Podobno Gomułka zaczął jedno z wystąpień: "O, o, o, o, o.".
Bo czytał z kartek, a było a propos olimpiady. Podobno.
W ogóle pamięć zbiorowa nie przechowała w przypadku tego męża stanu najlepszego mniemania o jego walorach jego umysłu. Raczej to, co dosadnie sformułował w swojej "operze" Janusz Szpotański
"I już niskie czoło marszczy
by do pracy zmusić mózg.
Słychać odgłos sapki starczej ,
słychać wody w głowie plusk."
Czy było tak naprawdę? Cóż, odpowiedzmy sobie od razu - chyba tak.
Podobno. Gdzie to wyczytałem, że podobno wśród polskich stalinowców wszyscy drżeli ze strachu przed Stalinem? Z wyjątkiem dwóch: Cyrankiewicza i Gomułki. Chyba (nie pamiętam dokładnie) autor relacji uzasadniał ów stan tym, że pierwszy był zbyt cyniczny, żeby się bać, drugi zbyt głupi.
Ale...
Przecież ten człowiek miał swoje pięć minut sławy (no, rok - dwa) jako bożyszcze i idol tłumów. Było to oczywiście w październiku (a raczej, jak to się pisze, Październiku) 1956 roku, kiedy to wypłynął na fali przemian, w czasie, gdy stalinizm skisł zupełnie tak, jak 33 lata później sam komunizm, pod ciężarem własnej skisłości .
Ale...
Roli tej nie chciał jednak sprostać. Nie chciał i nie mógł. Sam był przecież komunistą stalinistą, chociaż (trochę z mianowania) heretykiem.
Ale...
Człowiek ten podobno przestraszył się wówczas smutnego losu swojego kolegi, Imre Nagy'ego, który też przecież był z zawodu i powołania komunistą, a bohaterem narodowym został właściwie z przypadku, i wbrew woli. I to, podobno, było jedną z przyczyn, dlaczego tak rychło rozczarował lud, wraz z jego nadziejami.
Ale...
Nawet Gomułkowskie przykręcenie śruby było lajtowe względem czerwonej aż do krwi nocy lat 48-56.
Ale...
Sam, chociaż zaczął szczytową karierę jako powiew świeżego powietrza, skończył marnie - z krwią na rękach, jak przystało na prawdziwego komunistę. No i jeszcze przedtem, w słynnych latach 1968-1969 dał pokaz scen zaiste gorszących.
Ale...
Coś jednak musiało kierować nim (czy tylko głupota?), gdy podłożył się swoim referatem, który potem był pretekstem do odstrzału (o mały włos dosłownie, gdy weźmie się pod uwagę analogie czeskie i węgierskie, tu skończyło się uwięzieniem) spośród partyjnych donów. Co też mogło wtedy powodować członkiem organizacji będącej swoistą krzyżówką kościoła i mafii? Prawdziwy
komunista nie powinien wszak wystąpić przeciw aktualnie obowiązującej partyjnej wykładni rzeczywistości.
Ale...
Słynął ze sknerstwa, i podobno postulował budowanie mieszkań ze wspólną toaletą, bo taniej, i on tak mieszkał i nie narzekał.
Ale...
Nie zadłużył państwa, jak jego następca, król Midas socjalizmu.
Ale...
Czy państwo to rozwijało się w należycie?
Ale...
Czy w ogóle należyty rozwój był możliwy w socjalizmie?
Ale...
Czy w ogóle jest możliwy?
Aaaa.
Czy w ogóle warto poświęcać cenny czas na rozmyślania o postaciach podobnego pokroju? Pewnie nie, ale jednak w jakiś sposób jest to dla mnie interesujące. Nie żeby próby przeniknięcia umysłowości komunisty z dawnych lat były moją naczelną troską, lecz przecież chodzi o to, by poprzez zgłębianie pewnych mechanizmów psychologiczno-socjologiczno-polityczno-historycznych poznać lepiej świat!
"Mąż stanu plótł, aż usnął lud, w tej mowy wodotysku", jak śpiewali Starsi Panowie.
O Gomułce zdanie mam też niejednoznaczne - niby świeższy powiew od Bieruta, ale jednak człowiek zwyczajnie ograniczony - nie, że głupi, ale raczej zwyczajnie prosty, a może i prostacki, a przy tym jednocześnie odważny (w pierwszej połowie lat 50.) i tchórzliwy (pod koniec lat 60.). Niejednoznaczny gość z pewnością, choć chyba mało kto wspomina go z taką nostalgią, jak niektórzy wspominają jego następcę.
OdpowiedzUsuńwłaśnie dokładnie o tę niejednoznaczność mi chodziło, choć może nie dość jednoznacznie to przekazałem. postać z gatunku kontrowersyjnych, chociaż ocena w sumie wypada negatywnie.
OdpowiedzUsuńinne zagadnienie, o którym zapomniałem - to jak człowiek ograniczony i prostacki może dojść na szczyty władzy i utrzymywać się na nich. jekie szczególne cechy osobowościowe są do tego potrzebne itd. ale to możemy poobserwować i dziś, a o współczesnej polityce pisać nie będę ;-)
Tow. Wiesław to coś pośredniego między Bierutem (który w ogólnej ocenie chyba był "gorszy", choć uproszczenie to ogromne) a Gierkiem, który był "lepszy".
OdpowiedzUsuńW jednym z Focusów był jakiś czas temu obszerny artykuł na temat mitów dotyczących Gomułki. Dość powierzchowny, ale ciekawie się czytało.
Bierut to też ciekawa postać. Gierek może najmniej, bo najbardziej jednoznaczna. bez zagadek.
OdpowiedzUsuńmity? pewnie to o olimpiadzie się zalicza.
Było o tym z rzutem w telewizor z Kaliną na pewno, ale w ogóle większość była nierozstrzygnięta (np budowa kładki nad Książęcą).
OdpowiedzUsuńa co o tej kładce, bo nie słyszałem w ogóle?
OdpowiedzUsuńNo i zrobił smaczku i zamilkł.
OdpowiedzUsuń