Hipster mówi do Hipsterki:
- Nie mogę iść na lunch. Zapomniałem mojego i-phone'a! Jak zrobię zdjęcia daniom?!
No tak - ale dawno nie było tu pornografii spożywczej, a więc pora się pokrzepić czymś dobrym.
Zawsze, od niepamiętnych czasów, we wszelkiego rodzaju kwestionariuszach i ankietach, w rubryce „ulubiona zupa” bez wahania wpisuję GROCHÓWKA. Istny więc ze mnie Hippollit Kwass!
Drugie miejsce na podium zajmuje co prawda żurek, ale jest on zjawiskiem mimo wszystko częstszym w przyrodzie i w gastronomii.
Ponieważ więc popyt na grochówkę zdecydowanie przewyższa podaż, najlepszym wyjściem z tego impasu jest przyrządzenie jej własnoręczne - ze składników i z wody - czego ilustracja na załączonych obrazkach.
Inne jeszcze skojarzenie literackie związane z tą zupą - poza wspomnianą wyżej postacią - to passus jej dotyczący w „Widnokręgu” Wiesława Myśliwskiego.
Także Mickiewicz poświęcił jej cały ustęp w „Panu Tadeuszu”, ale został on wycięty przez wydawcę, pod pozorem zapobiegania zbędnemu wydłużania dzieła...
Kipi kasza, kipi groch... bardzo lubię, ale nie wiem, jaka zupa jest moją ulubioną. Lubię wszystkie poza rybną i owocową. Dyniowa, szczawiowa, barszcz, pomidorowa, rosół, kalafiorowa, brokułowa, cebulowa - zjem wszystko.
OdpowiedzUsuńA do niektórych zup dobry jest kawałek pieczywa, zatem (w nawiązaniu do wstępu w poście) sucharek ode mnie:
- Czym się różni hipster od menela? - Ajfonem.
zupa owocowa? pamiętam coś takiego: był to kompot z makaronem, jadłem ją tylko na koloniach XXX lat temu. ale dało się zjeść, afair. reszta wymienionych przez Ciebie - również OK. doliczyłbym jeszcze barszcz ukraiński, który w ogóle nie jest barszczem w naszym pojęciu (nie jest z buraków, a - oryginalnie - właśnie z barszczu) oraz "soliankę", czyli zupy poznane dwa lata temu na Ukrainie.
Usuńtym niemniej, królową pozostaje grochówa.
dzięki za suchar, zachowam w spiżarni.
Jeszcze lubię chłodnik i botwinkę, choć nie odróżniam.
Usuńi wodzionka.
UsuńMyślałem, że będzie coś o Grochowie.
OdpowiedzUsuńTo dobra zupa. A co robisz z taką ilością grubo ciosanej cebuli?
tematykę bliskowschodnią pozostawiam Tobie. nie czuję się ekspertem w tematyce, chociaż w latach 2012-2014 na Grochowie bywałem arcyczęsto.
Usuńcebulę przesmażyłem z boczkiem i do zupy, chyba jeszcze zmniejszyłem jej kalibrację przedtem.
W moich kręgach mówi się aj-cosie, co ma jakby symbolizować zinfantylizowany dystans do zdobyczy techniki ;)
OdpowiedzUsuńTymczasem dzisiaj, teraz, bardzo by mnie taka grochówka postawiła na nogi. Adoracja li tylko wizualna przynosi niejaką frustrację (brak dystansu ;)
iVay - nie ma jeszcze czegoś takiego?
Usuńbrak dystansu, czy właśnie za duży?
noszę się z zamiarem stworzenia nowej, limitowanej edycji. składniki już mam.
mogę przesłać trochę pocztą pneumatyczną.
Grochówki niestety ja nie teges (wina pewnych kolonii XXX lat temu), ale ten boczek - miodzio!
OdpowiedzUsuńkolonie czy Zasadnicza Służba Wojskowa?
Usuńi czy boczek., czy miodzio, bo to albo - albo.
No, brawo, brawo! Zuch chłopak! ;)
OdpowiedzUsuńchłe, chłe, chłe. dzięki :-)
Usuńna drugie: kopytka z Biedry z serem "Lazur" rozmamłane na patelni.
danie szybkie, tanie i tłuste. same zalety.
A, gnocchi z gorgonzolą. Też niczego sobie! :D
OdpowiedzUsuńz gorgonzolą - i bazylią - penne. czyli RURKI
Usuńgorgonzola, Coca Cola...
ecco la per me - zuppa romana.
Grochówka bardzo wojskowo mi się kojarzy, świetnie rozgrzewała, gdy z całą szkołą jeździliśmy za miasto na wykopki/sprzatanie lasu itp w soboty w ramach czynów społecznych ;)
OdpowiedzUsuńmało wojskowe czyny :-)
Usuń