Zastanawiam się od pewnego czasu, czy zwykły obywatel RP może dostać się dziś na Krym. A także, czy funkcjonuje wjazd od strony lądu, czyli Ukrainy. Niby można by się tego dowiedzieć. Tylko do jakiej ambasady dzwonić? Ba.
Chciałoby się bowiem jeszcze kiedyś trafić do tej niezwykłej krainy. Piękny kraj, mili ludzie, cudowna przyroda, szacowne zabytki... Tymczasem jednak pozostaje spozieranie na obrazki sprzed dwóch bez mała lat.
Na przykład: kanion rzeczki Kaczy w okolicach Bakczysaraju.
A propos - zamieszczane tu już zdjęcie z drogi między wsiami Piereduszczelne a Maszyne, wiodącej do skalnego monastyru Kaczy Kalon, uzyskało honorowe wyróżnienie w periodyku „Twoje podrurze”.
Uzazadnienie: klarowna kompozycja, wyjątkowe zestawienie dynamicznych rytmów w obrębie kadru.
Tiaa... całkiem niedawno mi przyszło do głowy, żeby się na gwałt wybrać do Odessy, bo jeszcze można, a za parę tygodni może już się nie dać.
OdpowiedzUsuńRadzili mi - pod inne leć adresy
Usuńi nie licz, bracie, że się stanie cud
i co też ci odbiło? Komunikat był z Odessy,
że mgła i na startowych pasach lód.
A w Leningradzie pełna odwilż już,
no a na przykład w takim Tbilisi
ląduje się wśród pól kwitnących róż,
a ja tam nie chcę, mnie ten adres wisi!
Czemu? Ja i do Tbilisi bym chciał.
UsuńZnudzony był facet, co żył w Tbilisi,
Usuńaż uznał, że wszystko zupełnie mu wisi.
Lecz z tego powodu
nie doznał też wzwodu
w kluczowym momencie przy pannie Jadwisi.
Przepraszam, że będę nietaktowna i wścibska, a panna Jadwisia na to co?
Usuńautor wie?
Źródłem porażek zaś panny Jadwisi,
Usuńw czasie wizyty jej w tym Tbilisi,
był fakt, że miała zieloną skórę,
której faktura jest jak ogórek,
co to stanowczo za długo się kisił.
Z całą pewnością można się tam dostać, natomiast (na ile się orientuję) drogą lądową niezbyt. To znaczy Rosjanie nie robią żadnych problemów (poza koniecznością posiadania wizy), ale ukraińska służba graniczna na swoich stronach informuje, że bez specjalnego zezwolenia wjechać tam, gdzie ich władza nie sięga, choć chciałaby, w zasadzie można, ale już przekroczyć granicę w drugą stronę − nie. W związku z tym pozostaje samolot (z wielu miast Rosji, z Erywania i Stambułu), albo droga morska (prom przez cieśninę kerczeńską). Oczywiście, jeśli kogoś to (z jakiegoś dziwnego powodu) interesuje, powinien mieć świadomość że docierając naokoło popełnia według Kijowa przestępstwo.
OdpowiedzUsuńdziękuję za wyczerpujące umysłowo informacje. sprawa zatem jest jasna - należy poprosić o wizę w ambasadzie b. ZSRR.
UsuńWjechać to zasadniczo zawsze, wszędzie się da (Vinci). Ale jak wrócić?
Usuńz tarczą. antyrakietową?
UsuńKiedyś zsyłano na Sybir. A w ogóle to Kaczyński może być Bogusław czy Jarosław, a nie Kanion. Co to za imię w ogóle.
OdpowiedzUsuńKanion, to właśnie zagraniczna wersja (skróconej formy) Jar.
UsuńSybir? już tu wspominałem, przy okazji wspominania pradziada zesłanego do Odessy, że "lepszy biały chleb nad Morzem Czarnym, niż czarny chleb nad Morzem Białym".
Jeszcze może być Zygmunt Kaczyński.
UsuńJeszcze może być złota kaczka w zygmuntówkach, warszawskie danie regionalne.
UsuńZnajomi byli w zeszłym roku. Chcieli i w tym,ale im odradzono ...
OdpowiedzUsuńAha, znaczy że udało im się wrócić.
Usuńa jak wjechali w zeszłym roku? którędy? z kim?
UsuńTeż mi zostało raczej podziwianie na obrazkach, co czynię z przyjemnością. Ale kto wie, może i a nóż z widelcem - kiedyś się to wszystko uspokoi i będzie można pojechać na legalu?
OdpowiedzUsuńJak i nas wyzwolą, to będziemy mieć ruch bezwizowy.
Usuńi znów - jak to mówiono w latach 40. - będziemy ich kochać z a w z i ę c i e ?
UsuńZdjęcie z taka dynamiką powinno zostać uhonorowane, nie wiem jak, ale musowo:)
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero mogłam je skontemplować z należną uwagą, bo na wyjeździe (w klimatycznej wsi Wolimierz) nie miałam czasu, wybacz.
Czyżby to zwiewne Igrek na skale to...Em?
wybaczam, ale tylko dlatego, że to Wolimierz (? nie byłem).
Usuńonać.