kolegiaty, można zapuścić żurawia - jak wychodzę, to po lewej ręce - do kaplicy Tarnowskich, gdzie uświadczy się jeszcze jeden nagrobek jednego z przedstawicieli rodu, już siedemnastowieczny, a więc o cechach stylowych schyłku renesansu i początku baroku. Ale oprócz tego, rzucają się w oczy dwie pary rzeźb czterech ewangelistów mieszczących się w niszach. Choć późnorenesansowe, a nawet bardzopóźnorenesansowe, to jednak ogólnie sprawiają wrażenie silnierenesansowe i jakoś wręcz przywodzą na myśl renesans najczystszy, florencki.


Na deser rzut oka na epitafium figuralne nieznanej damy wmurowane w zewnętrzną ścianę łowickiej fary (kościoła parafialnego, a więc innej świątyni niż spenetrowana powyżej katedra!). Rzeźba przeniesiona z dawnego kościoła dominikańskiego dziś stanowi jednoosobową galerię sepulkralną pod chmurką.


Na tym koniec ze szczególnie interesującą niniejszy blog dziedziną renesansowej rzeźby nagrobnej, tu w wydaniu łowickim. Nie koniec na tym jednak z Łowiczem. Zostało jeszcze dziewięć klasztorów, no i domki.
Gdzieniegdzie.





15 komentarzy:

  1. O, widzę żeś miał szczęście, bo mnie się nie udało tam wejść, gdy byłem w Łowiczu. Zamknięte było, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wiele kościołów, w wiecznym remoncie. Pono łowicznaie mówią, że gdy remont isę skończy, to nastąpi koniec świata.

    "szkoda, że to nie kolegiata ex-katedra"

    Czemu szkoda?

    OdpowiedzUsuń
  3. Marcin -> przekonał żem się, iż najlepszą porą do churchexu jest niedziela.

    H_Piotr -> nie przypominam sobie rusztowań z moich pobytów, może więc jednak świat się skończył w 2012.
    szkoda, bo wtedy można by o niej mówić ex-cathedra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja wiem, że niedziela, tylko nie zawsze w niedzielę przyjdzie człowiekowi wycieczkować :)

      Usuń
  4. Niedziela faktycznie daje jakieś szanse na otwarte podwoje kościelne, tyle że i (zwykle) ludzisków pełno w środku. Ale - jak widzę - udało się znakomicie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w antrakcie się wyludnia. ale rzeczywiście, otwieraniem bądź zamykaniem świątyń rządzi nieregularny nieprzewidywalny niezgłębialny brak reguł.

      Usuń
    2. Churching najlepiej uprawiać w niedzielę - to znany fakt.

      A nagrobków, szczególnie udanych, nigdy za wiele.

      Usuń
    3. dziękuję. powoli się kończą, trzeba będzie ruszać na sepulkosafari.

      Usuń
  5. Ten arcybiskup na zdjęciu nr 5, to jakby drzemał tylko...
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i o to chodzi - wszytkie mają robić takie wrażenie.
      może ten akurat najudatniej udaje, że śpi :-)

      Usuń
    2. "wszytkie" - archaizacja celowa? :)

      Usuń
    3. ... bo już myślałem, że okruszek chleba utknął Ci pod klawiszem z literą "s" ;)

      Usuń
    4. no coś Ty, wysysam wszystko z klawiatury i w ten sposób mam kolację.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...