19 czerwca 2015

Ratusz w Sulmierzycach, wzorzec do zrzynania

Najpierw był, że tak powiem, oryginał, czyli źródło inspiracji: ratusik z Sulmierzyc. Miasteczko położone tuż na południowym krańcu Wielkopolski, na samym końcu jej obrusa, szczyci się tym prześlicznym przykładem budowli municypalnej.
Nigdy tam jeszcze nie byłem - zostaje dzięki temu jakiś jeszcze cel w życiu. Może więc kiedyś... Wygląd tego zabytku jest mi jednak dobrze znany, a mianowicie ze znaczka pocztowego czasów PRL-u. Była to część serii z wyobrażeniami wybitnych przykładów polskiej architektury drewnianej.
Reprodukcję tego znaczka pozwalam sobie przytoczyć ze stron międzysieciowych Sulmierzyc.


Potem powstał projekt urbanistyczny, niezrealizowany dotąd i prawdopodobnie i w przyszłości w podwarszawskiej pustce. Z różnych względów, jak np. śmierć głównego inwestora. Zdarza się.
Wśród wizualizacji zauważyć możemy jednak budynek społeczny inspirowany formami prosto z wyżej pokazanej wernakularnej budowli.


Późnej jeszcze - niedawno - jadę ci ja przez Polskę, m.in. przez jedno z małych miasteczek, i co widzę? Kolejny ratusz z Sulmierzyc!
Nie do końca identyczny, ale inspiracja jest oczywista. Co ciekawe, jest to tzw. nówka sztuka nieśmigana, wykonana pod pozorem rekonstrukcji oryginalnego budynku rady miejskiej, którego fundamenty odsłonięto przy okazji remontu, rewitalizacji i reeuropeizacji rynku.


Polska to piękny kraj. Tylko ludzie to... Nie, nie ludzie. Budynki, budowle i inne obiekty, które wznoszą, tworzą i stawiają - mniej więcej od półwiecza, ze szczególnym nasileniem w czasach (totalnej?) wolności. Cały ten kraj pokryty jest szlamem paskudnych tworów, jak kraina po powodzi.
Pod tym względem, Polska to kraj straconych szans i zmarnowanych możliwości.
O tym nie muszę pisać - robią to od lat całe rzesze innych, na dodatek bez najmniejszego skutku. Poza tym, podtytuł tego blogu mógłby brzmieć „pokazuję to, co mi się podoba”. A więc nie będę pokazywał, ani pisał za dużo, o tym, co mi się nie podoba.

Podobają mi się zaś pejzaże ojczyste, zarówno ziem zdobytych na sąsiednich narodach: Sudety, Bieszczady, Suwalszczyzna, Pojezierza, Wybrzeże, jak i rdzennego serca naszego kraju: Mało- (zwłaszcza) i Wielkopolski, ale i Mazowsza, itd.
Podobają mi się też relikty dawnego budownictwa, nie tylko zabytki, ale i zwykłe kamienice, domy, czy chałupy.

Wobec smutnej rzeczywistości naszej codziennej przestrzeni, uważam, że inspirowanie się dobrymi przykładami budownictwa prostego a pięknego jest uzasadnione, jeśli nie wręcz wskazane.
A także i najzwyklejsze zrzynanie.





30 komentarzy:

  1. Cóż tu skomentować, skoro wszystko zostało powiedziane mądrze i prosto. Er na prezydęta!*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Byłem w Sulmierzycach, a nawet je zapamiętałem, choć nie ratusz: po pierwsze to, że z trzech knajp dwie były zamknięte, a w trzeciej nie mieli nic bezalkoholowego, po drugie że patrząc na zabudowę, czułem się tam, sam nie wiem czemu, jak w małym miasteczku w Czechach. Był to punkt, przez który prowadziła wycieczka Ostrów Wlkp. - Gądkowice, będąca etapem dłuższej i nader przyjemnej wycieczki. Na południe od Sulmierzyc piękna droga z widokiem na nie, lekko się unosząca, obsadzona starymi jesionami, po kilometrze z hakiem przekracza dawną granicę i nagle stodoły są kryte dachówką (a nie ratusze gontem), wsie mają kształt koncentryczny itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. malownicze wspomnienie.
      ale... pewnie aleję jesionów wycięto - tak zalecił wszak NIK.

      co do stodół... - i co do alej też! - zawsze uważałem, że trzeba było spokojnie dać się zgermanizować. było kilka okazji.

      Usuń
    2. Osobiście wolałbym się zeskandynawizować przy okazji potopu - nie mielibyśmy co prawda papieża (przeżyłbym), ale może mielibyśmy trochę mniej gwałtowną historię, tudzież gospodarczo wiodłoby się nam (jeszcze) lepiej. Ale to takie gdybanie o du...niczym ;-)

      Usuń
    3. Szczecin się zeskandynawizował w XVII wieku i patrzpan, na co mu to było.

      Usuń
    4. no ale nie był wówczas polski.

      zeskandynawizowałbym się pod pewnymi względami - zazdraszczam bowiem Szwecji ładu przestrzennego (chociaż nie byłem - widziałem za to obrazki). nie zazdraszczam jednak maniakalnego wtryniania się państwa w ludzkie życie (o czym można czasem poczytać), aż po eugenikę itp.
      dlatego obstaję przy germanizacji. gdyby skorzystać z szansy pierwszych rozbiorów - może nie doszłoby do powstania nazizmu itd. a Polska byłaby sobie spokojnym, zasobnym katolickim landem, jak Bawaria. o, właśnie, dirndl!

      Usuń
    5. Z tą germanizacją to też podobnie (niestety!) - z jednej strony jest ordnung i richtig, ale z drugiej wchrzanianie się państwa chyba jeszcze większe, że o XX-wiecznej historii nie wspomnę. Ale pogdybać sobie zawsze można ;-)

      Usuń
    6. tak? to trzeba było się germanizować przez zaustryjaczenie.
      a nie wygrywać wojnę z silniejszym najeźdźcą w 1809.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Żeby potem było, że "mego dziadka piłą rżnęli"?

      Usuń
    9. hmm. Ty też masz rację, jak powiedział rabin w dowcipie.

      Usuń
    10. ach, poczucie humoru!
      brawo, ćwicz dalej!

      Usuń
    11. no, ale przecie to nie moje.

      Usuń
  3. Do inspiracji i zrzynek z czasów od antyku po wiek XIX mam stosunek raczej niechętny. Nie ze względu na jakiś chory (a dość rozpowszechniony) dogmatyzm i nie z obawy przed stawianiem czegoś co jest sztuczne (bo czyż cała kultura nie jest z założenia czymś sztucznym?), tylko po linii estetycznej i kulturowej. Jeśli mam do wyboru prostą kostkę pokrytą tynkiem barankiem i upstrzoną talerzami potłuczonymi przez p. Anioła oraz pseudodworek z atektonicznymi kolumienkami, dwoma lwami na tarczy, plastikowymi oknami i betonowym garażem − biorę kostkę. Mało jest może atrakcyjna, ale wewnętrznie spójna i na swój sposób nawet organiczna − wyrasta ze swojego czasu. Nowoczesna, katalogowa wariacja na temat dworku jest wyłącznie wyrazem ambicji, nawet rysu indywidualizmu w niej nie widać, bo zwykle to i tak produkt katalogowy. Jeśli jednak chodzi o d o b r e inspiracje i (rzadziej, ale wciąż) zrzynki, to nie mam nic przeciwko, tylko widuje je nad wyraz rzadko. Ratusz nr 2 wydaje się do tej kategorii zaliczać, co chwalebne, zwłaszcza jeśli to małe miasto (zgaduję, nie podałeś). Złych przykładów aż nadto w miastach dużych; żeby długo nie wymieniać, zamek w Poznaniu wystarczy.

    Z innej beczki: jestem niemal pewien, że gdzieś tę akwarelkę widziałem. Co to jest? Przypomina pomysły jednego z nie tak znów licznych w Polsce naśladowców Kriera, ale nazwiska nie mogę sobie przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domy zaś po prawej na tym obrazku - czy są inspirowane ulicą Wieniawskiego?

      Usuń
    2. raczej i jedne, i drugie inspirowane muzyką Wieniawskiego.

      Alojzy -> ale dlaczego dajesz wybór między dżumą a cholerą? jakby nie było innych możliwości niż pseudodworek katalogowy, a "kostka mazowiecka"...
      no, fakt. w praktyce nie ma.
      i o to jest moje wołanie.

      kto to jest Krier, i co to znaczy "naśladowca"?

      Usuń
    3. Alojz, o dobre rzeczy zawsze trudno, niezależnie od tego, czy to rekonstukcja, konserwacja, rewitalizacja czy historyzacja. IMHO te anonimowe neoSkalmierzyce może i w samym ratuszu nie rażą, ale mimo wszystko całość rewitalki placu motzno meh.

      Usuń
    4. brukarska norma. ostatnie z moich zmartwień odnośnie do przestrzeni rodzimej.

      Usuń
    5. Léon Krier to architekt, który jako jeden z pierwszych (i chyba najbardziej wpływowy) zaczął bawić się w architekturę i urbanistykę czerpiące bardziej wprost, niż tylko w zapożyczeniach, z dawnej tradycji. Aczkolwiek zrzynaczem takim 1:1 też nie jest. Postmodernizm, ale pozbawiony uczulenia na branie z przeszłości za wiele i zbyt jednorodnych elementów, a przy tym z upodobaniem do lokalności. Ta akwarelka trochę mi jego rzeczy na myśl przywodzi − mała skala, lokalne centrum-rynek, formy historyzujące. Dlatego pytałem, skąd to.

      Usuń
  4. Panowie tu sobie tak mądrze gadają, że ja tylko cichutko w kąciku przycupnę i posłucham:)
    (mam nadzieję, że nie wygonią...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, dlaczego? posuń się troszkę, proszę.
      ;-)

      Usuń
  5. Dawniej ten ratusz w Sulmierzycach był jedynym drewnianym w Polsce, ale może ostatnio wynaleziono gdzies starszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdzieś może jest jedyny z fasolki szparagowej.

      Usuń
  6. Zrzynamy, ale tylko inspirując się. Dach musi być szklany, ściany z surowego betonu, przejechanego widłami w ramach rozrzeźbienia elewacji - nie udawajmy, że to zabytek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka jest doktryna ;-)
      ale mnie nie chodzi, by domy udawały zabytki, ale żeby były równie dobre ;-)

      Usuń
    2. (a od czegoś trzeba zacząć).

      Usuń
  7. Syndrom Sulmierzyc ;) pamiętać trzeba, że wielkopolskie ratusze XVIII-wieczne to pewien określony gatunek architektoniczny i nie wszystko da się nimi zilustrować. Nie całkiem drewniany, ale jakże ciekawy, jest wykonany w technice muru pruskiego ratusz w Rostarzewie, również XVIII wiek.
    Ja chciałbym zapytać, w jakiej to miejscowości wybudowano ten gustowny ratusik?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...