18 kwietnia 2012

Transylvania Inferior

Po krótkiej przerwie na Wielki Tydzień oraz następny, nieco mniejszy, wypadałoby powrócić z błogosfery do blogosfery. Poprzedni wpis opublikował się albowiem poniekąd przez pomyłkę: naszkicowany zaledwie konspekt większej całości wysłałem był żegnając się z Siatą w bliżej nieokreśloną przyszłość. Lecz czas wyprzedził najśmielsze oczekiwania, i przyszłość jednak zgodnie ze swą naturą nabrzmiała owocem teraźniejszości i przeszła rychło w przeszłość, pozostawiając wpis „Remanent” w stanie opublikowanym. 
Ale nic to. Notabene, kształt rozpoznawany jako kulawa swastyka to w rzeczywistości zarys papierni w Jeziornie – już sprzedanej – gdzie zaraz wyrośnie nowe, pilnie strzeżone kądominium. Nota też bene wąskotorowe odgałęzienie od wąskotorowej linii Belweder - Wilanów - Konstancin - Piaseczno. Ha?

Ad rem. W czasie nieobecności na łamach podróżowałem trochę po świecie. Trasa podróży wiodła szlakiem Góra Kalwaria (Wielkanoc!) –  Zalesie Górne – Jazgarzew – Zalesie Dolne – Piaseczno. W kolejnych odsłonach nie omieszkam zamieścić plonów ze spotkań z tamtejszymi cudami turystyczno-krajoznawczych. Ale to po części w przyszłości, która – jest duże prawdopodobieństwo –  rozkwitnie teraźniejszością, bo już jest pąkiem na gałęzi wszech czasów. Dziś - Zalesie Dolne.
Jak wiadomo, szare życie mieni się jak tęcza odcieniami szarości, ale ludzkość tęskni do prostych i klarownych rozróżnień i dziecięcej wiary, że czarne jest czarne, a białe jest białe i nieprzyszarzałe, a mowa powinna być "tak, tak", "nie, nie", a nie "tak, ale...", "nie na ogół, lecz...". "co to ja miałem...", "o co chodzi", "eeee, nieeee warto...", "yyyyyyy" i tak dalej. 

Stąd też drzemie w nas, a czasem się budzi skłonność płonna do systematyzowania otaczających nas zjawisk (albo jak chcą niektórzy -obtaczających), dzielenia na dwie grupy i przyoblekania w pasujące na nie mundury przeciwnych armii. Skłonność ta, w moim przypadku, przybiera na przykład postać sformułowania dotyczącego architektury, które brzmi:
"Wszystko, co zbudowano w Polsce przed rokiem 1956 jest dobre, a każdy obiekt powstały po tej dacie jest zły".

Oczywiście, użyte w powyższym prawie kwantyfikatory mają odcień poetyckiej metafory, gdyż da się wymienić wiele wyjątków. Ale znów mawia się, że wyjątki potwierdzają regułę. Więc?...
Zwłaszcza, jeśli zastosuje się ową regułę do budownictwa mieszkaniowego (+) i mieszkalnictwa budowlanego (-) - nie ma opcji, sprawdza się. 

Zalesie Dolne - dziś część Piaseczna - jest jednym z powstających w Polsce w okresie międzywojennym miast-ogrodów. Miało ono o tyle szczęścia, że po wytyczeniu struktury urbanistycznej zdążono je częściowo zabudować. A więc poza atutem w postaci interesującego planu, szczyci się też kilkoma przykładami ciekawego budownictwa. Są bowiem też przykłady odmienne - plan powstał i zmaterializował się w przestrzeni, ale domy zbudowano później i atutu nie widać - przynajmniej z perspektywy żabiej, czyli ludzkiej.

No i właśnie krótka przejażdżka po takiej miejscowości, jak Zalesie potwierdza słuszność kategorycznie sformułowanego prawa - jeśli nie w 100 procentach, to średnio w 87 koma 3. Domy współczesne (naszym pokoleniom) to bardzo często pomniki zarozumiałości inwestora albo nieudolności projektanta (budowniczego). Albo - zarozumiałości projektanta. Lub też nieudolności inwestora. Albo nieudolności i
zarozumiałości projektanta. Czasem zarozumiałości i nieudolności inwestora. W krańcowych przypadkach - nieudolności i zarozumiałości inwestora i projektanta.

Budynki starsze - przeciwnie, jest co podziwiać, jest i co sfotografować. Oczywiście, przykłady negatywne można fotografować również, ale, jak już pisałem, tutaj powstrzymam się od publikowania kuriozów (chociaż mały zbiorek jakoś już sam się zebrał).
Oto więc i garstka interesujących pozytywnych przykładów budownictwa przedwojennego miasta-ogrodu. Właściwie: miasta-lasu.
Popatrzmy zadem!




Bonus: ciekawa brama do mniej ciekawego domu.


obrazki planów Zalesia pochodzą z Siaty, lecz nie pamiętam, skąd konkretnie

5 komentarzy:

  1. Willanów brzmi pięknie!
    W Zelesiu bywam w miarę regularnie choć rzadko, ale za chiny ludowo-kapitalistystyczne nie pamiętam którym - w każdym razie równie drzewiastym, co Podkowa. A propos Podkowy, to się wybieram od dawna porobić parę zdjęć odnowionych miejscówek, i może na majówkę się trochę czasu znajdzie, to wrzucę.

    OdpowiedzUsuń
  2. to proste - Zalesie Dolne jest na górze, a Zalesie Górne - na dole.
    ba, Podkowa. Podkowa też warta jest... hm, conajmniej jakiegoś konia trojańskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale miasta-ogrody lubię zwiedzać tak raz na pół roku. Nie częściej. Sama idea jest cacy i w ogóle, z tym że z większą przyjemnością poruszam się osobno po parkach i osobno po ulicach ze zwartą zabudową. W Zalesiu byłem parę lat temu, ale po wizytach w różnych Podkowach czy innych Milanówkach wszystko zlewa mi się w jedną całość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lajkuję. Chcialbym sam mieć w posiadaniu taki domek jak te powyżej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja wiem, że proste, ale tak jak niektórzy nie nauczą się gdzie prawo, a gdzie lewo, to już ja się chyba nigdy nie naumiem, do którego Zalesia czasem jeżdżę. Ale sprawdziłem na małpie - do tego na dole, czyli Górnego.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...