15 maja 2016

Wieżowce cz.1 (moja rozmowa z Zahą Hadid)

Przypadkiem, odsuwając szafę, znalazłem projekt, szkic tekstu na wpis blogowy, który został zaczęty i porzucony. Jak świadczy zawarta w nim data, datuje się on na dwa lata nazad. Postać w nim wspomniana zdążyła od tamtego czasu żyć i umrzeć.
Mimo to, a może dlatego, publikuję ów tekst po niewielkich uzupełnieniach redakcyjnych, lecz bez rozwinięcia naczelnego tematu. Oto on:


Jeden z czołowych periodyków szykuje plebiscyt wydarzeń i zjawisk warszawskich 25-lecia (1989-2014). Faworytem wydaje się - przynajmniej mnie, bo sam bym tak głosował - otwarcie metra. Ale wśród innych propozycji jest też punkt „wieżowce”.
Że niby zaistnienie wielu wysokościowców w przestrzeni miasta, to zjawisko pozytywne, ba, powód do dumy i przyczynek przybliżania się Warszawy do standardów metropolii europejskiej? Dla wielu osób pewnie tak jest. Dla mnie nie.

Śródmieście Warszawy szpecą rozsiane gdzieniegdzie bloki, osobne lub w skupiskach. Samo bycie blokiem nie jest jeszcze niczym złym, ale gdy istnienie bloków zaczyna definiować obraz miasta - robi się gorzej.

Wieżowce to nic innego jak przerośnięte bloki. W ich przypadku wyjątkowo często sprawdza się zasada dotycząca złej architektury, którą sam sformułowałem:

są albo banalne, albo pretensjonalne.

Nieliczne charakteryzują się umiarkowaną prostotą nie będącą prostactwem. Są to te najwcześniejsze (Pałac Kultury jest poza klasyfikacją) - „Dwie wieże” (J. Skrzypczak & co.) i trzy jednakowe (kompozycja!) wieżowce mieszkalne Ściany Wschodniej (Z. Karpiński & co.). Potem było na ogół już tylko gorzej.

Ale co można zrobić? O wieżowcach kolega P. H. napisał w swoim blogu „mleko już się rozlało”. To prawda. Na dodatek wciąż ciecze szeroką strugą.
Na tę okoliczność przytaczam moją rozmowę ze światowej sławy architektką pochodzenia irackiego, czołową przedstawicielką dekonstruktywizmu (nurt eksploatujący pretensjonalność!), Zahą Hadid.

Moja rozmowa z Zahą Hadid.
- Po co pani tu przyjechała z tymi projektami. Niech pani wraca, nikt pani nie zapraszał - mówię tak, choć wiem, że to nieprawda, przecież właśnie zapraszał.
- OK, here's the deal - mówi Zaha Hadid. - Zostaję tutaj z moimi projektami.
- A druga część umowy? - pytam.
- Spierdalasz - mówi po polsku Zaha.


Cóż.




29 komentarzy:

  1. gwoli wyjaśnienia: przytoczona rozmowa jest autentyczna, ale odbyła się we śnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowę z Renesem też masz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zostawiam ten zaszczyt Tobie, zdaje się, że jesteście sąsiadami. myślisz, że pointa byłaby podobna?

      Usuń
    2. Mogę mu powiedzieć - dosłownie - "I can see your house from here", jak w starym sucharze.

      Obawiam się, że nie podołam wymyśleniu dialogu z A.R. a publikacja oznaczałaby zmianę bloga na ten z kategorii "Rozumiem i chcę kontynuować".

      Usuń
    3. albo "Rozumiem i nie chcę"...

      Usuń
    4. Gdybym przywołał to, co kieruje - poza mamoną - niektórymi artystami, jest jeszcze do stworzenia przycisk "Nie rozumiem, nie chcę kontynuować, chcę kupę i chcę do Tworek".

      Usuń
    5. niestety, częste bywa też używanie przycisku "Nie rozumiem i chcę kontyuować".

      Usuń
  3. Dwie wieże lubię bardzo, z tym że starszą (Oxford, o ile się znowu nie zmieniło, wcześniej Intraco II, tudzież Elektrim) bardziej - szkoda, że nie dokumentowawszy budowy, bo miałem może z 5 minut piechotą, ale niestety w tamtych czasach w krajach zblokowanych socjalem smartfonów nie sprzedawali nawet na kartki.

    Lubię też Intraco w oryginalnej odsłonie, trójkąty osiedla Torwar i parę innych, mniejszych punktowców. Ba, niektóre współczesne też są niczegowate. Wychodzi na to, że ogóle lubię wieżowce jako takie, nawet jeśli są powtarzalne jak na Ścianie Wschodniej czy Torwarze.

    PS. Rozumiem, że będzie cz2 wpisu? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byndzie, byndzie.
      jałowego kwękania nigdy dość.

      Usuń
  4. Dla mnie wieżowce to jednak co innego niż bloki. Blok ma przede wszystkim pomieścić ludzi, którzy do tej pory gnieździli się w niedoświetlonych kamienicach, w dużym tłoku (taka była idea). Wysoki biurowiec to nie tylko pomieszczenie ludzi, od tego się zaczynało, ale teraz jest raczej statusem, oznaką, popatrz, nie jesteśmy biedni, jesteśmy tacy bogaci. Nie bez przyczyny największe biurowce w Azji i na Bliskim Wschodzie są otoczone slamsami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piszesz o aspektach funkcjonalnych i ekonomicznych, ja piszę o stronie formalnej.
      blok może być niski a długi, wysoki, chudy, pofalowany etc. ale wciąż to na ogół jest ten sam modus operandi: przede wszyskim repetycja. w bloku: piętro powtarzalne x n, w wieżowcu: piętro powtarzalne x n2.

      oczywiście, że wieżowce w warunkach naszych czy wschodnich to przejaw wyłącznie aspiracji do prestiżu i demonstracji statusu materialnego.
      dokładnie tak, jak i złote zęby.

      Usuń
    2. A te w Nowych Amsterdamach, Paryżach (Tur Mąparnas) itd, to nie są również złote zęby,tylko wstawione wcześniej, kiedy nas stać było jedynie na ołowiane plomby?

      Usuń
    3. uczono mię w szkole, że istnienie drapaczy chmur w US&A wynika z cen gruntów w centrach miast, w Europie zaś jeno z ambicji.
      Tur z Mąparnas zresztą leży (sic!) na uboczu i w oczy się nie narzuca. nie to, co słynna wieża wiadoma. ją widać z każdego okna w amerykańskim filmie, jeśli akcja dzieje się w Paryżu,

      zresztą te amerykańskie wczesne też były najlepsze.
      vide: Hugh Ferriss, Raymond Hood... no i to:
      http://www.nyc-architecture.com/SCC/030-munibldg.jpg
      ;-)

      Usuń
  5. Nie sądziłam, że gustujesz w podstarzałych dekonstruktywistkach stawiających czopki, cóż.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ech, ci komentatorowie. a gdzie to ja niby wyraziłem gustowanie?
    zwłaszcza, że mowa o dekonstruktywistce uległej daleko idącej dekonstrukcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nigdzie, ale coś tam się w podświadomości kotłowało skoro takiż sen wygenerowało.
      (By the way: są komentatorowie i komciomendy ;)

      Usuń
    2. gdybym wierzył w podświadomość, pomyślałbym że ów sen to raczej przejaw jakichś nieuświadomionych kompleksów i żali.
      z drugiej strony, coś jest i w tym, co piszesz - zawsze podobali mi się Persowie i Persyjki, w odróżnieniu np. do Hindusów i Hindusek...

      komciomendy nie mam zaszczytu znać żadnej, chyba że sam nią (?) bywam. niemniej doceniam unikatowy komentarz do komentarza.

      Usuń
  7. Proszę nie szkalować Persów przypisywaniem pani-co-umie-wyginać-w-cadzie takiego pochodzenia. Pani Hadid była rodem z Mosulu.

    A ja w architekturze lubię wszystko co albo samo wyrosło z potrzeby, albo ma swoje przemyślane uzasadnienie. Bloki najczęściej mają nie do końca przemyślane, z nielicznymi chlubnymi wyjątkami, wieżowce warszawskie z reguły nie mają w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Post skryptum, bo nie dokończyłem myśli. Bloki zwykle nie do końca przemyślane, ale i tak porządny panelak to ja lubię sentymentalnie, jako blokowe dziecko. Romantyka spalnych rajonów działa na mnie.

      Usuń
    2. no patrz Pan. faktycznie. byłem święcie przekonany, że Z.H. była rodem z Iranu. ktoś mi źle powiedział i nie sprawdziłem, albo sam krzywo spojrzałem na "k" i wyszło mi "n"...
      tylko że - tym razem sprawdziłem - urodziła się w Bagdadzie. rodzice za to z Mosulu. wprowadzam poprawkę w twardy mózg.

      co do romatiki, to też ją trochę czuję. też wychowało mnie osiedle (choć nie panelaków). ale nie wszystkie bloki doceniam od tej strony. niektóre, patrz: sadrzeczy.blogspot.com/2011/12/spleen-blokow.html

      ale to temat na szerszą pogawędkę.
      w architekturze np. wszystko wyrasta z jakiejś potrzeby... ;-)

      Usuń
  8. Zgadzamy się w zapatrywaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem. dlatego jesteś wspomniany we wpisie.

      Usuń
    2. Nie jesteś w tym konsekwentny, bo z Zahą się nie zgadzasz, a też jest wspomniana we wpisie.

      Usuń
    3. pojęcie kluczowe: kontekst. ;-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...