26 czerwca 2011
Czerwiec
Zdjęcie stare i skanowane, ale oddaje istotę rzeczy. Co bowiem na nim widzimy?
Widzimy młode ziemniaczki (ziemniaczki, nie ziemniaki, bo przecież są nieduże). Cebulkę. Są już porządne pomidory, już jest bób, ogórki małosolne (!), czereśnie (!!!). Jeszcze są truskawki. Teraz dodałbym do kompozycji trochę młodej kapuchy kiszonej. Wtedy jakoś nie zdawałem sobie sprawy z istnienia tego cymesu.
Opróżnione butelki znalazły się na obrazku przypadkowo.
Co jeszcze jest przyjemnego w końcówce czerwca (a czego nie widać na zdjęciu)? Przede wszystkim - dzień dłuższy od najkrótszego w roku. Jest też co prawda pierwszy z dni krótszych od najdłuższego, ale na szczęście niewiele. Są - nie zawsze, ale mogą się zdarzyć - ciepłe noce. A czy jest coś lepszego niż ciepła noc? No, może jest, ale mniejsza z tym.
Z dawnych czasów, miłym wspomnieniem jest przypadające na czerwiec zakończenie roku szkolnego, początek wakacji, często pierwszy wyjazd. No i urodziny - dawniej dzień bardzo przyjemny, dziś... To od pewnego czasu przestało być takie śmieszne. Niech będzie, dzień nadal przyjemny, ale to już za sprawą miłych osób, które potrafią osłodzić ten - he - nieubłagany wskaźnik upływu czasu.
Końcówka czerwca to bez wątpienia moja ulubiona pora.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pod koniec czerwca są poziomki! Chwilowo jestem ich fanką, nawet jagody (już się zaczynają) i maliny - zeszły na drugi plan. BTW kiszona kapusta to pieśń jesieni, zimy i wczesnej wiosny.
OdpowiedzUsuńKiedyś końcówkę czerwca człowiek błogosławił, bo wyjeżdżał od razu na kolonie chełpić się czerwonym paskiem. Dziś po latach sobie czasem myślę, że trzeba było olać oceny i więcej czasu spędzać na kółko komputerowe ;) Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że nie złapałam bakcyla programistycznego. W Turob Pascalu jakoś nie szło a w C++ szło, tylko nie miałam dobrego nauczyciela. Na kółku by był...
kiszona kapusta to pieśń jesieni, ale MŁODA kiszona kapusta, to pieśń czerwcowa, królowa jaśminowa... o właśnie, o tym aspekcie (kwiatowym) też może należałoby napomknąć.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zdjęcia, to zdecydowanie jestem fanem czereśni.
OdpowiedzUsuńPopraw otagowanie - ani nie ma tu porów, ani rocku.
OdpowiedzUsuńLavinko - ja się nigdy nie chełpiłem czerownym paskiem, bom go nigdy nie miał. Raz się oń otarłem, ale to historia na usiądnięcie w kawiarence przy kieliszku mocnej kawy.
Ja też małopaskowy ;)
OdpowiedzUsuńZa to poziomki lubię najbardziej z tego wszystkiego, zaraz obok domowych ogórków małosolnych :D
no tak, poziomki... ale po nie trzeba się pofatygować osobiście do lasu. i chyba są całe lato, a przynajmniej przez lipiec?
OdpowiedzUsuńtak jak arbuzy, o których nie wspomniałem, a któe też tak naprawdę zaczynają się w czerwcu. choć są z importu.