29 marca 2015

Ławra Peczerska cz. 2


Z ogromu materiału fotograficznego wyłowiłem poniektóre zdjęcia, by je wrzepić w blog. W zaraniu istnienia tego medium poczyniłem założenie, żeby nie wykładać na raz więcej niż pięć - sześć kart zdjęć. Cóż, czasem nie da rady i nie można sobie odjąć od ócz większej ich ciżby. Tak jest i tym razem. Sprytnym niemniej wybiegiem, łącząc je w mozaiki po dziewięć sztuk, udaję, że jest ich mniej.
Dlaczego uważam, że trzeba ograniczać ilość obrazków? Bo im ich mniej, tym bardziej przemawiają. Bardziej je widać. No i wreszcie, jak to się mówi, lepiej zostawiać niedosyt niż przesyt. Dlaczego jednak daję ich teraz tak dużo? Bo strasznie mi się w tej Ławrze spodobało, a z niniejszymi rozstać się - chociaż we wpisie - nie potrafię.

Spodobała mi się przede wszystkim konsekwencja kolorystyczna: kopuły świątyń są oczywiście złote, inne greatest hits mają swoje swoiste barwy. Ale cała reszta jest utrzymana w dwóch kolorach: bieli tynku i zieleni dachów i innych elementów blaszanych tą barwą pomalowanych. Niezwykłe!

Poniższe zdjęcie, to spojrzenie ogólne na Ławrę od strony miasta, na pierwszym planie ze zgoła innym założeniem urbanistycznym, o którym w swoim czasie niezawodnie jeszcze napomknę. Potem zaś ciecze kadr po kadrze cały ten gigantyczny biało-zielony - gdzieniegdzie pozłacany - kompleks cerkiewno-monasterski od środka.











9 komentarzy:

  1. Muchos pięknos! Choć z zestawu wybieram pojedynczy kadr numero uno. BTW, też ostatnio zbawiam się w kolaże, choć nie po 9 fot, a po trzy jeno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, a o kolarzach było też i we wcześniejszym wpisie...

      Usuń
  2. Ale piękne kolaże! choć, podobnie jak I am I, jestem fanką zdjęcia pierwszego, to jednak kolaże zachwycają kolorystyką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, przekażę kolorystyce, gdy ją jeszcze kiedyś spotkam.

      Usuń
  3. Przyznać muszę, że tak bardzo tego miejsca nie przeżyłem - może dlatego, że byłem w okularach przeciwsłonecznych i nic nie było dla mnie białe, zielone ani złote, wszystko brązowawe. Przyznać też muszę, że nie lubię takich sklejek zdjęciowych, bo się je kiepsko ogląda na ekranie.

    Co powiedziawszy - miejsce niewątpliwie piękne i ciekawe, dające wyobraźni wyczerpującą odpowiedź na pytanie, jak mianowicie wyglądają zakątki, w których mnisi "duszę ratują, wzajem na się spozierają i kapustą się żywią", jak pewien bohater literacki streścił program ideowy prawosławnego klasztoru. W ogóle - czym byłby nasz świat bez klasztorów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno być: duszE ratują.

      Usuń
    2. brawo za pamięć do cytatów.
      mnie się Ławra kojarzyła z bohaterami "Wija" Gogola. ale niesłusznie - bo oni byli z monasteru brackiego na Padole ;-) ostatnio zaś na YT przeleciałem fragmentarycznie radziecką ekranizację...

      też miałem ciemne okulary, straszne kontrasty świetlne i nieświetlne tego dnia panowały, ale jakoś tę zieleń i biel zauważyłem.

      Usuń
  4. Miętowa kolorystyka - bardzo ciekawa.
    A z zestawu wybieram ostatnie...Światło i cień.
    O.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...