Te dwa zdjęcia zestawiłem ze sobą zimą.
Są wykonane w tym samym miejscu, pierwsze latem zeszłego roku, drugie pół roku później.
Ale czas popędził tak, że nie miałem czasu opublikować ich o właściwym czasie.
Wystarczyło jednak poczekać parę miesięcy, a dorwałem drania na półokrążeniu.
Więc zamiast planowanego „wczoraj i dziś”, jest „przedwczoraj i wczoraj”.
A że to „przedwczoraj” z powodzeniem udaje dzisiejsze „dzisiaj”,
można wciąż udawać z powodzeniem, że to wciąż „wczoraj i dziś”
Generalnie, obrazy obrazują zmiany zachodzące w pejzażu z okazji zmian pór roku.
To, że lato jest cudowne, a zima paskudna*
Atoli, opisane zawirowanie czasowe obnaża znaną powszechnie prawdę,
że korowód, przepraszam, kołowrót czasu
tak stały w swoich przyrodniczych przejawach,
mimochodem mieli nas na proszek,
a my
„...przychodzimy, odchodzimy...”,
podczas gdy
„...sunrise, sunset...”
i w ogóle -
jedna wielka Baka.
Dobre wieści za to są takie, że można pływać teraz codziennie, co jest dla nas esencją wakacji.
*) he-he
Esencja esencji nierówna, dla mnie tą wakacyjną jest przemieszczanie się per pedes i per auto, woda jest mi obca, no, poza tą do picia i mycia;)
OdpowiedzUsuńAle - obrazek pierwszy uroczy;)
Coś dziś blogger znowu szaleje, komentarze giną;(
widzę komentarze. komentarze widzę!
Usuńpływanie w wodzie ma tę zaletę, że się człowiek od razu też i umyje, i opije.
Pierwszy poszedl sie wietrzyc, a moze umyc/ochlodzic, kto go tam wie...
UsuńO, całkiem hoże te trzy woodkowe mojry :-)
OdpowiedzUsuńPS. W moim wieku (hehe) zaczynam doceniać wszystkie pory roku.
to ja na odwrót - im starszym, tym bardziej cenię ciepłooooo.
Usuńoczywiście odczytałem najpierw "wódkowe mojry" :-)
lecz kto je tam wie?
W każdym wieku bardziej doceniałam ciepło, teraz także.
Usuńwobec tego, ciepło pozdrawiam ;-)
UsuńTeż zasadniczo wolę ciepło niż zimno, ale umiarkowane, nieupalne, że tak sobie pomarudzę. W 22 stopniach mógłbym żyć przez 96,15% roku, z dwutygodniową śnieżną i nieprzesadnie mroźną przerwą na okres BożoNarodzeniowoNowoRoczny.
UsuńPS. Woodkowe były niebezprzyczynnie ;-)
zawsze kochałam gorący klimat ale zima bez śniegu po pas i mrozów trzaskających to jakaś denerwująca popierdółka, której nie znoszę. lubię każda porę roku pod warunkiem, że nią jest a nie udaje, że jest ;-)
OdpowiedzUsuńo, to, to!
Usuńlecz jednak...
chciałoby się, by dłużej trwała pora bezkaloryferowo-bezpłaszczowa...
Zgubiłem się, które to miało być pojutrze, a które dwa dni wcześniej.
OdpowiedzUsuńto nieistotne, pory roku tak szybko się zmieniają, że stracić ich rachubę, to nic nadzwyczajnego.
Usuń