Da się zauważyć, iż poprzedni wpis dotyczący Pińczowa spotkał się z więcej niż umiarkowanym zainteresowaniem p.t. Publiczności. Przyczyny można dopatrywać się w tradycyjnym polskim antysemityzmie. Wychodząc na przeciw oczekiwaniom, zamieszczam więc znów obrazki sakralnych zabytków chrześcijańskich.
Pińczów w XVI stuleciu był jednym z ważniejszych ośrodków protestantyzmu. Tak jak w olbrzymiej większości analogicznych przypadków krajowych, stan ten nie przetrwał natarcia kontrreformacji.
Tutaj wiązało się to
także
ze zmianą właściciela miasta i wcieleniem zasady cuius regio, eius religio, gdyż ród Gonzaga (sic!)-Myszkowskich trzymał się katolicyzmu.
Tak czy siak, miasto wyposażone jest do dziś w zabytkowy kościół główny oraz dodatkowy - klasztorny.
Warto w tym miejscu - w formie dygresji - zauważyć, co zauważyłem jakiś czas temu, że wiele polskich miasteczek charakteryzuje podobny układ przestrzenno-funkcjonalny pod względem właśnie budowli sakralnych. Jest stara, zasadnicza część miasta z rynkiem i (często) ratuszem na nim położonym, oraz z farą, czyli kościołem parafialnym w pobliżu, zazwyczaj o proweniencji średniowiecznej. Do tego na dawnych peryferiach znajduje się zespół klasztorny, najczęściej nowożytny, barokowy. Czasem - jak w Pińczowie - przetrwała i synagoga.
Mogę z pamięci wymienić znane mi z osobistych odwiedzin przykłady tego modelu miasteczkowego (rynek + fara w pobliżu + klasztor na uboczu):
Pińczów
Biecz
Opatów
Pilica*
Zakroczym
Konin
Zakliczyn
Brześć Kujawski
Kazimierz Dolny*
Wyszogród
Stary Sącz
Nowe Miasto nad Pilicą
Jędrzejów
*) dodatkowy ekstra-bonusowy kościół trzeci
Czyż nie jest to jakieś odkrycie z dziedziny historii urbanistyki? Może nadaje się na Nobla??
Proszę mnie zgłosić - samemu nie wypada i, co więcej, skutkuje to dyskwalifikacją.
Gwoli ścisłości nadmienić należy, że starosądecki klasztor ma również średniowieczną metrykę, a główny kościół Pińczowa był świątynią klasztorną - paulinów. Zabudowania konwentu mieszczą miejscowe muzeum, do którego mam nadzieję kiedyś wreszcie zawitać.
Ad rem:
Zmierzając do Pińczowa, już cieszyłem się, że zobaczę coś, co zapamiętałem z poprzedniej, 12 lat wcześniejszej wizyty, Mianowicie rzeżbione epitafium umieszczone w kruchcie kościelnej, na którym znajduje się wizerunek ryczerza na koniu... Zdumiałem się, bo - jak rzadko - pamięć wzrokowa spłatała mi figla: epitafium było, ale bez konika. Więc gdzie go widziałem? W jakimś innym mieście małopolskim? Czy po prostu w jednym z kościołów Krakowa?
Rzeźba pińczowska przedstawia, z braku jeźdźca, damę staropolską z dziatwą.
Głównego wnętrza fary nie widzielim.
Spójrzmy za to ze wzgórza świętej Anny na pińczowski klasztor. Kościół jego jest zbudowany w stylu ni to renesansowym, ni to barokowym, ni to jeszcze w tradycji gotyckiej. A więc generalnie jest bezstylowy, co nikomu nie przeszkadza. Po prostu jest. A i sam widok na miasteczko - całkiem prawidłowy!
Wewnątrz można zobaczyć jeden z najpóźniejszych przypadków dekoracji sklepienia sztukateriami w tzw. stylu lubelskim. Oraz wiele zabytkowych gratów, to jest, elementów wyposażenia.
Na zewnątrz zwraca uwagę nietypowy (przynajmniej jeszcze takiego dotąd nigdzie nie zauważyłem), dwustronny krucyfiks. Czy ma to jakieś uzasadnienie symboliczne, poza użytkowym - wizualnym aspektem?
Jeśli obejdzie kościół zakamarkiem zaułka przymurnego, wścibski turysta odkryje za prezbiterium mnisze epitafium, jakich wiele. Z obowiązkową trupią czachą, czyli motywem wanitatywnym.
Na koniec przeglądu, fascynujące drobiazgi z kościoła parafialnego:
herb w kamieniu,
klamka żelazna rzemieślniczej roboty, zacnej urody,
oraz tradycyjne już wandalikum, czyli monogram, który ktoś wyrył w obramowaniu drzwi dzwonnicy...
Dwustronny krucyfiks to oszczędność czasu przy modlitwach. Równie dobrze można by zainstalować pod sufitem (pardon, sklepieniem) zraszacze z wodą święconą.
OdpowiedzUsuństąd jeden krok do krucyfiksu czterostronnego.
Usuńdwa do sześciennego.
trzy do systemu surround...
Jeszcze hologram 3D z Maryjką i przeżycia na całego.
Usuństragany w Licheniu mogą mieć to wszystko.
UsuńAleż ktoś miał pomysł na klamkę!
OdpowiedzUsuńJa kojarzę dwustronne krucyfiksy, umieszczone są czasem w tym miejscu, które oddziela nawę od prezbiterium, tak u góry.
Tak jest, na belce tęczowej. Tak samo jak tutaj, to kwestia tego, że krucyfiks nie stoi przy jakiejś ścianie, tylko oglądany może być z obu stron. A ktoś (zamawiający? wykonawca?) pokręcił nosem na możliwość oglądania gołych pleców krzyża, że to jakoś tak biednie wygląda. Głębszego, teologicznego wyjaśnienia z tego co mi wiadomo nie ma.
Usuńciekawe! nie zauważyłem takich na belkach.
UsuńAlojzy - podzielam to zdanie.
A ja to, że ciekawe, chociaż zauważyłam. Ale i tak najlepiej wychodzi mi czytanie.
Usuńktórędy wychodzi?
Usuńteraz to każdy może powiedzieć, że zauważył. przykłady, albo to nie nastąpiło ;-)
Nie, jeszcze nie bokiem. Gdyby jednak Autor sobie życzył...
UsuńZaś powiedzieć może każdy, nie każdy jednak musi :-)).
Tyniec. Z obu stron wymalował Jerzy Nowosielski (wystawiam piłeczkę, trochę ją przedtem odbiwszy: właśnie, prawosławni, ale też lutry, oraz z czego może wynikać, zwłaszcza gdzie indziej, że postaci malowane).
A poza tym, nastąpiło czy nie, nastąpiło i tak.
UsuńU Św. Jakuba w Toruniu też. A Google, który w przeciwieństwie do piszącej te słowa wie, że Skalbmierz jest dość niedaleko, podpowiada tamtejszą kolegiatę. Jak również, że prawosławny paschalny dwustronny szt. 1 jest - albo był - do kupienia w pewnym domu aukcyjnym.
o, ho, ho. no, no. well, well. brawo!
Usuńimponująca erudycja, podziwu godne zagłębienie w zagadnienie.
bo i Skalbmierz ponidzki, i Nowosielski multikulci...
zaprawdę dziękuję za wymienienie.
Mnie nie imponuje - znamy się jak łyse kobyły i trochęśmy sobie, nie ukrywam, spowszedniały.
UsuńPoza tym, wielkodusznie postanowiłam darować Autorowi winy niepopełnione: przeszkoda płci to przeszkoda płci i wiadomo, że skoro kwiatuszków w procesji Autor nigdy nie sypał, to tym bardziej nie dziwota, że dwustronnych krucyfiksów nie widział. Co prawda, ja też nie sypałam. Co prawda, z innego paragrafu.
Krzyż Lotara znalazł się w cyberkwerendzie i naprawdę, nie mogę raz jeszcze nie błysnąć światłem, cóż z tego nawet, że odbitym, bo takie zdjęcia jak we Źródle to ja poproszę częściej.
Co napisawszy, lecę się rozwiać w cytrynową mgiełkę. Pozostając, rzecz jasna, i łącząc.
ciekawy trop i sama wypowiedź, gdy otrzepać ją z zawiłości i mgławic.
Usuńnie sądzę atoli, by w procesjach nieottońskich (w istocie nie sypałem) były używane krusyfiksy dwustronne. to by przeczyło istocie procesji w jej podążającym wprzód jestestwie. ale może się (znów) mylę: niech rozsądzi nas kapusta.
Głowa pusta.
UsuńGdyby mimo wszystko i zanim, pozwolę sobie znów zwrócić uwagę Autora: tym razem na fakt (?), iż podział procesji na Ottońskie i nie tyleż wydaje mi się słuszny, co nazbyt pojemny.
Ale żadnych zasług w związku ze stwierdzeniem faktu, że w małym garnuszku kaszka smaczniejsza, proszę mi nie przypisywać; obserwację tę musiał poczynić kto inny, bo nie ja.
Co zaś jeszcze się tyczy procesji, jako taka podąża ona niewątpliwie w przód. Gdy jednak za jednostronnym, nawet jej czoło ma wówczas przed sobą wyłącznie tył.
Otrzepywać, mam nadzieję, nie trzeba?
tył jest uzasadniony, jak zwykle zresztą. po przemyśle zauważę też, że i cesarz widział poprzednika, a nie XP.
Usuńproszę tylko otrzepać rzekome przypisywanie, bo tu znów ciemność, mrok i mgła - jak to w garnku.
Świetne te dwie pierwsze foty w promieniach X. Plus pochwała za stylową ramkę zżółconą lekce. Całość wygląda jak strona ze starego albuma.
OdpowiedzUsuńtakie promienie 'ch' wysyła wbudowany fleszyk.
Usuńco do ramki - w końcu jestem profesjonalistą :|
Bardzo ładny ten Pińczów, kiedyś bym się wybrał.
OdpowiedzUsuńA co do klasztora, to nie powiedziałbym że jest bezstylowy. Po prostu różne części pochodzą z różnych epok.
nie do końca tak - nie mam co prawda tomiku "Katalogu zabytków" z powiatu pińczowskiego - ale dostałem cynk, że kościół powstał w jednym rzucie w początku XVII wieku. klasztor budowano dłużej, alem go nie pokazał. po prostu wówczas pojawiał się synkretyzm stylowy, bo gdyż obecne trwało, nowe wchodziło, a stare jeszcze się trzymało.
Usuńwybrać się warto. a co z moim Noblem?
Można, owszem, ale to jakby antysemityzmie przez ź pisać.
OdpowiedzUsuńOraz po co.
przez ź nie byłoby poprawnie po polsku. ale proszę już nad tym nie płakać.
UsuńZ dzisiejszego meniu dnia poproszę herb i czachę w kamieniu. Na miejscu, bo bardziej pasuje tam, niż na wynos. Jakoś dojadę. Kiedyś :)
OdpowiedzUsuńczachę to wszyscy mają na stanie. herb - już nie każdy. warto zawitać.
UsuńDo listy należy dopisać klasyczny przypadek takiego układu czyli miasto Leżajsk. Tam w bonusie mamy dworzec kolejowy i autobusowy mniej-więcej w połowie drogi między klasztorem a rynkiem. No i rebe Elimelech. Poleca się.
OdpowiedzUsuńOraz Koronowo, gdzie w bonusie do klasztoru dostaje się Zakład Karny. Również poleca się i zaprasza!
Jako kontrprzykład mój ukochany Przeworsk, gdzie klasztor i fara są rozmieszczone symetrycznie względem ratusza.
dziękuję za cenny pogłos. dopisuję Leżajsk, bo w nim byłem. Koronowo i Przeworsk będą musiały zaczekać na lepsze (!) czasy ;-)
UsuńZakład Karny przypomina mi zaś jeszcze Łęczycę, gdzie co prawda klasztory były dwa, ale jeden z nich - dominikański - został zamieniony wraz z kościołem na więzienie. a więc pozostał układ wyżej opisywany.
dobra nasza, lista się wydłuża, szanse na nagrodę Nobla rosną.
co ja gadam - przecam był w Przeworsku, i to za tą samą razą, co w Leżajsku. oraz Jarosławiu, co był celem poniekądmuzycznym. salut!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNobli z architektury nie ma. Może chcesz z literatury? Podobnie brzmi.
OdpowiedzUsuńWiem!
Najbliżej tematycznie do architektury, to będzie Nobel Pokojowy. Zgłoś się za dziewięć miesięcy. Może coś się z tego urodzi.
ale tu dziedziną nie jest architektura, notabene noblem dla której jest pritzker. tu chodzi o miasteczkoznawstwo.
Usuń